
Około o jeden stopień wzrosła średnia temperatur w sezonie letnim w Białymstoku na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat. Być może wydaje się, że to niewiele. Ale tyle w zupełności wystarczy, by w mieście dochodziło częściej do nagłych zjawisk pogodowych oraz do pogorszenia jakości powietrza. Za tym idzie również gorsze samopoczucie mieszkańców.
W ubiegłym tygodniu przez Białystok przetoczyła się prawdziwa deszczowa nawałnica. To samo spotkało nas w ubiegłym roku w lipcu. Bardzo wielu mieszkańców komentowało w internecie, że to efekt betonowania Białegostoku. Podkreślali, że woda nie miała gdzie spływać i dlatego ulice oraz całe dzielnice, parkingi, czy tereny zielone stały w wodzie, niekiedy powyżej jednego metra. Ci mieszkańcy, którzy wskazywali na tę konkretną przyczynę, mają sporo racji. Nasza redakcja jeszcze w ubiegłym roku, przed pamiętną ulewą zwracała się z pytaniami dotyczącymi zmian klimatycznych Białegostoku do Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej – Państwowego Instytutu Badawczego.
Prosiliśmy o dane dotyczące średnich temperatur w Białymstoku na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat. Właśnie z danych przekazanych nam przez IMGW – PIP wynika jednoznacznie, że średnia wysokość temperatur notowanych w naszym mieście w ciągu ostatniej dekady wzrosła nieznacznie w stosunku do lat ubiegłych. To właśnie dlatego obecnie gorzej znosimy wysokie temperatury, które tak często nie były notowane jeszcze 15-20 lat temu. Pracownicy Instytutu podzielili się z nami również danymi za lata 1981 – 2010.
- Na podstawie prowadzonej przez IMGW-PIB działalności możemy potwierdzić, że warunki termiczne w miastach są cieplejsze, niż poza obszarem zurbanizowanym w obszarach podmiejskich i wiejskich. Jest to związane z jednej strony z szybszym nagrzewaniem się zabudowy miejskiej, niż terenów zielonych, jak również z kumulowaniem się energii cieplnej wydatkowanej podczas różnorodnej aktywności człowieka (użytkowanie środków transportu i różnego typu urządzeń elektrycznych, ogrzewanie pomieszczeń w chłodnej porze roku itd.). Zjawisko to nosi nazwę wyspy ciepła i związane jest z dużymi aglomeracjami – informuje Anna Martynuska z IMGW-PIB.
Pytaliśmy również o to co wynika z faktu notowania wyższych temperatur w miastach, w szczególności oczywiście interesował nas Białystok. I to właśnie z tej odpowiedzi dowiedzieliśmy się przede wszystkim o negatywnych skutkach wzrostu temperatur dla naszego zdrowia, ale i jakości powietrza. W tym względzie nie mamy dobrych wiadomości. Podwyższenie średnich temperatur w zurbanizowanym mieście bardzo niekorzystnie odbija się na naszym zdrowiu i samopoczuciu.
- Zimą zjawisko wyspy ciepła łagodzi mroźną pogodę, ale jednocześnie może powodować, że będzie bardziej wilgotno i mglisto, niż poza miastem oraz niekorzystnie modyfikować poziom zanieczyszczenia powietrza. Wiążą się z tym określone negatywnie skutki zdrowotne, zwłaszcza w przypadku schorzeń układu oddechowego oraz układu krążenia. W ciepłej porze roku zjawisko to z pewnością pogarsza komfort życia mieszkańców miast i w przypadku upalnej pogody (fale gorąca) dodatkowo zwiększa zachorowalność i umieralność (szczególnie na choroby układu krążenia) – dodaje Anna Martynuska z IMGW-PIB.
