Kudrycki i Citko w Ministerstwie Sportu i Turystyki

Brzmi dobrze? Dla niektórych wręcz bardzo dobrze! Ale tak się składa, że nasi piłkarscy białostoczanie w Ministerstwie Sportu pracować - póki co - nie będą. Na razie wystąpili w drużynie piłkarskiej jaką minister Witold Bańka powołał na Turniej o Puchar Prezesa PGE Narodowy. Drużyna ministra sportu zajęła II w nim miejsce zawdzięczając to zresztą w głównej mierze naszym białostockim reprezentantom.

Już następnego dnia po meczu reprezentacji Polski z Izraelem, na głównej płycie Stadionu Narodowego spotkało się sześć zespołów. Oprócz drużyny Ministerstwa Sportu swoich przedstawicieli w zawodach miała także Komenda Główna Policji, Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, PZPN, PGE Narodowy i Kancelaria Prezydenta.

Drużyny podzielone zostały na dwie grupy, w których rywalizowały o jak najwyższe miejsce. Drużyna z Maciejem Kudryckim na bramce i Markiem Citko w ataku rozprawiła się z ekipą Premiera Rządu RP 5-1, a także pokonała kancelarię Prezydenta 6-2.

Te wyniki dały drużynie Witolda Bańki awans do finału, w którym trafiła ona ostatecznie na ekipę polskiej Policji, a ta była zdecydowanym faworytem całego turnieju. Faworytem przede wszystkim z tego względu, że posiadała młody skład i doświadczenie piłkarskie zawodników. Tak się składa, że policjanci grający w piłkę na narodowym nabyli tego doświadczenia trenując i grając w klubach nawet II ligi.

- Do przerwy Policja prowadziła 2-0 ale tylko dlatego, że w bramce niesamowicie bronił Maciek. Po przerwie opadliśmy z sił i straciliśmy jeszcze trzy bramki. Nie mieliśmy najmniejszych szans – powiedział naszej redakcji po meczu Marek Citko.

- Cieszę się, że dostałem zaproszenie na taki turniej. Zagrać na tak pięknej arenie to fajne uczucie, poza tym to świetny obiekt. Zebrałem dużo pochwał za mój występ i myślę, że przy następnej okazji razem z Markiem wzmocnimy drużynę ministra – dodaje Maciej Kudrycki.

Co ciekawe, w tym turnieju dopiero trzecie miejsce zajęła drużyna związana z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Tak, że, tego…

(Bernard Tymiński/ Foto: BL)