Reklama

Uroczystości z podziałem… znów

Władza znów odgrodziła się barierkami od mieszkańców i różnych – choć nie wszystkich – organizacji, a porządku pilnowali mundurowi. Tak upłynęły uroczystości rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego w Białymstoku. Jak tak dalej pójdzie, to prezydent niebawem przy kolejnych obchodach będzie stał sam, ewentualnie z garstką urzędników.

W tym roku rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego upłynęła spokojnie, choć nie bez incydentów. Incydentem na pewno można uznać fakt, że kolejny raz pojawiły się barierki, zza których mieszkańcy i członkowie niektórych organizacji musieli stać do czasu zakończenia przemów i składania wieńców. Oczywiście, w części oficjalnej, wieńce mogli składać tylko niektórzy członkowie i niektórych, wybranych z jakiegoś klucza organizacji. Inni czekali za barierkami na gorącym, sierpniowym słońcu.

Sporo pustych krzeseł było powodem nie tylko upalnego popołudnia. Z naszych ustaleń wynika, że część osób zdecydowała się – mimo zaproszenia – odmówić udziału w uroczystościach organizowanych co roku pod pomnikiem Armii Krajowej przy Kilińskiego. Powód był oczywisty – jeszcze kilka lat temu nie było żadnych barierek, w uroczystościach mógł brać udział każdy kto chciał, panował porządek przy składaniu kwiatów i wieńców. Teraz tak się już nie dzieje. Teren uroczystości został kolejny raz odgrodzony barierkami, za którymi zgromadziła się nie za duża liczba osób i przedstawicieli organizacji, które zaproszenia z jakiegoś powodu nie otrzymały.

- Po raz kolejny widać, że uroczystości nie są dla wszystkich mieszkańców. Są dla starannie wyselekcjonowanej grupy. Wszyscy radni oczywiście otrzymali zaproszenia, więc kto chciał i miał poczucie obowiązku, uczestniczył w tych uroczystościach. Ja, jak co roku, jestem tutaj. Natomiast niektóre organizacje mogą składać kwiaty, inne nie mogą. Komitet Obrony demokracji składał wiązanki, a inne organizacje, działające również legalnie, dopiero teraz mogą złożyć wiązanki, kiedy już prezydent raczył opuścić plac. Więc uprywatnianie miasta mamy po raz kolejny – powiedział zaraz po uroczystościach radny PiS, Paweł Myszkowski.

Oczywiście jedną z tych organizacji był Obóz Narodowo – Radykalny, który w tym roku żadnych flag ze sobą nie miał. Ale wiązanki dopiero po zakończeniu oficjalnej części mogli złożyć także przedstawiciele Rodzin Katyńskich, czy też Klubu Więzionych, Internowanych i Represjonowanych w Białymstoku. Przedstawiciele tych organizacji będący na miejscu, nie zostali wpuszczeni na odgrodzony i pilnowany przez straż miejską teren. Stali na słońcu lub w cieniu, ale poza barierkami.

- Nie dostałem zaproszenia i nie mogłem wejść. To stanąłem z młodymi narodowcami i innymi, z Panią Bożeną Korzińską, z Panią Cywińską, bo to dla mnie bliskie towarzystwo – wyjaśnił Janusz Purwin, członek zarządu WiR (Klub Więzionych, Internowanych i Represjonowanych).

Nieco wcześniej prezydent raczył zauważyć, że wojewoda podlaski nie był obecny, ponieważ złożył kwiaty pod pomnikiem kilka godzin wcześniej. Jednak ani słowem nie wspomniał, że udziału w uroczystościach odmówił jedyny żyjący w Białymstoku powstaniec – Mieczysław Wroczyński, pseudonim „Stary”. On sam był narodowcem, a ponadto, to w jego batalionie walczyli w Powstaniu Warszawskim narodowcy z przedwojennego ONR-u. Po tym jak został potraktowany przez prezydenta Białegostoku przed rokiem, weteran odmówił udziału w uroczystościach. Przypominamy, że rok wcześniej prezydent nie był łaskaw się z nim nawet przywitać, a później uroczystości przerwał z uwagi na obecność przedstawicieli ONR-u, z którym jego honorowy gość był i jest związany emocjonalnie.

Po oficjalnej części rozpoczął się dość nieprzyjemny bałagan. Organizacje i mieszkańcy, którzy chcieli złożyć kwiaty i wieńce, musieli czekać, aż będący przy pomniku zrobią sobie pamiątkowe zdjęcia. Do wspólnych fotek podchodzili rekonstruktorzy, harcerze, ale i przypadkowi przechodnie, którzy stając na drodze lub przed pomnikiem uniemożliwiali oddanie honorów czekającym wciąż do pomnika przedstawicielom różnych organizacji. Między innymi pamiątkowe fotki zrobiła sobie grupa turystów z Chin, która kompletnie nie wiedziała co się dzieje.

