Ponad 150 tysięcy zapłaci Jagiellonia za zachowanie kibiców. Większość tej kwoty to kara nałożona przez Komisję Kontroli, Etyki i Dyscypliny UEFA za używanie środków pirotechnicznych. Jagiellonia zapłaci też karę za wywieszenie transparentów w meczu z Rakowem Częstochowa, kiedy to używając wulgaryzmów oskarżyli sędziego Bartosz Frankowskiego o obstawianie meczów. Afera wywołana z tym transparentem skupiła uwagę fanów z całej Polski, bo sędzia Paweł Raczkowski przerwał mecz na prawie 20 minut oczekując na zdjęcie transparentu.
Pewnie niewiele osób pamięta oprawę z meczu Hamruns Spartans oraz używane tam środki pirotechniczne (ich użycie UEFA wyceniła na 112 tysiące złotych czyli 26,5 tysiąca euro). UEFA karała Jagę już wcześniej: za środki pirotechniczne w meczu z FK Novi Pazar (25 tys. euro kary) oraz Silkeborgiem (16 tys. euro kary). Ale o transparentowej akcji z Frankowskim było głośno w całej Polsce. O tym dlaczego Bartosz Frankowski, sędzia z Torunia stał się antybohaterem białostockich (i nie tylko) kibiców można przeczytać TUTAJ . A szczegóły awantury z transparentami, gdzie jego kolega Paweł Raczkowski przerwał mecz na kilkanaście minut uzależniając jego wznowienie od ich zdjęcia TUTAJ i TUTAJ . Komisja Ligi Ekstraklasy i PZPN miały zająć się sprawę ukarania klubu. O tym, że poleci kara finansowa było jasne. W sieci podrzucane były kwestie czy coś jeszcze: przebąkiwano o zamknięciu części trybun (tej z Ultrą), zakazie wyjazdów dla kibiców, a nawet... ujemnych punktach. Na upartego znalazłoby się w Regulaminie Dyscyplinarnym PZPN paragraf do zastosowania tych kar. Decydenci z Komisji Ligi wycenili "przestępstwo" żółto-czerwonej Ultry na 50 tysięcy.
W skrócie o co chodziło? Bartosz Frankowski dopuścił się karygodnego błędu podczas spotkania Jagiellonii Białystok z Górnikiem Zabrze, a mecz zakończył się przegraną Jagi 1:2 (zabrakło czerwonych kartek dla dwóch graczy z Zabrza). Kibice z Białegostoku byli wściekli. Tydzień później grupa fanów Jagiellonii wywiesiła na trybunach mocne hasła wymierzone przeciwko Frankowskiemu.
Kibice na transparencie posądzili sędziego Frankowskiego o to, że najpierw wynik spotkania obstawił, a potem gwizdnął na niekorzyść Jagiellonii w pojedynku z Górnikiem w Zabrzu. Sugestia ,że arbiter z Torunia celowo skrzywdził Jagę, była aż nadto widoczna. To, że Frankowski źle gwizdnął - to pewne, ale to że wcześniej obstawił u buka - na to dowodów nie ma. I tymi oskarżeniami wobec swego kolegi sędzia Paweł Raczkowski poczuł się urażony w związku z czym mecz z Rakowem Częstochowa przerwał na 20 minut. Ostatecznie na klub nałożono grzywnę, a przerwanie meczu przez Raczkowskiego tylko dolało oliwy do ognia.
Raczkowski wystosował po meczu oświadczenie, które pojawiło się w mediach. Przesłanie da się streścić w jednym zdaniu - "dość mowy nienawiści". Tyle, że chodzi o to, że wrażliwość włączona jest wtedy gdy nienawiść kierowana jest w stronę sędziów piłkarskich. A co z resztą adresatów takich połajanek? Bo wyzwiska i oskarżenia na stadionach nie tylko w Polsce to dość powszechne zjawisko.
- Jagiellonia dostała 50 tysięcy złotych kary, choć mówiło się nawet o jakichś ujemnych punktach. Mecze na pewno nie będą już przerywane przez takie sytuacje, bo może dojść do kuriozum. Ogólnie doradzono, aby - poza spektakularnymi ekscesami - sędziowie nie patrzyli na to kto i co wywiesza w strefach zorganizowanego dopingu kibiców. Nie ma co dolewać oliwy do ognia - tyle usłyszałem do wieloletniego działacza z PZPN, który anonimowo skomentował karę nałożoną przez Komisję.