Mówiąc wprost – zimą mamy częściej do czynienia ze zjawiskiem smogu, latem z upałami utrzymującymi się długo po zachodzie słońca. Ale to ciepłe powietrze powoduje również nagłe zjawiska pogodowe, jak burze i obfite ulewy. Dzieje się tak dlatego, że ciepłe powietrze unosi się do góry, gdzie spotyka się z chłodnym. Co z tego wynika najczęściej – to burze z wyładowaniami atmosferycznymi. Zjawisko to może wywoływać też inne efekty w atmosferze, które mogą być widoczne, jak na przykład gromadzenie się mgły lub różnice w zanieczyszczeniu atmosfery. Z tego samego powodu inwersje zalegające przez dłuższy czas mogą wpływać na intensyfikowanie się zjawiska smogu nad obszarami o dużej emisji zanieczyszczeń.
Te negatywne zjawiska w naszym mieście można ograniczyć. I dobrze by było, aby ktoś się w końcu pochylił nad tym tematem. Bo też trzeba dodać, że gwałtownych zjawisk pogodowych i fali upałów, nie mielibyśmy aż tyle, gdyby w Białymstoku nie wycięto tak dużej ilości drzew. Okazuje się, że to przede wszystkim drzewa są kluczem do poprawy zarówno jakości powietrza, jak i obniżenia temperatur. Mają one zbawienny wpływ na nasze życie. I nie jest to żaden wymysł naszej redakcji, ale fakt, mający potwierdzenie w badaniach naukowych.
Drzewa po pierwsze pochłaniają znaczne ilości dwutlenku węgla oddając nam w zamian życiodajny tlen. Ale dorosłe drzewa przechwytują także groźne promienie UV, pochłaniają najwięcej wody opadowej, oddając nam z kolei chłód i cień oraz ulgę od upałów. Zatrzymują kurz i zanieczyszczenia. To drzewa w największym zakresie stabilizują klimat i temperatury – ograniczając tym samym występowanie nawałnic, burz, silnych wiatrów i wyładowań atmosferycznych. I nie krzaczki lub byliny, ale duże, dorosłe drzewa, których w naszym mieście zniknęło przez ostatnie lata już ponad 15 tysięcy.
- Polityka intensywnego zalesiania może mieć niebagatelny wpływ na ograniczenie ilości dwutlenku węgla w atmosferze. Eksperci mogą się spierać co do tego, w jakim stopniu i po jak długim czasie zmodyfikuje to klimat, ale wszyscy zgadzają się, że duże obszary leśne pochłaniają znaczne ilości dwutlenku węgla, są źródłem tlenu i poprawiają ogólny stan środowiska – twierdził Radosław Gawlik z Polskiej Zielonej Sieci na łamach portalukomunalnego.pl.
W Białymstoku, o czym pisaliśmy wielokrotnie na naszych łamach, drzew zniknęło stanowczo za dużo. Mamy ogromne zagęszczenie ludności i dlatego zieleń jest bardzo pożądana. Ogranicza w bardzo dużym stopniu negatywne skutki rozwoju infrastruktury, która także jest potrzebna. Nie chodzi o tereny zielone jako takie, ale przede wszystkim obszary, na którym będą rosły duże drzewa, które bezpłatnie zapewniają nam lepsze samopoczucie, zdrowie, zaś zabierają do siebie, to co dla człowieka jest szkodliwe.
- W obrębie miasta trudniej ochronić się przed przegrzaniem organizmu, zwłaszcza, gdy jest gorąco nie tylko w dzień, ale również w nocy – wyjaśnia Anna Martynuska z IMGW-PIB.
Białystok dokonał kolejnej ogromnej wycinki drzew. Chodzi o budowę Trasy Niepodległości. Docelowo ma zniknąć nawet kilka hektarów dużych drzew. Dlatego w ciągu najbliższych lat ulewy, jakie przeszły przez nasze miasto w ubiegłym tygodniu i rok wcześniej, będą powtarzać się częściej i powodować kolejne szkody. Jak pisaliśmy, powstrzymać zarówno to, jak i wzrost temperatur, mogą właśnie nasadzenia drzew. Ale na efekty trzeba będzie poczekać dziesiątki lat, aż drzewa urosną.
Być może do tego czasu nie zniszczymy samych siebie z powodu nierównomiernej gospodarki przestrzennej, która dziś nie uwzględnia rozwoju infrastruktury na równi z ochroną przyrody i nowymi, koniecznymi nasadzeniami drzew.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: nadesłane przez czytelnika)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie