Reklama

Jagiellonia przegrała z Rakowem po walce. Znowu w roli głównej sędziowie, PZPN i kibice!

Takiego meczu jeszcze w Białymstoku nie było. Mecz był kilkakrotnie przerywany i miał kilka wydarzeń, które zapiszą go w historii białostockiego futbolu. Pierwszym była świetna oprawa, drugim wielominutowa przerwa spowodowana transparentami kibiców wprost oskarżających sędziego Bartosza Frankowskiego o korupcję, a potem uporu sędziego Pawła Raczkowskiego i delegata PZPN, aby nie wznawiać meczu dopóki te transparenty wiszą. Ostatecznie mecz potrwał aż 20 minut później, ale Jaga zaliczyła drugą z rzędu porażkę 1:2.


Początek tego meczu zdominowała efektowna "smocza" oprawa kibiców Jagiellonii. Ultra przygotowała prawdziwe "wejście smoka": najpierw pojawił się napis "Imperium Wschodzącego Słońca", a potem pojawiła się wielka podobizna żółto-czerwonego smoka. A na sam koniec smok wypuścił nosem żółty dym. Sędzia Paweł Raczkowski zareagował, bo dym nieco zasnuł pole karne bronione przez Raków i zarządził kilkadziesiąt sekund przerwy. Widowisko nie ucierpiało: zawodnicy grali bardziej w piłkarskie szachy. 

Białostoczanie straszyli rajdami po skrzydłach, a goście rewanżowali się strzałami. W 11 minucie wrzutka Bartosza Wdowika nie znalazło adresata, ale Peter Barath posłał piłkę na korner. W odpowiedzi przewrotki w polu karnym próbował eks-Jagiellończyk Lamine Diaby-Fadiga, ale piłka trafiła jeszcze na głowę Jonathana Brunesa i wyszła poza bramkę. Chwilę później strzału próbował Barath, ale Miłosz Piekutowski dobrze poradził sobie z tym wyzwaniem. Zaraz potem strzału z dystansu próbował także Tomasz Pieńko i znowu na posterunku był Piekutowski. 

Początek meczu należał do Rakowa, który przyciskał spokojnie broniących się białostoczan i... kibiców Jagiellonii, których oprawa (dym, sztuczne ognie) powodowały, że sędzia przerywał kilka razy mecz i żółto-czerwoni dostawali kilkanaście sekund na ochłonięcie. 

Mimo to kilka wrzutek w pole karne Jagiellonii sprawiało, że kibice aż wstrzymywali oddech: na szczęście gospodarzy osamotniony Brunes nie miał szans oddania strzału. Za to 27 minucie zakotłowało się przed bramką Rakowa. W polu karnym próbował strzelać Afimico Pululu z bardzo niewygodnej pozycji, a potem próbę Sergio Lozano z łuku pola karnego zablokował jeden z defensorów.  

W 30 minucie Raków wykonywał korner. Wrzutka na dalszy słupek bramki Jagi przyniósł skutek: Ameyaw dośrodkował, a Taras Romanczuk i Kamil Jóźwiak zagapili się i nie przypilnowali Oskara Repki, który z bardzo bliska wcisnął piłkę do bramki gospodarzy. Nie popisał się też Miłosz Piekutowski, który w tej sytuacji też mógł się lepiej zachować łapiąc piłkę w polu bramkowym przed wejściem strzelca gola. 

W 38 minucie golkipera Rakowa postraszył Oskar Pietuszewski, który próbował szczęścia strzałem głową. Niestety - minimalnie nad poprzeczką. 

Jagiellonia po utracie gola przestała czekać z tyłu i podjęła próbę bardziej ofensywnego podejścia do gry. Tyle, że Raków nie bez powodu ma opinię jednej z najbardziej solidnej defensywy w polskiej ekstraklasie i radził sobie z tymi atakami. Ekipa trenera Papszuna zabijała ofensywne ataki żółto-czerwonych. Goście próbowali zaskoczyć defensywę Jagiellonii ze stałych fragmentów gry. W 44 minucie wrzuta Ameyawa trafiła na głowę Brunesa, który tylko minimalnie przestrzelił. 

Jeżeli któryś z kibiców opuścił w przerwie swoje miejsce i spóźnił się z powrotem to nie obejrzał jak Raków zadał drugi cios. W 46 minucie białostoccy piłkarze oglądali jak goście zagrali w siatkonogę w polu karnym. Próby strzałów zostały odbijna aż piłka trafiła pod nogi Repki. Ten strzelił z dystansu. Piłka odbiła się od nogi jednego z obrońców i wpadła do bramki obok zdezorientowanego Piekutowskiego. 

W 51 minucie we własnym polu karnym przewrócił się Jean Carlos. Niefortunny upadek spowodował poważny uraz. Gracz Rakowa po interwencji medyków z ich pomocą opuścił boisko. 

W 56 minucie bliski strzelenia gola kontaktowego był Kamil Jóźwiak. Zawodnik Jagi po zamieszaniu z obrońcami Rakowa miał świetną szansę, ale z pięciu metrów trafił w słupek. 