Dowiedziałem się też, że PZPN nie zamierza prowadzić odrębnego postępowania w tej sprawie we własnych organach dyscyplinarnych. Oficjalnie z przyczyn formalnych (raz już tą rzecz osądzono), a nieoficjalnie, bo nie chcą eskalacji. Sprawę uznano za zamkniętą i wszyscy mają tylko nadzieję, że limit błędów sędziowskich w meczach z udziałem żółto-czerwonych nie zostanie powiększony.
A Frankowski? Przerwa 39-latka od sędziowania nie potrwała długo. Po głośnym błędzie z 26 października Bartosz Frankowski został czasowo odsunięty od obsady przez Kolegium Sędziów PZPN. Ogłosił to natychmiast po meczu Marcin Szulc, szef Kolegium Sędziów PZPN, który... następnego dnia zrobił krok wstecz mówiąc, że rozbrat Frankowskiego z gwizdkiem nie będzie zbyt długi. Sędzia najpierw poprowadził mecze na szczeblu wojewódzkim w kujawsko-pomorskim, a potem poprowadził mecz III ligi. Po przerwie reprezentacyjnej powrócił na boiska poważniejszego futbolu, bo pojawił się na mecz I ligi. Poprowadził mecz Pogoni Grodzisk Mazowiecki ze Śląskiem Wrocław i znowu wywołał ogromne emocje. Nie chodzi tylko o to, że tak szybko po zabrskim wielbłądzie pojawił się na zapleczu ekstraklasy. O co tym razem poszło? Przy prowadzeniu Śląska Frankowski przyznał rzut karny. Rzecz w tym, że ponownie decyzja wywołała ogromne kontrowersje. Obejrzał ją na VAR, ale emocji to nie ugasiło. Po ostatnim gwizdku sztaby obu ekip omal się nie pobiły. Słoweński trener Ante Simundża z Wrocławia oraz Piotr Stokowiec z Grodziska powiedzieli sobie bardzo dużo przykrych słów. Obaj zgodnie narzekali na poziom sędziowania, z tym że znacznie ostry w ocenach był trener gości.
- Zasługiwaliśmy na więcej niż jeden punkt, ale nie stało się tak przez cztery osoby, które zamiast piłkarzy chciały być w centrum wydarzeń. Dlatego trudno jest mi podsumować to spotkanie. Byliśmy znacznie lepsi od naszych rywali, którzy w drugiej połowie nie oddali żadnego strzału na bramkę. Arbiter prowokował nas przez całe spotkanie, mój asystent otrzymał czerwoną kartkę. Rozumiem emocje, nie pochwalam tego zachowania. Jeśli ktoś prowokuje cię przez 95 minut, trudno zachować spokój – złościł się Simundża.
Nie da się ukryć, że obecny sezon jest jednym z najsłabszych w ostatnich latach jeżeli chodzi o poziom pracy arbitrów. A przynajmniej taką opinię zgodnie wyrażają piłkarze, trenerzy, kibice i dziennikarze. Jedynie sędziowie i byli sędziowie twierdzą, że nie jest źle, a na tle Europy polscy "sprawiedliwi" prezentują się naprawdę przyzwoicie. Nie wnikając w szczegóły oceny poziomu sędziowania to sprawa jest jasna jeżeli chodzi o atmosferę: bardzo źle wygląda atmosfera wokół sędziów. Na niższych szczeblach dochodzi do naprawdę patologicznych sytuacji, gdy działacze, trenerzy lub kibole stosują wobec nich przemoc fizyczną, niszczą samochody i zastraszają przy niewielkiej reakcji organizatorów i związków prowadzących rozgrywki. Nic dziwnego, że liczba chętnych do sędziowania cały czas się kurczy. I to się nie zmieni dopóki władze sędziowskie nie znajdą sposobu na polepszenie atmosfery wokół arbitrów dokonując poważnych zmian, a nie kosmetycznych korekt.
A Jagiellonia i jej kibice? Ci drudzy szykują kolejne efektowne oprawy z użyciem różnych środków. Klub pewnie będzie pewnie płacił za to wkalkulowując to w ryzyko organizacji imprez. Zwłaszcza, że frekwencja i atmosfera są drugą stroną medalu tych kosztownych (pod względem kar) ale i bardzo efektownych opraw.
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie