Reklama

Tygodnik codzienny, odc. 7 - Janusze terroryzmu



Polak wszystko potrafi zrobić metodą "na wąsa". Uprawiać prezydenturę, premierostwo, a nawet terroryzm...

19 listopada


W końcu mam serce pełne dumy z rodaka. "Polski samolot czarterowych linii Small Planet ze 161 osobami na pokładzie, lecący z Warszawy do Hurghady, wylądował awaryjnie na bułgarskim lotnisku w Burgas - poinformowała rzeczniczka lotniska Kristina Nejkowa. Burgaskie lotnisko zamknięto." - doniosła Gazeta.pl. Jaki był powód? Otóż 64-letni Polak, naje*awszy się, żartował, że ma bombę. Jesteśmy prawdziwymi januszami terroryzmu. Po pijaku i na blefie. Polskie. Arcypolskie.

 

20 listopada


 

Czytam właśnie dwie wielce godne polecenia książki. Tak, podobnie jak GenSekowi Kaczyńskiemu, zdarza mi się czytać dwie książki naraz. Przypadkowo obie mają charakter autobiograficzny. Pierwsza z nich to dzienniki Salvadora Dali, które polecić wypada z co najmniej dwóch powodów. Pierwszy taki, że Dali wielkim artystą był; drugi: że był również jednym z pierwszych wielkich trolli. Kolejny tytuł to nomen omen "Dobry troll" (2015.) Jasia Kapeli. Kapeli do Dalego artystycznie oczywiście daleko, ale pod względem trollingu, szczególnie tego uprawianego w epoce przedinternetowej, osiąga klasę mistrzowską. Obaj piszą też w bardzo narcystycznej tonacji, choćby – jak Dali – próbując zainteresować nas zbierającą się, kiedy trwa akt twórczy, w kącikach jego ust śliną, albo faktem, że codziennie dokładnie piętnaście minut po śniadaniu, wsunąwszy za ucho gałązkę jaśminu idzie oddać "praktycznie bezwonny stolec". Dobry punkt do przemyśleń na własny temat (i własnego stolca), szczególnie jeśli prowadzi się coś na kształt dziennika, albo tygodnika codziennego...

A skoro padł już temat trollingu... Z zachwytem przyjąłem fakt, że dorobiłem się garstki (mam nadzieję, że wiernych) PiSowskich trolli. Na razie są to trolle (jak podejrzewam) raczej entuzjastyczne (w opozycji do trolli komercyjnych – na te mam nadzieję też czas przyjdzie). Ale są. Co dla każdego komentatora jest jakimś tam dowodem, że jego robota ma jakiś sens. Spieszę też odpowiedzieć Pani, która histerycznie domagała się, żebym komentował jej komentarze: przepraszam, ale nie mam czasu na pierdoły i głupoty. Ale serdecznie pozdrawiam. Gratuluję też Panu, który odkrył, że mam poglądy lewicowe. Świat potrzebuje takich współczesnych Magellanów.

Kto wie, może niedługo Waliński stanie się dziennikarzem wyklętym. Choć sądząc po decyzjach peronalnych PiSu to może nie wystarczyć, muszę się postarać o jakiś wyrok, zarzuty prokuratorskie, jak wiceminister do spraw żeglugi, albo przynajmniej dwukrotną wpadkę z prowadzeniem auta po pijaku. A że nie mam prawa jazdy, to o wyrok pewnie będzie łatwiej.

 

***


 

Serek "Turek" zmienił niedawno nazwę na "NaTurek". Marketingowo to pewnie strzał w dziesiątkę, a zarazem doskonały komentarz do naszej chlubnej niby tradycji rzekomej jagiellońskiej tolerancji. Polski, czy może wręcz wszechpolski "Naturek" nie sposób więc już podejrzewać, że jest ciapaty. Więcej – jest też serkiem anty-markistowskim, bo w jego reklamie na farmie pracują praktycznie wyłącznie dzieci, a to przymusowa praca dzieci była jednym z powodów, dla których poczciwy dziadzio Marks, humanista o gołębim sercu, napisał swój "Kapitał", który później tak ohydnie przedrzeźnił Włodzimierz Iljicz Uljanow.

 

21 listopada


 

Nie żałuję. Bo czemu komu żałować. Sam też czasem muzyki posłucham głośniej, coś mi upadnie, wytworzy się hałas. Ale nie bardzo rozumiem, jak można mieć nieustanny remont od sześciu lat. Bo od tylu mniej więcej (z przerwą w środku) słyszę zza ściany wiertarkę, wkrętarke, wbijane gwoździe i dźwięk ocierania powierzchni papierem ściernym. No, ale może to nie remont, tylko jezuski frasobliwe kreowane w drewnie. A obok artysty żyć wszak, to nobilitacja...

 

***


 

Rubryki naukowe w tygodnikach przynoszą cały bezmiar wspaniałości. Duży artykuł o antybiotykach. Jest powszechną wiedzą, że większość ludzi to idioci i że owi idioci biorą antybiotyki na infekcje wirusowe (a wtórują im w tym mało odpowiedzialni lekarze, którzy wolą wypisać, niż właściwie zdiagnozować). Wskutek niczym nieskrępowanego antybiotykowego łakomstwa bakterie nam się uodporniły i niektórych nie idzie zabić praktycznie żadnym funkcjonującym obecnie antybiotykiem. Tworzenie nowych jest nieopłacalne, bo lepiej robić leki na raka, czy choroby przewlekłe, niźli antybiotyki, na które popyt potrwa kilka lat (póki i na nie bakterie się nie uodpornią), a w dodatku pojedynczy pacjent łyknie tego 1 kurację raz na rok, czy dwa. W obliczu powyższego niekiedy jedyną metodą są antybotyki stare, wycofane z użytku. Bo na te bakterie wytraciły już odporność. Jednak skoro stare i wycofane, to z jakiegoś powodu, czyż nie? Zwykle dlatego, że toksyczne i zabójcze dla nerek. Ale...