W 58 minucie gra została przerwana na długie minuty. Kibice wywiesili transparenty z napisem "Nie ma przypadków, są tylko znaki" oraz drugi "Frankowski mecz obstawiłeś, je... menelu Jagiellonię przekręciłeś". Sędzia Paweł Raczkowski przerwał mecz zapowiadając, że nie wznowi gry dopóki transparenty nie zostaną zdjęte. Po długich negocjacjach - z udziałem Tarasa Romanczuka - kibice zdecydowali się zdjąć. Wcześniej jednak treść transparentu obiegła cały internet. Dodatkowo kibice - w pełnej zgodzie z fanami Rakowa - skandowali hasła pełne wulgaryzmów - pod adresem Pawła Raczkowskiego i Bartosza Franowskiego (jego błędy w Zabrzu miały wpływ na wynik w Zabrzu). Jeśli decyzje (delegata lub sędziego) o zdjęciu transparentów miały poprawić atmosferę meczu i sprawić, że reputacja polskich sędziów uległa poprawie to się pomylił. Dyskusje o "świętych krowach w PZPN I wśród sędziów" poniosły się w internecie szeroką strugą i uzyskały drugie życie. I mam dziwne przeczucie, że po raz kolejny zdominują rozmowy w sieci, a internet znowu zapłonie. Transparenty przemieściły się z ogrodzenia na trybuny, gdzie trzymali je kibice. Za to ogrodzeniu zawisł napis "Polscy sędziowie to k..wy sprzedawczykowie". Paweł Raczkowski tym razem już nie reagował. 

Białostoczanie w ostatnim kwadransie zaczęli grać z większym animuszem znacznie częściej goszcząc pod bramką Rakowa. W 76 minucie świetnym strzałem popisał się Pietuszewski, który przejął piłkę wybijaną na raty. Soczyste uderzenie minęło nieznacznie bramkę Zycha. 

w 79 minucie Kamil Jóźwiak długo przetrzymywał piłkę w narożniku boiska. Tak długo, aż zniecierpliwiony obrońca go sfaulował. Z rzutu wolnego dośrodkował Bartłomiej Wdowik na dalszy słupek, gdzie Afimico Pululu przepchnął się z obrońcami gości i głową wpakował piłkę do bramki. 

W 80 minucie Jaga próbowała kontry. Na czystą pozycję wychodził Oskar Pietuszewski, ale piłkę spod nóg czysto wybił mu jeden z obrońców gości. Chwilę później doszło do gigantycznej awantury przy linii bocznej. Tuż przy strefie technicznej gości Makuch przepchnął małego Pozo. Ten próbował odbierać piłkę, gracz Rakowa łapiąc się za głowę udawał, że został trafiony. Po chwili wokół tej pary kłębił się tłum graczy obu drużyn oraz części sztabu szkoleniowego. Przez kilka minut Paweł Raczkowski próbował zapanować nad awanturą. Skończyło się napomnieniem dla Pozo i czerwoną kartką dla trenera bramkarzy Rakowa. 

Białostoczanie zerwali się do ataków: groźnie strzelał kilkakrotnie Pululu, próbował uderzenia Pietuszewski i Jóźwiak, ale piłka jak zaczarowana omijała bramkę gości. W 88 minucie fantastyczną okazję miał Imaz, którego znakomicie obsłużył Wdowik. Niestety Hiszpan spudłował. 

Kiedy w 90 minucie okazało się, że z powodu przerw sędzia doliczył aż 20 minut (kontuzje, zamieszanie z transparentami, awantura przy ławce rezerwowych) jasne było, że w tym meczu będzie się jeszcze działo. Raków głęboko cofnął się pod własną bramkę, a żółto-czerwoni urządzili oblężenie bramki Zycha. W drugiej minucie doliczonego czasu strzelał Jesus Imaz, ale i on nie zdołał zaskoczyć Zycha. W odpowiedzi Makuch posłał piłkę na bramkę Jagi, ale Piekutowski obronił strzał. 

W 13 minucie gry kolejny długi atak pozycyjny Jagi kończy się strzałem Oskara Pietuszewskiego z narożnika pola karnego. Strzał mierzony pod poprzeczkę został wybroniony przez Zycha. 

W 16 minucie doliczonego czasu dośrodkował Prip. Piłka trafiła do Pietuszowskiego, który uderzył po koźle. I znowu świetnie poradził sobie Zych, który kolejny raz uratował Raków przed utratą gola. W 18 minucie doliczonego czasu Pululu sprytnie wykorzystał błąd obrońców i znalazł się w świetnej sytuacji strzeleckiej. Z kilku metrów z ostrego kąta strzelił, ale znowu świetnie poradził sobie Zych. Minutę później ten sam zawodnik ruszył skrzydłem, podał piłkę w pole karne gdzie trafiła ona pod nogi Pietuszewskiego. Młody pomocnik przejął piłkę, złożył się do strzału i... nie trafił. 

Jagiellonia Białystok - Raków Częstochowa 1:2 (0:1). Bramki: Afimico Pululu 80 - Oskar Repka 30, 46. Żółte kartki: Bernardo Vital, Leon Flach, Afimico Pululu, Kamil Jóźwiak, Alex Pozo (Jagiellonia), Patryk Makuch, Peter Barath, Imad Rondić (Raków). Sędziował: Paweł Raczkowski. Widzów: 18 446. 
Jagiellonia: Miłosz Piekutowski - Alejandro Pozo (90 Norbert Wojtuszek), Bernardo Vital, Andy Pelmard (75 Duśan Stojinović), Bartłomiej Wdowik - Oskar Pietuszewski, Taras Romanczuk, Sergio Lozano (75 Leon Flach), Kamil Jóźwiak (90+5 Louka Prip) - Jesus Imaz, Afimico Pululu.
Raków: Oliwier Zych - Stratos Svarnas, Bogdan Racovitan, Apostolos Konstantopoulos - Jean Carlos (55 Patryk Makuch), Oskar Repka (90+6 Karol Struski), Peter Barath, Michael Ameyaw - Tomasz Pieńko (86 Marko Bulat), Lamine Djaby-Fadiga (90+6 Imad Rondić) - Jonathan Braut Brunes (86 Adriano Amorim). 

Przemysław Sarosiek 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do