Lekcji wychowania fizycznego jest obecnie więcej. Szkoły posiadają coraz lepszą infrastrukturę do ćwiczeń, ale uczniowie wcale nie mają na nie ochoty. Frekwencja na zajęciach z W-Fu jest najgorsza w gimnazjach i szkołach średnich.
Brak stroju, zwolnienie od rodziców, niedyspozycja lub zwolnienie lekarskie jest zawsze powodem do tego by nie ćwiczyć. Coraz mniej dzieci i młodzieży czynnie uczestniczy w zajęciach wychowania fizycznego. Być może jest to wina mało atrakcyjnej oferty programowej, ale najprawdopodobniej jest to brak troski rodziców o prawidłowe wychowanie.
- W mojej szkole czasami nie ćwiczy pół klasy – mówi Pan Marek, nauczyciel W-F jednej ze szkół średnich w Białymstoku. – Ja nie mam możliwości zmuszenia nikogo, by zechciał się przebrać i poruszać. Są uczniowie, a zwłaszcza uczennice, które notorycznie przynoszą zwolnienia od rodziców. Nie mam prawa tego kwestionować.
Coraz częściej, także w Białymstoku, pojawia się problem nadwagi, która jest lekceważona głównie przez rodziców. Nie zwracają oni uwagi na prawidłowy rozwój swojego dziecka. Potem, kiedy pojawia się sprawa leczenia otyłości, jest już za późno, bo to długi i trudny proces. Dzieci i młodzież dużo czasu spędzają przed ekranami telewizorów i komputerów i całkowicie zapominają o ruchu.
- Ja akurat lubię w-f – mówi Klaudia Misiejuk z gimnazjum na Nowym Mieście. – Nie rozumiem dlaczego moje koleżanki nie chcą ćwiczyć. Fajnie się jest poruszać. One uważają, że to obciach, ale chyba nie wiedzą, że same są obciachem, jak nie potrafią przebiec kilku metrów.
O tym jak z wychowaniem fizycznym może być źle świadczy choćby fakt, że na świeżym powietrzu widać mało dzieci i młodzieży. Place zabaw latem świecą pustkami, a niekiedy widać tylko nielicznych jeżdżących rowerami.
Budujmy jeszcze więcej ulic panie prezydencie