Reklama

Ciężko być uczciwym



W tym kraju i w tym mieście bycie uczciwym albo się nie opłaca, albo jest okupione nie lada wysiłkiem. Przekonała się o tym niedawno Pani Agata. Po Sylwestrze chciała bezpiecznie wrócić do domu. Aby się przekonać o tym czy może wsiąść za kierownicę musiała poświęcić grubo ponad godzinę.

Czas to nie jedyna rzecz, którą poświęciła Pani Agata. Napisała do nas, bo przede wszystkim straciła nerwy. Zirytowana była dość mocno po takim traktowaniu, jakie ją spotkało w nowy rok. W tym miejscu należy dodać, że kobieta przyjechała z mężem do Białegostoku specjalnie na Sylwestra. Na co dzień mieszka w Łomży. Zatem po zabawie, która także naznaczona jest szampanem, chciała spokojnie wrócić do domu. Jako odpowiedzialny kierowca udała się do budynku komendy miejskiej, by tam sprawdzić czy może prowadzić auto.

- Nocowałam na ul. Wiejskiej – a więc pospacerowałam na ul. Bema 4. Budynek Policji ogromny, więc wydawał się w pełni profesjonalny i wyposażony. Około godziny 12:30 1 stycznia 2015 roku odwiedziłam opisany wyżej komisariat policji. Przywitałam miło siedzącego tam Pana Policjanta i zapytałam o możliwość skorzystania z alkomatu. Nie kończąc pytania usłyszałam "NIE". Zdziwiona zapytałam po chwili, czy gdziekolwiek jest taka możliwość. Dowiedziałam się, że na komisariacie przy ul. Waryńskiego 8 – opowiada nam łomżynianka.

Pani Agata nie zna dobrze Białegostoku, więc nie wiedziała, gdzie jest ulica Waryńskiego, ale skorzystała z taksówki, jaka zawiozła ją na komisariat, o którym wspominał jej policjant z komendy miejskiej. Na miejscu okazało się, że nie była jedyną tego dnia, która chciała sprawdzić czy może prowadzić auto. Ale jak twierdzi, skorzystanie z policyjnego alkomatu, nie należało do najłatwiejszych zadań. Według opisu kobiety, policjant nie był w stanie zrozumieć co znaczy zbadanie poziomu alkoholu w organizmie. Dopiero, kiedy inna osoba czekająca na podobne badanie powiedziała, że należy użyć sformułowania „sprawdzić zdolność do prowadzenia pojazdu”, policjant z I komisariatu policji zareagował, ale na swój sposób. Najpierw poprosił o prawo jazdy, potem o dowód osobisty.

- Jestem zbulwersowana zarówno podejściem policji, jak i utrudnieniami w tak prostej, a jak znaczącej dla nas sprawie. Byłam zaszokowana, że tyle młodych osób chciało z czystym sumieniem wsiadać za kółko 1 stycznia 2015r. Ja sama mam 25 lat, a bycie w porządku wobec prawa i całego społeczeństwa jest dla mnie priorytetem. Myślałam, że zgłaszając się na najbliższy komisariat, gdziekolwiek w Polsce, uzyskam pomoc, a wręcz moje zachowanie spotka się z aprobatą. W zamian spotkałam się z chamstwem – mówi nam Pani Agata.

Kobieta poczuła się urażona głównie tym, że choć chciała się zachować odpowiedzialnie, została potraktowana w niezbyt przyjemny sposób. Szczególnie niemiłe wrażenie pozostawił na niej policjant dyżurny. Jak nam powiedziała – w podobnym tonie miał obsługiwać jeszcze kolejne osoby, jakie zgłosiły się tego samego dnia w identycznej sprawie. Obsługiwał niechętnie, nie reagował na słowa o sprawdzeniu poziomu alkoholu i nie informował kiedy i czy w ogóle będzie to możliwe. Tak przynajmniej opisała nam zdarzenie Pani Agata z Łomży.

My z pewnością zapytamy policję o to czy zdolność do prowadzenia pojazdu lub też zbadanie alkoholu w organizmie można sprawdzić wyłącznie w jednym miejscu? Zapytamy także o to, dlaczego nie można tego zrobić w komendzie miejskiej, skoro na miejscu są obecni policjanci, a sama czynność raczej do skomplikowanych nie należy? Niezmiennie też, mimo takich sytuacji, polecamy postawę Pani Agaty, która zachowała się odpowiedzialnie i dopiero po tym, kiedy urządzenie wskazało 0.00 alkoholu, zdecydowała się usiąść za kierownicą własnego auta.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do