- Ja słabo angielski. My turyści, Chiny, Tajwan. Foto, ładnie tu. Jedziemy na Litwę. Flagi, Białystok – wydukał łamanym angielskim członek kilkuosobowej grupy z Chin, z którym udało nam się porozmawiać.

Wesoła grupa turystów kompletnie nie wiedziała co się dzieje, co jest powodem obecności flag i że było coś takiego jak Powstanie Warszawskie. Wyszła z dziedzińca Pałacu Branickich, gdzie wcześniej robiła sobie zdjęcia i trafiła prosto pod pomnik, gdzie było jeszcze sporo ludzi. Wesoło pozowali sobie nawzajem do zdjęć, kiedy członkowie różnych organizacji czekali na możliwość złożenia kwiatów i oddanie hołdu poległym w Powstaniu Warszawskim.

- Zaproszenia nie dostał nawet Jerzy Rybnik (syn ppłk. AK-WiN, „Dzikiego”, działacz Solidarności – dop. red.). I dopiero jak nam bramkę otworzyli, to my tą taką grupą, weszliśmy tutaj, żeby złożyć kwiaty i pokłonić się – powiedział naszej redakcji Janusz Purwin z Klubu Więzionych, Internowanych i Represjonowanych w Białymstoku.

- Na zaproszeniu była napisana taka formuła, że wstęp na teren uroczystości tylko za okazaniem zaproszenia. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałem. Te zaproszenie to była zwykła kartka formatu A-5 z wydrukowaną treścią zaproszenia i tą formułką. Nie wiedzieliśmy, jako radni, kto takie zaproszenia otrzymał – przekazał radny Paweł Myszkowski.

Kolejny raz mieszkańcy zostali potraktowani co najmniej nieelegancko przez prezydenta, który się od ludzi odgrodził barierkami. Identycznie było w dniu odsłonięcia pomnika Inki, gdzie również ludzie nie zostali dopuszczeni ani do składania kwiatów, ani do wejścia pod pomnik. Dopiero po opuszczeniu miejsca przez prezydenta Tadeusza Truskolaskiego, w zamieszaniu i bałaganie ustawiały się poszczególne delegacje do składania kwiatów. Różnica z wczorajszym wydarzeniem była tylko taka, że przy odsłonięciu pomnika Inki, modlitwę i ceremonię poprowadził obecny na miejscu ksiądz. W rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, bałagan był zdecydowanie większy – między innymi z powodu obecności przypadkowych osób.

- Prezydent Truskolaski dzieli ludzi. Zachowuje się jak car tego miasta, kiedy ono jest nasze wspólne. Czy ja jestem jakimś terrorystą, żeby stać tu przez całą uroczystość za barierkami? Przyniosłem tylko znicz, jak co roku – żalił się nam starszy mężczyzna, pan Stanisław.

- Bardzo nieładnie to wszystko wyglądało. Tyle pustych krzeseł, a ja, starszy człowiek, musiałem stać aż do końca, bo nikt mnie nie chciał wpuścić. Oj, przyjdzie kiedyś taki dzień, że tego pana prezydenta ludzie sami nie wpuszczą, skoro tak robi. Sam będzie tu przychodził ze swoją strażą miejską – to słowa również starszego mieszkańca Białegostoku, pana Antoniego.

Wczorajsze uroczystości nie będą dobrze zapamiętane przez mieszkańców, którzy w nielicznej grupie, stali za barierkami. Jak mówili w rozmowie z nami, więcej na taką farsę nie przyjdą wcale. Inni mówili o powrocie komuny do magistratu, jeszcze inni o traktowaniu miasta przez prezydenta, jako prywatnego. Ogólnie pozostał duży niesmak i przeświadczenie o tym, że Tadeusz Truskolaski kompletnie pogubił się w swojej roli – odkąd związał się z Nowoczesną i Komitetem Obrony Demokracji.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2018-08-02 11:31:55

    Taaaaaa, a chłopcy z ONR to takie grzeczne chłopaki są. O świętach pamiętają i bojowca opieką ogarną. Żadnych obchodów świąt z faszystami! Nigdy!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2018-08-02 14:04:28

    W takim razie nie musi pan chodzić na parady równości i marsze antify. Nikt Pana nie zmusza żeby obchodził pan cokolwiek z faszystami na takich happeningach.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Zdzisław Panasewicz 2018-08-03 21:40:02

    Jak widać, ścieżki pana Truskolaskiego i obywateli Białegostoku rozeszły się. Przyjmujemy to do wiadomości.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do