Pracownica Uniwersytetu w Notingham, Christina Lee wertowała "Bald"s Leechbook", przepradawną wikińską knigę medyczną. Znalazła tam nietypowy przepis na niedomaganie i gorączkę. Przepisem podzieliła się ze znajomą mikrobiolog, Freyą (nomen omen) Harrison, która postąpiła wedle recepty i połączyła czosnek, wino oraz krowią żółć, które fermentowały dziewięć dni w miedzianym naczyniu. Okazało się, że paskudna mikstura zabijała bakterie, jak pruskie ckmy aliantów na frontach pierwszej wojny światowej. Więc jednak jakaś szansa dla nas jest. I może wypada pokminić outside the box.

Nie tyczy się to oczywiście tylko frontu walki z bakteriami. Wedle badań statystyczych przełomy w nauce często następują, gdy na polu danej dziedziny pojawia się niezwiązany dotąd z nią naukowiec. Nie, że sam zawsze coś wynajdzie. Ale zasieje wątpliwość, zada odpowiednie pytania, wniesie świeżość.

 

26 listopada


 

LOLcontent się rozszerza. Minister kultury, Gliński, pakuje swoje brudne paluchy w to, co dany teatr wystawia, a czego wystawiać nie powinien. Nie jestem wielkim fanem teatru. Nie bywam, nie śledzę, obcy jest mi tryb przekazu. Ale żeby ministerialnie ustalać, co w teatrze godne (i wystawiamy), albo niegodne (i nie wystawiamy), trzeba być zwyczajnie człowiekiem o mentalności z poprzedniej epoki.

I to wobec zaszłości ubiegłej nocy, a więc skoku na władzę sądowniczą przez władzę ustawodawczą daje jakiś obraz ekipy rządzącej. Oni po prostu na tyle przesiąkli swoim rzekomym etosem opozycjonisty (choć ich opozycyjność w większości była raczej kotylionowa – vide Jarosław Kaczyński, który grzał dupę w maminym domu, kiedy inni odrabiali ścieżki zdrowia w lokalnej komendzie MO), że i etos zamordyzmu im się udzielił. Kto jest ulubionym politykiem Jarkacza? Kim, mimo wszelkich różnic, się fascynuje? Otóż nie deklarowanym co chwilę Piłsudskim. Kto Jarkacza zna, ten wie, że pasjami zaczytuje się w biografiach Stalina. I jak widać ziarenko się zasiało, a że szefa słuchać trzeba. Nie będę uderzał w patetyczne dzwony o zamachu na demokrację. O ataku na trójpodział władz. Nie będę wspominał, że Kamiński nie trafił przed Trybunał Stanu praktycznie tylko dlatego, że PO bała się hurtowego odwetu, więc wysypała się na frekwencji. PiS nie myśli długofalowo. Bo – mam szczerą nadzieję – ludzie, którzy cieszą się z takiego nowego zamordyzmu, to mniejszość idiotów. Mniejszość zdyscyplinowana i nadaktywna, ale mniejszość. I na dłuższą metę takie metody i działania skrócą po prostu PiSowi kadencję, jak również uniemożliwią jakąkolwiek następną. No chyba, że znów dorosną jakieś nieobyte kuce. Szczęśliwie, póki owe dorosną, Jarkacz będzie już w grobie.

Pozostaje się śmiać. Jest ciekawie. Człowiek widząc ludzi etycznie małych i głupich, sam jakoś we własnych oczach rośnie. Gospodarką na szczęście (przynajmniej tak się wydaje) zawiadować będą ludzie w miarę poczytalni. Więc nie jest pewnie najgorzej. Lęk tylko o politykę zagraniczną. Kiedyś mówiło się, że Polak to brudas, śmierdziel i umie tylko kraść w Niemczech samochody. Właśnie na własne życzenie przewijamy się w czasie do tamtych momentów. Tak PiS podniósł Polskę z kolan, że upadła na mordę. Ale śmiesznie jest.

 

***


 

"Kto poślubi mojego syna". Nadal zabawne, choć myślę, że powinna się programem zainteresować KRRiTV. Jedną z uczestniczek jest Ukrainka, z obycia raczej trusia, co może wynikać również z language skilla. Ale nieważne. Ważne, że kiedy daje upust swojej potulności, matka "jej" kandydata mówi na offie, że dziewczyna jest fajna, bo "taka domowa, taka gosposia". Jasne. Posprząta. Ugotuje. Jeszcze swojemu Panu i Władcy strzeli wieczorem lodzika. Wzorzec, jaki sugeruje program jest paskudny i myślę, że wobec forsowania takiego przekazu, stacja albo powinna być ukarana podobnie jak pewne radio za wypowiedź Wojewódzkiego i Figuskiego o gwałceniu ukraińskich gospoś, albo panowie powinni być zrehabilitowani. Bo różnica niewielka. Choć nie, różnica ogromna. Bo u Wojewódzkiego i Figurskiego ten tekst był (może za grubym, ale...) dowcipem. Tu było na serio.

 

***


Tymczasem na Kremlu mają nielichą polewkę...



(Paweł Waliński)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Andrzej - niezalogowany 2015-11-28 19:04:53

    Najważniejsze to mieć dobre zdanie o sobie i swojej inteligencji a reszta to idioci.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do