
Na tym placu zabaw raczej nie wypatrzymy następcy Lewandowskiego czy Grosickiego. Z daleka widać bardzo wyraźny znak z napisaną na nim informacją, że nie można grać w piłkę.
Może do wiosny ktoś pójdzie po rozum do głowy i zwyczajnie zabierze znak, który stoi na jednym z placów zabaw na osiedlu Białostoczek. Teraz pogoda nie szczególnie zachęca do gry w piłkę, ani nawet do zabaw na placu zabaw. Pomiędzy blokami jest co prawda mało miejsca i gdyby grali tam nastolatkowie, pewne szyby w okolicznych blokach trzeba by było wymieniać co chwila. Ale małe dzieci przecież mogłyby z powodzeniem pobawić się bez wyrządzania szkody komukolwiek.
Jak ustaliliśmy znak zakazujący gry w piłkę ustawiła administracja osiedla Białostoczek. Część mieszkańców się do niego już przyzwyczaiła i nie zwraca więcej uwagi. Są jednak tacy, których razi zamieszczony napis i nie potrafią pogodzić się z tym, że komuś jeszcze przychodzi do głowy ustawianie na placu zabaw znaków, zakazujących jednej z ulubionych zabaw dziecięcych.
- Takich znaków nie powinno być na żadnym placu zabaw. Pomijając to, że jest to głupie, to jeszcze jest niewychowawcze. Dziecko może mieć wpojone, że gra w piłkę to coś złego. Przepraszam, ale tak to odczytuję – mówi Katarzyna, mieszkanka osiedla.
- Każdy chyba widzi, że plac zabaw jest bardzo mały i gra w piłkę starszych dzieci jest niemożliwa. Ale to jeszcze nie powód, żeby ustawiać takie komunikaty. Śmiejemy się z mężem z tego, bo nic tu więcej nam nie zostało – komentuje Agnieszka, także mieszkanka jednego z sąsiadujących z placem zabaw bloków.
Plac zabaw z takim znakiem to nie jedyny przypadek. Na różnych osiedlach ustawione są znaki zakazujące wyprowadzania psów lub właśnie gry w piłkę. Nie mają one jednak żadnej mocy sprawczej. W zasadzie nie ma komu wyegzekwować zakazów tego rodzaju. Już kilka miesięcy temu wspominaliśmy, że spółdzielnie mieszkaniowe lub administracje osiedli, tudzież wspólnot mieszkaniowych, przyjęły działania rodem z poprzedniej epoki, nie patrząc na to, że ustawianie znaków z zakazami mijają się z celem i sensem.
Tym tematem zajmowali się radni z Dolnego Śląska, a w zasadzie wojewoda dolnośląski, który uchylił zapisy uchwały odnoszące się do zakazu wyprowadzania psów na trawniki w przestrzeni publicznej w jednym z miast województwa dolnośląskiego. Jako, że radni odwołali się od tego rozstrzygnięcia, sprawą musiał zająć się Wojewódzki Sąd Administracyjny, a następnie Naczelny Sąd Administracyjny. Obydwa organy uznały, że wojewoda miał rację. Obowiązek sprzątania po swoim psie lub zachowanie zasad bezpieczeństwa, nie mogą wpływać na swobodę i wolność poruszania się. To samo dotyczy ustawianych znaków zakazu do gry w piłkę lub innych znaków, których nie da się wyegzekwować.
- Oczekuję, że na wiosnę ten znak zniknie. Jest głupi i niepotrzebny. Dziecko niech się bawi, jak potrzebuje. Rodzice są od tego, żeby dziecko przypilnować i żeby nie wyrządziło ono sobie krzywdy lub komuś. Mój synek, jeśli będzie chciał porzucać ze mną piłkę, to będzie rzucał. Bo od tego jest plac zabaw – skwitowała Katarzyna, z którą rozmawialiśmy.
Liczymy na to, że administracja osiedla Białostoczek zlikwiduje znak zakazu do gry w piłkę. Poza tym szkoda wydawania pieniędzy spółdzielców na tego rodzaju oznakowania, które przecież stoją w różnych miejscach osiedla, a pozostają jedynie martwym zakazem.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Powinien być również zakaz wyglądania przez okno i kamerowania osiedla przez osoby, którym przeszkadza gra w piłkę lub inna zabawa dzieci