Podlaskie niebo pod nadzorem. Balony z Białorusi to więcej niż przemyt

Tegoroczne święta Bożego Narodzenia zapisały się w regionie nie tylko rodzinną atmosferą, ale i bezprecedensową operacją służb mundurowych. Nad województwem podlaskim przetoczyła się fala „białych gości” znad wschodniej granicy. Według szacunków, w nocy z 24 na 25 grudnia polską przestrzeń powietrzną naruszyło około 60 wielkich balonów przemytniczych. Policja, Straż Graniczna i wojsko postawione są w stan najwyższej gotowości. I choć kolejne balony nie nadleciały to nie oznacza, że to już koniec alarmu!

Służby nie próżnują – od Wigilii odnaleziono siedem dużych ładunków w powiatach monieckim, sokólskim, grajewskim i augustowskim. Bilans to ok. 7 tysięcy paczek papierosów bez akcyzy. W jednym z miejsc odnaleziono jedynie rozerwaną czaszę balonu, co oznacza, że kontrabanda mogła już trafić w ręce odbiorców.

Podlaska policja prowadzi obecnie zakrojone na szeroką skalę działania terenowe. Funkcjonariusze przeczesują pola i lasy, docierając do najbardziej odległych dróg wiejskich. Równolegle uruchomiono mobilne punkty kontrolne. Policjanci zatrzymują losowo wybrane pojazdy, przeszukują bagażniki i sprawdzają dokumenty, licząc na rozbicie sieci kurierów czekających na zrzuty.

Służby ostrzegają, że w paczkach, oprócz papierosów i nadajników GPS, mogą znajdować się inne, niebezpieczne przedmioty.

Sytuacja, z którą mierzy się Polska, to kalka wydarzeń z Litwy. Nasi sąsiedzi od października zmagają się z prawdziwą plagą. Balony przemytnicze aż 15 razy zmusiły lotnisko w Wilnie do zamknięcia, więżąc tysiące pasażerów. Litwini nie mają złudzeń – to nie tylko biznes przestępczy, ale element wojny hybrydowej. Balony są celowo kierowane nad obiekty strategiczne, by paraliżować ruch lotniczy i angażować siły obronne.

W przeciwieństwie do Litwy, Podlasie nie posiada dużych lotnisk pasażerskich, ale nad naszym regionem przebiegają kluczowe korytarze powietrzne. Każdy taki balon, dryfujący bez kontroli na dużej wysokości, stanowi realne zagrożenie dla samolotów cywilnych. To właśnie dlatego Dowództwo Operacyjne RSZ zdecydowało o czasowym zamknięciu części przestrzeni powietrznej nad województwem.

Eksperci wskazują, że operacja o takiej skali nie mogłaby się odbyć bez aprobaty białoruskich służb. Balony startują w grupach, by przytłoczyć systemy radarowe, lub w precyzyjnych sekwencjach co 30 minut. Zorganizowane grupy przestępcze po obu stronach granicy wykorzystują techniki kontrinwigilacji, monitorując ruchy patroli.

Pieniądze z nielegalnego handlu tytoniem często zasilają jeszcze groźniejsze procedery: handel bronią czy pranie brudnych pieniędzy. Litewskie służby podczas ostatnich nalotów przejęły nawet broń palną, co potwierdza, że mamy do czynienia z bezwzględnymi organizacjami.

Walka z balonami jest trudna i kosztowna. Są one zbyt tanie i lecą zbyt wysoko, by opłacalne było ich zestrzeliwanie drogimi systemami przeciwlotniczymi. Litwa stawia na: ciągły monitoring radarowy i śledzenie toru lotu aż do momentu lądowania, działania operacyjne w terenie (wyłapywanie „odbiorców” ładunków) oraz zaostrzenie kar (nowe zarzuty karne za sabotaż lotnictwa cywilnego mają odstraszać potencjalnych przemytników wizją wieloletniego więzienia). Polska zamierza iść tym samym śladem. 

Rząd Litwy zaoferował nawet milion euro nagrody dla firm, które opracują skuteczną i tanią metodę przechwytywania balonów. Polska uważnie obserwuje te kroki, zacieśniając współpracę z sąsiadami z NATO, by wspólnie zabezpieczyć wschodnią flankę UE przed tym „powietrznym szantażem”.

Tagi: