Do awantury doszło wczoraj w jednym ze sklepów na Dziesięcinach. Powodem był ser. Klient domagał się kontroli sanepidu i wszystkich możliwych służb, ponieważ uważał, że sprzedano mu stary, spleśniały kawałek.
Wczoraj w godzinach popołudniowych w jednym ze sklepów na Dziesięciny przyszedł starszy mężczyzna. Kupił kilka produktów spożywczych i kiedy już wychodził zaczęło się piekło. Mężczyzna nagle wrócił i zaczął wymachiwać pięściami do kasjerki, która przed chwilą go obsługiwała. Okazało się, że mężczyzna poczuł się oszukany, bo zapłacił za spleśniały ser.
- Oczywiście, żer ser był spleśniały, bo to ser pleśniowy – tłumaczyła nam Barbara – kasjerka. – Tu nikt nikogo nie oszukiwał. Poza tym to sklep samoobsługowy i człowiek chyba widzi, co wkłada do koszyka.
Mężczyzna nie dawał się przekonać, że sery pleśniowe są spleśniałe, choć właśnie te są jednymi z najdroższych. Uważał, że sklep go oszukuje, podobnie jak i innych klientów i żądał natychmiastowej kontroli sanepidu. Jako, że akurat byliśmy świadkami tego zdarzenia próbowaliśmy wyjaśnić mężczyźnie, że to świeży produkt, mimo jego wyglądu. Niestety, nie udało się. Starszy człowiek postanowił zadziałać po swojemu i stanął przy kasie i krzyczał do wszystkich, żeby tu nic nie kupowali. Wymachiwał serem i nie chciał przyjąć zwrotu gotówki.
- Będę tu stał i wszystkim mówił, żeby nie kupowali u oszustów. Jutro też przyjdę i codziennie, aż nie zamkną tego sklepu. Do premiera napiszę i do wojewody! – krzyczał.
Kiedy jego apele na nic się nie zdały, mężczyzna próbował uderzyć kasjerkę, ale powstrzymał go jeden z klientów sklepu. Kobieta rozpłakała się i musiała pójść na zaplecze. Zastąpiła ją koleżanka.
- Ja nic złego nie zrobiłam, żeby mnie takie rzeczy spotkały – mówi Barbara. – Starszy człowiek, to nie rozumie. Ludzie w takim wieku powinni chodzić z opiekunami, skoro nie radzą sobie z codziennymi czynnościami.
Po kilkudziesięciu minutach mężczyzna dał się przekonać do zwrotu sera i gotówki. Opuścił sklep, jednak zapowiedział się z wizytą w sobotę rano. Jak udało nam się ustalić, jednak nie przyszedł. Kasjerka jest tylko zaniepokojona tym, że kiedyś być może wróci i będzie znów niemiły. Powiedziała nam, że porozmawia z szefem, by ze sklepu wycofać ze sprzedaży pleśniowy ser.
Komentarze opinie