Reklama

Tygodnik codzienny, odc. 5 - Idą po mnie...


Posłance Pawłowicz, znanej głównie z bluzgów, żarcia na sali plenarnej i ubierania się w lansie na bejówę nie spodobał się bocian w google"owskim doodle"u. Od wyborów minęły dwa tygodnie, a już wraca pytanie, czy nie miał aby racji Palikot, postulując wprowadzenie dla parlamentarzystów obowiązkowych badań psychiatrycznych. Tymczasem... Idą po mnie...

8 listopada


Wystartował wielce fetowany jeszcze przed premierą "Pakt" z Marcinem Dorocińskim i Magdaleną Cielecką. Pierwsze, co rzuca się w oczy, już praktycznie od samego wejścia, pierwszych kadrów, to mocna inspiracja pierwszym sezonem "True Detective". Choćby w pracy operatora, który każe "pięknu" wysuwać się spod "brzydoty", czyli lśniącej stalą i szkłem ("z drewna i stali było moje Atari" – pamiętacie?) Warszawie wysuwać się spod brzydoty Warszawy właściwej, nie tkniętej postkomunistycznymi przemianami. Anachronicznemu krzyżowi kopuły jednego z kościołów konkurować z ukończonymi lub jeszcze nie wysokościami. Podobnie z podróżą pod Łuków: szerokie plany, samochód drążący przez nieatrakcyjną wizualnie geometrię. Podobnie w rzutach na warszawskie mosty. Takie zastygłe...


Doskonale jest muzycznie. To po "Prokuratorze" drugi w ostatnim czasie serial z tak znakomicie wyegzekwowaną ścieżką dźwiękową (Łukasz Targosz). Na tym odcinku w zupełności już dogoniliśmy świat. I w końcu, czego w polskim kryminale nie było od czasów Borewicza, czy może "Ekstradycji", pojawia się kontakt z realem. Jeśli dziennikarz ma się spotkać z kontaktem, to w którejś z nadbrzeżnych wiślańskich imprezowni. Naczelny zasysa pa*ę wydawcy, bo takie są dziś realia prasy (uprzedzam "błyskotliwych": bo obu stronach, po obu). I klimat wymyka się polackim standardom, że zawsze tylko hajs i ruska mafia, obiecując na tym poziomie co najmniej przyzwoitą dawkę mroku w gatunku około-twin peaksowym. Po drugim odcinku: póki co, genialna robota. Nawet jeśli to TYLKO w naszych warunkach zrealizowany remake norweskiego oryginału...

No i gazeta "Kurier", która jest medialną areną serialu ma winiety, jak Polska the Times, gdzie kiedyś pracowałem. Łezka w oku.

9 listopada


Nie jest wielką tajemnicą, że jako palikociarnia, głosowałem na Zlew, bo na Razem nie jestem wystarczająco radykalny, ani nie zatrzymałem się w rozkminie polityczno-ekonomicznej na Szwecji z różowych lat siedemdziesiątych. Efekt wiadomy. Tymczasem w grudniu odbędzie się kongres SLD mający zdecydować o przyszłości partii. Rozdział łatwy do przewidzenia. Betonu będzie bronił wiecznie zadowolony z siebie, choć niepozbawiony uroku Włodek Czarzasty, wiatr zmian (może raczej "wiatry", w znaczeniu tym, co myślicie) zaproponuje partyjna "młodzież" w postaci Gawkowskiego i Jońskiego, którzy ostatnio błysnęli tym, że pięć sekund po krytyce Millera za jego plecami, kiedy ów wychynął nagle ze swojego gabinetu i zagwizdał, polecieli za nim, jak dobrze ułożone pieski. No i z tego, że tytanami intelektu nie są. Kongres średnio wróży SLD. Więc średnio wróży też Zlewowi. Nic, tylko wygrażać niebu pięścią, że Palikot nie miał Nowackiej, kiedy zrobił ponad dziesięć procent...


10 listopada


Jutro święto niepodległości, a więc trzeba będzie zrobić na zaś zakupy. Z dwóch powodów – pierwszy taki, że sklepy w święto będą zamknięte. Drugi – że po ulicach stolicy będa hasać naziole, czyli przygłupy w tych wszystkich koszulkach z Polską Walczącą, żołnierzami wyklętymi i hasłami w stylu "red is bad". Swój patriotyzm wyrażą pewnie demolowaniem wystaw sklepowych i zabytkowej kostki brukowej na Placu Konstytucji. Smuteczek. Że tak dużo ludzi (czytaj: uczestników marszu) kompletnie nic nie rozumie z otaczającej ich rzeczywistości. Walczą z Żydem, którego nie ma. Tępią muzułmanów bijąc syryjskiego katolika. Nie zgadzają się na dyktat gendero-homo-lobby, którego procentowy udział w społeczeństwie waha się między 3-5%. Czyli jak widać bronią wszystkich ważkich interesów wszystkich z nas przed Hannibal ante portas...


