Prezydent wiedział, że po Trasie Generalskiej będą jeździć TIR-y

W czasie wakacji ruch w Białymstoku dość mocno się zmniejszył. Widać to na wszystkich dużych i małych arteriach. Jednak już za nieco ponad miesiąc, znów pojawią się duże utrudnienia w ruchu, a na tak zwanych obwodnicach śródmiejskich, zagęści się od tranzytu. Prezydent wiedział, że tak będzie.

Dziś, kiedy coraz więcej osób skarży się na duży ruch w mieście, prezydent zatyka z urzędnikami uszy, przymyka oczy i udaje, że nic nie słyszy i nie widzi. Od czasu do czasu magistrat coś bąknie w kontekście narzekania i jak zwykle w taki sposób, że wybudowane duże arterie są dla mieszkańców. To, że tamtędy sunie ciężki ruch tranzytowy, który de facto często utrudnia przejazd mieszkańcom, jest pomijany milczeniem. I to w najlepszym przypadku.

- Tymi trzema kontraktami kończymy tak naprawdę proces inwestycyjny, wieloetapowy, dzięki któremu mieszkańcom Białegostoku będzie łatwiej poruszać się między dzielnicami, łatwiej dojeżdżać do pracy, do szkół – to jedno z ostatnich tłumaczeń Tadeusza Truskolaskiego, kiedy mówił o budowie powstającej pod oknami sypialnianych dzielnic mieszkaniowych Trasy Niepodległości.

W podobnym tonie wypowiadał się on i jego były zastępca, kiedy miała być budowana Trasa Generalska. Dlatego pewnie mieszkańcy i kierowcy mają omamy, albo w najlepszym razie tak im się polepszyło w domowych budżetach, że postanowili pomiędzy dzielnicami i do szkół oraz do pracy jeździć TIR-ami. To one bowiem są głównie użytkownikami dróg wybudowanych za miejskie pieniądze. Na dodatek w sytuacji, kiedy tego rodzaju arterie powinna realizować Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad z pieniędzy centralnych.

Warto dodać, że padały przed budową Trasy Generalskiej i inne tłumaczenia. Z tym, że około 10 lat temu, kiedy jeszcze nie było tak dużego ruchu tranzytowego przez Białystok, duża część mieszkańców nie wiedziała, co się w rzeczywistości z tym wiąże. Najczęściej słyszeliśmy podobne tłumaczenia do tych, które słychać przy okazji Trasy Niepodległości, ale bywały i takie, które zdradzały prawdziwy cel inwestycji w granicach administracyjnych miasta.

- To duża inwestycja, kluczowa dla rozwoju wschodniej części miasta. Droga łączy ją z częścią zachodnią bez konieczności wjeżdżania do centrum. Jest ważna też dlatego, że nowa trasa przejmie ruch tranzytowy. Jeżdżące w dzień i w nocy tiry nie będą tak uciążliwe dla okolicznych mieszkańców – takie słowa padły w 2011 roku z ust Adama Polińskiego, byłego zastępcy prezydenta Białegostoku.

Czy to znaczy, że to samo czeka mieszkających przy Trasie Niepodległości? Zdecydowanie na pewno. Trasa ta bowiem przejmie przede wszystkim tranzyt, a mieszkańcy podobnie, jak na Generalskiej, będą się przeciskać pomiędzy TIR-ami. I będzie to uciążliwe dla mieszkańców, tak jak jest przy Generalskiej. Identycznie jest już także na wybudowanym odcinku Ciołkowskiego. Kiedy skończy się budowa jej drugiego fragmentu, TIR-y pojadą i tamtędy.

Zgodzić się trzeba z tym, że tranzyt musi jakoś przejechać przez nasze miasto, gdyż nie przefrunie. Niemniej prezydent Białegostoku przespał kompletnie wszystko co trzeba było zrobić w kontekście zabiegania o obwodnicę miasta z prawdziwego zdarzenia. Dlatego w najbliższej okolicy obwodnicy nie ma i nie wiadomo tak naprawdę kiedy się pojawi. Za to w sąsiedniej Łomży oraz w Suwałkach, jakoś dało się przekonać do budowy prawdziwych obwodnic wyprowadzających ruch na zewnątrz, które są tam już realizowane.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)