
Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych przeszedł ulicami Hajnówki w lutym ubiegłego roku. Na jego trasie stanęła grupa osób, która próbowała zablokować ten przemarsz, przez co zakłóciła przebieg legalnego zgromadzenia. Cztery osoby wkrótce, bo 6 sierpnia, usłyszą ostateczny wyrok w tej sprawie.
To był już IV Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych, który przeszedł ulicami Hajnówki w lutym ubiegłego roku. Za każdym razem był organizowany przez środowiska narodowe i za każdym razem marsz był wydarzeniem legalnym, mimo wcześniejszych protestów części środowisk lewicowych oraz związanych z opozycją, jak między innymi Obywatele RP czy Komitet Obrony Demokracji. To właśnie ci ludzie uważali, że marsz jest prowokacją wymierzoną w lokalną społeczność białoruską i prawosławną.
Tymczasem środowiska narodowe, które podejmowały się organizacji tego wydarzenia podkreślały, że chodziło o należną Żołnierzom Wyklętym pamięć i przywracanie im godności oraz szacunku na terenach, gdzie ta pamięć i szacunek były szargane, ewentualnie nie było ich wcale. Stąd marsze co roku gromadziły kilkuset osobową społeczność. Sam marsz zawsze odbywał się w sposób pokojowy, nie było żadnych incydentów, oprócz tego, że pojawiały się próby jego zablokowania jeszcze przed wyjściem lub na trasie. Jednak podczas marszu z ubiegłego roku doszło do poważniejszych zdarzeń, które polegały na próbie zablokowania marszu oraz zakłócenia jego przebiegu.
Kilka miesięcy później, bo już w grudniu 2019 roku Sąd Rejonowy w Hajnówce w procesie pięciu osób obwinionych o to, że przeszkadzały w przebiegu zgromadzenia, które nie było zakazane, oraz nie chciały zejść z drogi uczestnikom marszu wydał wyrok w pierwszej instancji. Wówczas jedną osobę uniewinnił, ale cztery uznał za winne popełnienia zarzucanych im wykroczeń. Sąd jednak odstąpił od wymierzenia im kary. Od tego wyroku osoby obwinione odwołały się i tak samo zrobił oskarżyciel. I w miniony piątek, 31 lipca, Sąd Okręgowy w Białymstoku rozpoznawał sprawę ponownie.
- Zachowanie obwinionych stanowiło tylko i wyłącznie realizację ich konstytucyjnego prawa do wolności manifestowania poglądów – mówiła przed sądem obrońca obwinionych, Malwina Skarzyńska.
- Doszło do niezasadnego zastosowania odstąpienia od wymierzenia kary. Za stanowiskiem takim przemawia zorganizowany, świadomy sposób działania zgromadzonych osób na ul. Batorego w Hajnówce, które w bardzo skrupulatny sposób realizował plan zablokowania marszu – powiedział z kolei oskarżyciel publiczny, mł. asp. Mariusz Płochocki z hajnowskiej policji.
Podkreślał również, że swoim postępowaniem zgromadzeni, którzy blokowali legalny przemarsz doprowadzili do nieuzasadnionego zatrzymania między innymi autobusu firmy Voyager przewożącego pasażerów, a to już – jego zdaniem – jest próba ograniczania wolności innych osób i nie może być przyjmowana jako standard do wyrażania swoich poglądów w imię tych samych zasad wolności. Bo ogranicza wolność i swobodę innych ludzi – w tym przypadku do przemieszczania się.
Sąd Okręgowy w Białymstoku wysłuchał obydwu stron. Oskarżyciel domaga się ukarania osób winnych blokowania legalnego zgromadzenia i zakłócania jego przebiegu. Obrońca obwinionych natomiast chce pełnego uniewinnienia. Sąd ostateczny wyrok w tej sprawie wyda w najbliższy czwartek, 6 sierpnia.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Należy dokładnie przyglądać się uzasadnieniu wyroku w tej sprawie. Zobaczymy jak białostockie sądy orzekają w podobnych procesach. Czy blokowanie legalnego marszu w Hajnówce pozostanie bezkarne, a blokowanie tęczowego marszu w Białymstoku - karalne. Bardzo mnie ciekawi co zrobią sądy. To jest w jakieś mierze synteza państwa prawa i czasów w których żyjemy. Zobaczymy…