Wczoraj w programie Lisa z kolei produkował się znany krypto, Krzysztof Bosak oraz jego koleżka, od niedawna poseł, Robert Winnicki. Festiwal chamstwa i gadania bzdur z ich strony potwierdza starą prawdę, że cebulaków trzeba ignorować i przemilczać, a nie zapraszać ich do programu telewizyjnego. I to w telewizji publicznej. Nieszczęśliwie, dzięki niepełnosprytnym wyborcom Kukiza, Winnickiego, czy "dumę Białegostoku", "orła licealnej historii", Adama Andruszkiewicza, będziemy mieli w Sejmie. A więc prędzej, czy później będziemy musieli ich słuchać. Pogratulować. Szanuję pluralizm, ale uważam że opłacanie z budżetu tego typu indywiduów jest dużo większym brakiem szacunku dla publicznego pieniądza, niż jakiekolwiek (i w jakiejkolwiek ilości) ośmiorniczki.

W niedzielnym "Must Be the Music" z kolei rap-polowy zespół Najlepszy Przekaz w Mieście, poubierany w koszulki o których było dwa akapity temu. Narodowcy uprawiający muzykę czarnych gett to oczywiście w ich wykonaniu niezamierzona autoironia, nie zmienia to jednak faktu, że gdzieś na jakimś popkulturalnym poziomie odbywa się raz: brunatna hucpa, znajdująca soczewkę w hejcie na Sobotę, który ośmielił się mieć czarnoskórą żonę. Dwa: trwa nierozumne ujadanie w mediach społecznościowych. A to na Olgę Tokarczuk (tu z bonusem w postaci gróźb karalnych), a to na imigrantów, a to na UE. Trzy: obecność takich treści kompletnie nie monitorowana przez organa ścigania, albo monitorowana nieudolnie wysyła paskudny przekaz do młodszych pokoleń. Taki mianowicie, że narodowy ekstremizm jest fajny, modny, że można się nim lansować, że może być sposobem na ekonomiczne przetrwanie. Nawet jeśli nikt z narodowego obozu nie może się pochwalić praktycznie żadnym obiektywnie wartościowym osiągnięciem. Ot, chłopki roztropki, które głośno krzyczą. I coś tam umieją z obszaru budowlanki. To jest zdemontować kostkę brukową.

Duma - ważna rzecz. Tylko, żeby mieć do niej powody, warto mieć jakieś osiągnięcia. Darcie mordy na marszu się do tej kategorii niestety nie łapie. A kompleksy i małość wyłażą... Na miejscu magistratu, taką trasą bym tumanów prowadził, żeby szli tylko po polbruku, zawsze większy to challenge jak trzeba wyrwać...

11 listopada


Marsz przeszedł, a Warszawy nie zdemolował. I już to tylko stanowi podstawę do samozadowolenia. Ot, jakie standardy tyczące się łysych mamy w kraju. Wystarczy, że nie rozwalą miasta i już chcemy ich chwalić, tulić, slinić im rozporki. Tymczasem hasła, które ta zbieranina niosła, to cały kalejdoskop czynów z artykułu 257 K.K. Okazuje się, że Polak, do którego należy Polska (wedle hasła przewodniego) powinien "je*ać Żydów", "je*ać TVN" i to samo robić z Donaldem. Nie przeszkadzało to niektórym z uczestników zatrzymać się w arabskiej budce i zeżreć w niej kebab. Gdyby natomiast na Litwie przeszedł marsz pod hasłem "Litwa dla Litwinów", albo podobny w UK: "Anglia dla Anglików", skowyt narodowych środowisk byłby histeryczny. Tak to właśnie, polscy łysi upodabniają się moralnie do jednego z bojaterów powieści Henryka Sienkiewicza. Konkretnie Kalego, bo "jak Kali ukraść komuś krowa, to być dobrze, a jeśli Kalemu ukraść krowa, to być źle". Proponuję za rok dać Kalego na sztandary, a hasłem uczynić "Jak narodowiec ukraść krowa, to być dobrze".


https://www.youtube.com/watch?v=J78OhJtcvy0

Przy okazji okazało się, że tak jak w Białymstoku, swastyka jest "hinduskim symbolem szczęścia", tak fap-anga (logo Narodowego Odrodzenia Polski) oraz krzyż celtycki, to polskie symbole patriotyczne, jak patriotycznym gestem jest heilowanie, również na marszu powszechne. Pogratulować. Niedługo okaże się jeszcze pewnie, że Waffen-SS było zaprzyjaźnionym pacyfistycznym klubem strzeleckim...

Inna rzecz, że kostkę brukową można naprawić, poukładać na nowo, a w tym roku stało się coś, czego efekty mogą być w przyszłości bardziej druzgocące. Mianowicie, Sejm nad ranem odwiedzili reprezentanci węgierskiego, faszystowskiego Jobbiku i włoskiej, nie mniej faszystowskiej, Forza Nuova. Nie widzę powodu, by na podobnej zasadzie za rok nie zaprosić do Sejmu choćby reprezentacji Combat 18. Szlak już przetarty. A za wszystko to możemy oczywiście podziękować pożytecznym dla ruchów faszystowskich idiotom, którzy głosowali na komitet wyborczy Kukiza.

12 listopada


W Sejmie dziś pożegnanie starego rządu i zaprzysiężenie nowych posłów. I już pierwsza awanturka, bo ustępująca premier wygłosiła przemówienie równie niezręczne, jak marionetkowy prezydent Duda. Człowiekowi wstyd w takich chwilach za całą klasę polityczną.

A czemu pisałem, że po mnie idą? Zobaczcie, jak ułożył mi się koperek w chinolku z dowozem. Przypadek? Nie sądzę. Inicjał czytelny. Moja przyszłość też...


(Paweł Waliński)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do