
Święta wielkanocne - poza spotkaniami z rodziną, przeżyciami religijnymi oraz przyjemnościami z nadchodzącą wiosny to także niepowtarzalna okazja do rozkoszowania się jedzeniem. Tradycje wielkanocne zakładają udział w uroczystym śniadaniu wielkanocnym, które swoim składem często przypomina obfity obiad oraz dwudniowymi sutymi posiłkami z jajkami, ciastami, żurem, kiełbasą, sernikami, mazurkami i babkami. Jak sobie z tym radzić? Oto porady dietetyka Natalii Daniluk.
Przez kilka świątecznych dni liczba kilokalorii w spożywanym jedzeniu może być kilkukrotnie większa niż zazwyczaj. Co robić? Odmawiać sobie? Pogodzić się z wzrostem wagi? Ile można przytyć przez święta? Co radzi Natalia Daniluk?
Święta Wielkanocne to piękny czas – spotkania z bliskimi, wspólne chwile przy stole, rozmowy, śmiech i oczywiście... jedzenie. Nie ukrywajmy – tradycyjna kuchnia świąteczna nie należy do najlżejszych. Mimo to warto pamiętać, że nie sam fakt jedzenia w święta sprawia, że tyjemy, a raczej to, co robimy po świętach.
Często spotykam się z przekonaniem, że w święta „wszystko wolno”, bo przecież to tylko dwa – trzy dni. I to jest w porządku – jedzenie nie powinno być powodem do stresu. Problem pojawia się wtedy, gdy po tych kilku dniach zostaje nam mnóstwo jedzenia i przez cały kolejny tydzień dojadamy, bo „szkoda wyrzucać”. I właśnie to dojadanie – nie świąteczne śniadanie z rodziną czy kawałek mazurka – często prowadzi do wzrostu masy ciała, uczucia ciężkości i wyrzutów sumienia.
Dlatego zamiast traktować święta jako czas „totalnego luzu”, warto podejść do nich z większą uwagą. Nie chodzi o to, żeby sobie wszystkiego odmawiać, ale o to, żeby wybierać mądrze i jeść z przyjemnością – a nie z automatu czy z obowiązku. Lepiej zjeść mniejszą porcję potrawy, którą naprawdę lubimy, niż nakładać wszystkiego po trochu i kończyć z przejedzeniem.
Co jeszcze? Dobrze zachować swój rytm dnia – zjeść normalne śniadanie, a nie głodzić się do południa z myślą, że „zaraz i tak będzie dużo jedzenia”. Organizm lubi regularność, a my lepiej funkcjonujemy, gdy nie doprowadzamy się do wilczego głodu.
Warto pamiętać, że święta to nie tylko siedzenie przy stole. To też okazja do wspólnego spaceru z rodziną, wyjścia na świeże powietrze, poruszenia się po obiedzie – nawet krótki spacer potrafi zdziałać cuda dla trawienia i samopoczucia. A przy okazji to doskonała okazja do rozmów, na które w codziennym biegu często brakuje czasu.
Nie bójmy się świąt – jedzenie to część naszej kultury, wspomnień i tradycji. Można świętować bez restrykcji, ale z głową. Bez liczenia kalorii, ale z uwagą. Święta nie są momentem, który zaprzepaści Twoje starania – chyba że uznasz, że po świętach możesz „jeść, żeby się nie zmarnowało”. A może warto zaplanować mniejsze porcje, zamrozić nadmiar jedzenia albo po prostu podzielić się z bliskimi?
Wszystko jest kwestią podejścia – nie zakazów, a wyborów.
Natalia Daniluk, dietetyk
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie