Po burzy, które wywołało pismo skierowane przez spółkę Eiffage do Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego, głos zabrały władze miasta i spółka Stadion Miejski. Uspokajają, że wszystko zostało sprawdzone, a francuska firma, która wyleciała z placu budowy próbuje spór z sali sądowej przenieść do mediów.
Wczoraj po wielu niejasnościach głos zabrali przedstawiciele inwestora, czyli miasta Białystok. Zgodnie z tym, co udało się nam dowiedzieć, ekspertyzy naukowców z Politechniki Gdańskiej były wykonywane na podstawie planów projektowych, a nie na miejscu budowy. Wznoszony w tej chwili obiekt został sprawdzony przez nadzór budowlany i dopuszczony do użytkowania – jak podkreślają. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego twierdzi, że zagrożenia nie występują i stadion jest bezpieczny.
Również władze spółki „Stadion Miejski” zachęcają do korzystania z obiektu każdego, kto ma to ochotę, twierdząc, że budowla spełnia wszystkie wymogi bezpieczeństwa. Jednocześnie padła informacja, że do ekspertyzy sporządzonej na Politechnice Gdańskiej obydwie strony konfliktu miały sporo zastrzeżeń. Konflikt zaś toczy się od 2012 roku przed sądem. Obydwie strony oskarżają się o zerwanie umowy. Francuska spółka Eiffage uważa, że miasto Białystok niesłusznie zerwało umowę, zaś władze Białegostoku, że firma nie dotrzymała terminów i przez to doszło do ogromnych opóźnień.
Obecnie prace na stadionie kontynuuje firma OHL, która dotychczas w sporze nie zabrała głosu i nie komentuje doniesień o braku bezpieczeństwa lub jego zachowaniu. Ostatecznie stadion ma zostać w całości oddany do użytku w lipcu tego roku i ma pomieścić docelowo nawet 22 tys. osób.
Poniżej zamieszczamy wypowiedź dr Krzysztofa Rastawickiego, który reprezentuje spółkę Eiffage. Mówi on między innymi o powodach skierowania pisma do Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Białymstoku w sprawie Stadionu Miejskiego.
Materiał video w sprawie działań Eiffage w sprawie stadionu miejskiego w Białymstoku - dr Krzysztof Rastawicki.
Komentarze opinie