
Ciągle bez błysku radzą sobie na igrzyskach olimpijskich podlascy sportowcy. W niedzielę pewniak do podium, dwukrotny medalista olimpijski Wojciech Nowicki zakończył finałowy turniej rzutu młotem dopiero na 7. pozycji. Słaba forma zademonstrowana w czwartkowych kwalifikacjach okazała się nieprzypadkowa. To ogromne rozczarowanie, bo młociarz z Podlasia Białystok był murowanym kandydatem do medalu. W końcu ma na koncie pięć medali mistrzostw świata, złoto i brąz na igrzyskach i życiowy rekord 82,52 m.
Nowicki zapowiadał, że po czwartkowych nerwach w kwalifikacjach w finale zaprezentuje się znacznie lepiej. Skończyło się na zamierzeniach. Już w pierwszym rzucie olimpijski błysk pokazał Kanadyjczyk Ethan Katzberg, który posłał młot na odległość 84.12 metra. Okazało się to nieosiągalną odległością dla pozostałych i znacząco przekraczało dotychczasowe "życiówki" polskiej pary młociarzy występującej w finale. Nowicki w pierwszej próbie rzucił na odległość 77.42 (lepiej niż kwalifikacjach), a jego rodak - Paweł Fajdek uzyskał 78.01. Podlascy kibice oglądający starania lekkoatlety z Białegostoku mieli nadzieję, że zbliży się on do rekordu życiowego (82.52 z igrzysk w Tokio). Niestety Nowicki rzucał w okolicach 77 metrów, a z każdą kolejną serią widoczne było, że tylko rzuty powyżej 80 metrów mogą dać nadzieję na medale. Fajdek poprawił swój rezultat z pierwszej próby na 78.80, ale było to wszystko co zdołał zrobić. Nowicki niestety nie przełamał tej granicy. Piąte próby obaj Polacy spalili, a w ostatniej serii nie poprawili wyników. Fajdek ostatecznie zakończył na piątej lokacie. Rozczarowanie jest tym większe, że Nowicki przyjechał na igrzyska z drugim wynikiem na świecie w tym sezonie. W Paryżu nawet nie zbliżył się do swojej najlepszej odległości.
Dla 35-letniego Wojciecha Nowickiego były to prawdopodobnie ostatnie igrzyska. Przed paryskim występem pokazywał wysoką formę i dawał nadzieję fanom na walkę o medale. Skończyło się rozczarowującym ósmym miejscem w stawce. Niestety oznacza to koniec świetnej serii pana Wojciecha: od początku kariery startował w 11 imprezach międzynarodowych mistrzowskich i wywalczył aż 11 medali.
— Nie wiem, co nie zagrało. Nie mam bladego pojęcia. Nie miałem kompletnie czucia pomimo tego, że byłem dobrze przygotowany i nastawiony psychicznie. W każdym z rzutów miałem po prostu zero czucia. To przełożyło się na, nie oszukujmy się, słabe rezultaty. Nie będę się nawet usprawiedliwiał, bo wiem, że to start zdecydowanie poniżej oczekiwań. Mam tego świadomość i przykro mi, że zawiodłem. Na pewno oczekiwania kibiców były większe i liczyli na to, że będę walczył o olimpijskie podium. Wiem, że dałem ciała po całości. Wiem, że siódme miejsce nie powala, sam liczyłem na dużo lepszy start ze względu na to, że czułem się dobrze. Nie mam na co zwalić, bo czułem się fantastycznie. W pewnym momencie nawet nie czułem, czy robię coś źle, czy dobrze. Skończyła się pewna epoka, passa ciągłego przewożenia medali. No i co? Trzeba żyć dalej. Chciałbym to później na spokojnie przeanalizować, porozmawiać, żeby te błędy poprawić. Za rok są mistrzostwa świata. Chciałbym się na nie przygotować - to słowa Nowickiego w wywiadach dla dziennikarzy po zawodach.
Złoto wywalczył Katzberg przed Węgrem Bence Halasz (79.97), a trzeci był Ukrainiec Mychajło Kochan (79.39).
(PS/ podlaskie.eu)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie