Unia Europejska zamierza wydać wojnę producentom sprzętu AGD i RTV. Parlament Europejski rozpoczął prace nad regulacjami, które skuteczniej będą chronić konsumentów przed coraz powszechniejszymi praktykami producentów celowo skrającymi bezawaryjne działania sprzedawanych przez siebie urządzeń. Być może wprowadzenie tych rozwiązań będzie jednym z nielicznych sensownych przepisów unijnych, które - w odróżnieniu od wyliczania krzywizny banana, rozmiarów ogórków konserwowych oraz zaliczanie ślimaka do ryb - będą pomagały a nie śmieszyły obywateli krajów członkowskich.
Jak na razie w niektórych krajach UE wprowadzono już pierwsze regulacje ograniczające celowe praktyki producenckie skracające życie sprzętów domowych. Wszystkie one przyjmowane są przy wielkich protestach producentów i importerów sprzętu. Stosowane są różne rozwiązania: niektóre kraje skupiają się na zachętach dla konsumentów, inne – nakładają dodatkowe obowiązki na producentów. Jeszcze inne tworzą wydłużone gwarancje. Szwedzi zastosowali preferencje do działających punktów serwisowych dopłacając do ich funkcjonowania. Francja wprowadziła do prawa konsumenckiego drakońskie kary za celowe wprowadzanie wad w produkcji elektrosprzętu, który może prowadzić do ograniczenia jego działania. Z kolei Hiszpanie przymierzają się do promowania producentów tworzących najbardziej trwałe sprzęty nadając im specjalne certyfikaty mające reklamować ich produkty dla konsumentów. W Polsce jak na razie nie działa żadne z tych rozwiązań: ustawodawca w żaden sposób nie próbuje przeciwdziałać sytuacjom, kiedy żywot pralki końćzy się po 4-5 latach, drukarki wysiadają gdy wyprodukują określoną ilość stron a w smartfonach i tabeltach nie da się wymienić baterii.
- Nie ma żadnych wątpliwości, że mimo coraz bardziej zaawansowanych technologii i coraz doskonalszego technicznie sprzętu jego żywotność uległa znacznemu skróceniu. To łatwo zauważyć po pogorszeniu jakości detali i ograniczeniu ilości części zamiennych. Producenci ewidentnie działają z zamiarem zmuszenia konsumentów do zastępowania starego sprzętu nowym nie zachęcając ich nowymi rozwiązaniami, ale produkując celowo urządzenia, które muszą wysiąść po określonym czasie - mówił naszej redakcji Janusz Laskowski, który od lat zawodowo zajmuje się naprawami sprzętu gospodarstwa domowego.
Polskie instytucje komsumenckie ani Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów zauważają problem, ale - poza załatwianiem indywidualnych reklamacji - nie szukają sposobu na systemowe zmiany. Nic dziwnego, że w tej sytuacji ewentualne regulacje prawa unijnego będą przyjęte z uznaniem. W Parlamencie Europejskim rozpoczęły się prace nad przepisami, które mają zmusić producentów by pralki, telewizory, lodówki i sprzęt komputerowy był bardziej trwały. Wprowadzone zostanąt też regulacje eliminujące z obiegu handlowego elektrosprzęt, którego producenci zastosują rozwiązania uniemożliwiające lub znacznie utrudniające jego naprawę.
- To jest powszechna praktyka, że zamykane są certyfikowane punkty sewisowe, a nowych części zamiennych nie ma na rynku, bo producent stara się jak najszybciej wprowadzić nowy model. Przeważnie różni się on detalami ale stare części zamienne przestają być natychmiast produkowane i znikają z rynku. Zostają używane części z modeli, które są wycofywane z obiegu. Cena takich części naturalnie rośnie i czyni wszelkie naprawy nieopłacalnymi. Producenci zapewniają, że to wszystko jest robione dlatego, aby ich produkty były jak najbardziej energooszczędne i przyjazne dla środowiska - mówił Janusz Laskowski.
Prace nad przepisami unijnymi dopiero się rozpoczęły i potrwają co najmniej 18 miesięcy. Zanosi się na to, że w Polsce trzeba będzie poczekać na regulacje unijne w tej sprawie, bo o żadnych inicjatywach w parlamencie na ten temat ciągle nie słychać.
(PS/ Foto: sxc.hu)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie