
Od wiosny 2016 r. postulowałem i wnioskowałem by Klub, prezydenci, rozpoczęli dyskusję i to pogłębioną, o strategii projektu – Niezależny Komitet Samorządowy, jego sile, budowaniu konsekwentnie projektu niezależności dla dobra Białegostoku.
Komitet i Klub musi mieć jakąś tożsamość, jaką?.
Przed wyborami 2014 r, w reakcji na dualizm polityczny i chęć zawłaszczenia samorządu przez partyjniactwo umawialiśmy się na tworzenie niezależnego środowiska, które poprze niezależnego kandydata na prezydenta Białegostoku. Prezydent powoływał swych zastępców wbrew PO, pokazywał swą niezależność i chęć samodzielności. Fundamentem tego projektu miało być podejście rzeczowe, eksperckie, a w sferze idei opierających się na wartościach chrześcijańskich, patriotycznych i konserwatywnych. Optymistyczne, merytoryczne kształtowanie Białegostoku. Popierając taki projekt wierzyłem, że będzie on skuteczną kontrą do postaw większości polityków koncentrujących się na realizacji partyjnych strategii, a nie strategii dla rozwoju Białegostoku. Samorząd to sprawy zwykłych mieszkańców, wrażliwość na potrzeby ludzi, zdroworozsądkowe podejście do problemów; budowanie, kreowanie miasta przyjaznego mieszkańcom…
W konsekwencji miał powstać niezależny Klub tworzący nową markę. Niestety nie powstał. Sam Klub TT, w pewnym zawieszeniu, marazmie funkcjonował od sesji do sesji, od głosowania do głosowania. Bez głębszych dyskusji, wyrabiania swej tożsamości tak praktycznej, jak i ideowej.
Respektować trzeba przynależną władzę Prezydenta i jego prymat w rządzeniu miastem. Jednak decydowanie, to też odpowiedzialność. Warto też pamiętać o skutkach tak popularnej demokracji. Właśnie to radni uosabiają łączność z mieszkańcami, czyli najważniejszymi odbiorcami decyzji dotyczących miasta. Radni to oczy prezydenta, warto by były wykorzystywane, bo wtedy wiele można ujrzeć. Czy tak było? Raczej nie, radni byli co najwyżej prestiżowym tłem.
Życie nie znosi próżni.
Dwa lata temu była zdecydowanie inna sytuacja. Ofensywna PiS, wielka PO i rachityczne powstające nowe podmioty. Obecnie mamy nową sytuację. Z jednej strony romantyczny, centroprawicowy PiS, z drugiej niewiarygodne, defensywne PO, silne własną historią bez przywództwa, udawany konserwatyzm, niknie w cieniu tak jak groteskowym jest koncepcja Cienia rządu. Z lewej strony walczy o zajęcia miejsca lidera opozycji liberalnej Nowoczesna, która non stop pokazuje niedojrzałość, ośmieszając się działaniami swych liderów na czele z niezastąpionym Petru i infantylnymi posłankami. Nowoczesna zajęła miejsce liberalnej centrolewicy, a jeszcze radyklany KOD, przyczajone SLD, komunizująca Partia Razem. Po prawej stronie dobrze rokujący KUKIZ, z liderem cieszącym się dużym zaufaniem, z pluralistyczną organizacją i eksperymentalnym pomysłem łączenia oddolnych środowisk prawicy narodowej, wolnościowej, antysystemowej, i jeszcze jest elitarny potencjał Korwina z nową partią Wolność.
W tym kontekście należy ocenić Komitet TT. Wydaje się, że nastąpiła radykalna niekonsekwencja w realizacji pomysłu. Trudno pokazywać i promować prawdziwą twarz Inicjatywy, jeżeli jest inny przekaz, a inna realizacja. Warto tylko przypomnieć kilka faktów. Poparcie w wyborach skompromitowanego Komorowskiego oraz aktywne wejście do dużej polityki młodego syna prezydenta – Krzysztofa – spowodował nową sytuację. Jak się okazało „kropka nad i” została postawiona poprzez powołanie nowego zastępcy prezydenta. Robert Jóźwiak, którego powołanie było głosem sprzeciwu przed PO, został zastąpiony po tajnych ustaleniach przez lidera białostockiego PO. Zawarto porozumienie mające scalać front walki przeciw PiS. Smutne, destrukcyjne podejście do samorządności. Cel iście jak z Dnia Świra, ma być moje, mojsze i tyle.
Prezydent postawił wszystkich przed faktami dokonanymi, zresztą nie pierwszy raz. Bez dyskusji środowiskowej, bez konsultacji, jakiejkolwiek refleksji co do konsekwencji. Emocjonalne, samodzielne decyzje zrujnowały wizerunek niezależnego Komitetu.
Tak nie można.
Z punktu czysto ludzkiego, traktowanie radnych przedmiotowo jest brakiem wyczucia i nielojalnością. Nie wiem czy dotknie to całe środowisko, bo ono de facto ledwo co zaistniało i nie dane mu było zaistnieć. Uschło, gdyż gospodarz nic nie robił, by mogło się rozwinąć. Dlatego, wielu ma prawo czuć się po prostu zawiedzionym i to bardzo. Większość szła do wyborów utożsamiając się z programową niezależnością. Wyszło, że Tadeusz Truskolaski wikłając się w grę polityczną stał się przystawką pomiędzy PO a Nowoczesną.
Cóż, zadawałem pytanie czy jest miejsce na organizację, która będzie skuteczną, wiarygodną alternatywą dla ogólnopolskich, partyjnych propozycji. Jak się okazuje, w Białymstoku nie ma na taką organizację miejsca. Próba budowania takiej alternatywy, zaczęła się falstartem poprzez wejście w płytką pokusę politykierstwa (Komorowski, Petru). Jednak to były tylko symptomy, a powodem był brak jednoznaczności, fundamentu ideowego, wspólności, za którym idzie niedookreślony, a przez to nieczytelny szyld dla wyborców. Duże miasta same w sobie są centrum zainteresowania polityków. By budować niezależną organizację, trzeba być konsekwentnym oraz posiadać mocny wspólny mianownik. Prezydent Truskolaski, po wygranej, jak widzimy nawet nie podjął tej próby. Tadeusz Truskolaski, odszedł z Komitetu, pozostawił Klub…..
(Dariusz Wasilewski, niezależny radny, Białystok 04.04.2017/ Foto: )
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Rozumiem Pana że podjął Pan tą decyzję w ten a nie inny sposób. Też rodziną głosowaliśmy na Pana Truskolaskiego i Panią Kietlińską bo wierzyliśmy że jesteście grupą bezpartyjnych ludzi. Niestety daliśmy się oszukać
Ciemny lud Bialegostoku to kupił hahahahahhh kupuje i kupować bedzie.Potrzeba kilku dekad zeby ciemnogród przejrzał na oczy