Aż 6 bramek zdążył w ciągu 90 minut strzelić Lech Poznań. W tym samym czasie Jagiellonia Białystok strzeliła jednego gola. Białostocka drużyna dostała ostre baty na stadionie Kolejarza. Teraz nie wiadomo czy jeszcze wróci do pierwszej ósemki ekstraklasy.
Sobotnie spotkanie było prawdziwą klęską żółto – czerwonych. Wynik 1:6 to porażka całego zespołu oraz trenera Stokowca. Mecz rozegrany w Poznaniu przyniósł jeszcze więcej niepewności i zasadne obawy czy Jagiellonia wróci na niezagrożoną pozycję w tabeli ekstraklasy.
Już w pierwszej połowie meczu było 3:0 dla Lecha. Bramki strzelili Kasper Hamalainen (7 min.), Łukasz Teodorczyk (14 min. i 24 min.). Nasi piłkarze w ogóle nie umieli odnaleźć się na boisku Kolejarza. Gospodarze rozgrywali ich jak chcieli. Atak białostockiej drużyny praktycznie nie istniał.
Druga połowa meczu zaczęła się równie niefortunnie. Bo już w 53 minucie było 4:0 za sprawą ponownie Łukasza Teodorczyka, bardzo aktywnego podczas całej rozgrywki. Dawid Kownacki podwyższył bramkowy wynik Lecha w 76 min. na 5:0. Zaś w 78 minucie było już 6:0 dzięki strzałowi Gergő Lovrencsicsa. Jagiellonia strzeliła tylko jednego gola z rzutu karnego tuż przed końcem meczu. W 89 min. celnie piłkę do siatki wpakował Dani Quintana.
Po tej porażce białostockim zawodnikom będzie bardzo trudno awansować na pozycję ósmą. Obecnie spadli na miejsce 10 w tabeli ekstraklasy. Za tydzień Jagiellonia Białystok zagra już ostatni mecz w rundzie zasadniczej na własnym boisku. Przeciwnikiem będzie Piast Gliwice.
Komentarze opinie