
Wystartowali dopiero w bieżącym sezonie, zaczynając od najniższej klasy rozgrywkowej w województwie podlaskim - trzeciej ligi. Trener Bestiosa Krzysztof Topolański wierzy jednak, że ten młody męski zespół stać na awans. Na razie białostoczanie po piątej kolejce znajdują się na piątym miejscu, na siedem rywalizujących klubów. Do końca jednak jeszcze dziewięć meczów, więc morale nie spadają. O powstałej w tym roku drużynie, planach i problemach, z którymi się boryka, opowiadał w rozmowie z naszą redakcją jej szkoleniowiec.
Obecny skład tworzy 16 zawodników, wszyscy są mieszkańcami stolicy województwa podlaskiego. Wśród nich studenci, uczniowie. Nie każdy jest wychowankiem Bestiosa.
- Nie dano im możliwości grania gdzieś wyżej, więc staramy się, by zaistnieli w ramach naszej, powstałej w tym roku drużyny - mówi trener.
Pomysł na zespół siatkarski tworzył się w głowie Krzysztofa Topolańskiego od dłuższego czasu. Marzył mu się team grający przynajmniej w trzeciej lidze, choć on sam nie kryje, że taki poziom rozgrywek ma być tylko na początek, na start.
- Od wielu lat jestem trenerem w Zespole Szkół Mechanicznych, jak również trenerem akademickim w Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego. Z tego powodu gros absolwentów i uczniów od dawna pytało się mnie: trenerze, może byśmy zagrali w oficjalnych rozgrywkach? W dużej mierze to oni byli więc dla mnie inspiracją. W końcu pojawiła się taka możliwość. Spotkałem się z prezesem klubu Bestios Białystok Markiem Poryckim i doszliśmy do wniosku, że wystartujemy z męskim zespołem siatkarskim - opowiada Krzysztof Topolański.
Przyszłych zawodników nie trzeba było specjalnie namawiać do zaangażowania się w grę i treningi na poważnie. Jak tłumaczy sam trener, siatkówka jest dla nich pasją i aż rwą się do tej dyscypliny sportowej, mimo że nie zawsze pozwala im na to czas. W końcu kształcą się, pracują.
- Na pewno nasze ambicje są większe niż trzecia liga, od której zaczynamy. Chcemy w przyszłości zaistnieć wyżej, w rozgrywkach na szczeblu centralnym w drugiej lidze. A myślę, że z biegiem czasu osiągniemy jeszcze więcej - jest przekonany szkoleniowiec.
Największym problemem, z którym obecnie boryka się młoda drużyna, jest brak swojego lokum, bywają kłopoty z miejscem, gdzie mogliby spokojnie trenować. Trzeba mieć nadzieję, że uda się to rozwiązać, bo do piłki siatkowej rwie się coraz więcej dzieci. Nasz rozmówca przyznaje, że zgłaszają się rodzice, którzy chcieliby, aby ich pociechy uprawiały sport. Sekcja piłki siatkowej Bestiosa Białystok zaczyna więc zdawać już swoją rolę, jaką jest popularyzowanie aktywności fizycznej. A i to nie wszystko, bo jeśli zespołowi uda się wywalczyć awans, będzie to świetna promocja dla samego miasta.
- Próbowaliśmy otwierać już akademię dla najmłodszych, tylko ten brak swojego miejsca niestety nas przyhamował... - mówi Krzysztof Topolański. - Ale w przyszłym roku powinniśmy wystartować z sekcją juniorską, bo zebrała się grupa chętnych.
W najbliższej przyszłości Bestios, działający aktualnie jako stowarzyszenie, chciałby podpisać umowy partnerskie z białostockimi uczelniami. Cel to ściąganie do naszego miasta uzdolnionych studentów z mniejszych miejscowości, którzy chcieliby się rozwijać także w kierunku sportowym.
Na tę chwilę zawodnicy nie otrzymują żadnych gratyfikacji za występy w meczach. Grają i trenują z zamiłowania. Każdy, kto chciałby spróbować swoich sił, powinien zajrzeć na stronę internetową bestios.pl. Szkoleniowiec zapewnia, że utalentowani młodzi ludzie otrzymają szansę, aby się wykazać.
(Piotr Walczak / Foto: Bestios Białystok)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie