Reklama

Obywatel Gie Żet: Wężykiem do pracy



Tak właśnie dzisiaj się przeszedłem. Odkąd wokół Trasy Generalskiej w okolicy ul. Wasilkowskiej zaczęły powstawać ekrany akustyczne, zaobserwowałem zjawisko, które wcześniej nie rzucało mi się tam w oczy. Postanowiłem je dzisiaj uwiecznić w barwnej fotografii i nieco zastanowić. Nie znając dokładnych przyczyn, jedno mogę tylko powiedzieć. Z dużą pewnością stwierdzam, że islamiści, którzy są winni wszelkich nieszczęść, ręki do tego nie przyłożyli.

Wzdłuż dźwiękochłonnej kurtyny, na odległości 160 metrów od skrzyżowania Fabrycznej z ul. Gen. Wł. Andersa leży kilkadziesiąt opakowań po napojach wyskokowych. Uwolniły je prowizoryczne lodowce z nadmuchanego pod blaszaną ścianę śniegu.

Z reguły tajemniczy Śmieciuch zostawiał szkło. Czasem tylko aluminium, ale widać, co bardziej lubi. Śmieciuch może być zbiorowy. Mam nawet odrobinę sprecyzowane podejrzenia, kim może być.

Codziennie rano zachodzę do okolicznego sklepiku. Nieco przed godziną 9 zaopatruję się tam przed swoją pracą. W tym samym czasie widziałem kilka razy budowlańców, ale oni zaczynają robotę zapewne wcześniej, więc dla nich była to raczej gwarantowana ustawami przerwa libacyjna. Do paszteciku i bułki dobierali wysokoprocentowego „szczeniaczka”, tyle że czasem rezygnowali całkiem z kalorii na rzecz urozmaicenia napojów. Wiecie, żeby mocniejszy złagodzić słabszym.

Nie zanotowałem napisów z odblaskowych kapotków, nie zrobiłem zdjęcia, nie śledziłem, zatem nie mogę zawyrokować, czy byli to ci sami, co stawiali ekrany. Na pewno w okolicznym bloku trwał wtedy jakiś remont. Być może i inne ekipy operowały w okolicy, ale bez wątpienia byli to budowlańcy. Charakterystyczny ceramiczny pył na typowych uniformach nie zostawia złudzeń co do branży. Nie wiem, co takiego jest w tym fachu, że tak ciągnie usta do szklanych gwintów.

Naiwnie napomknę, że może zakup był „dla kolegi”, „na wieczór”, czy „do ciasta”, ale – po prawdzie – kto codziennie zjada całe ciasto, a nawet kilka, bo kto do ciasta daje całą butelkę?

Za kilkaset metrów, w okolicach Huty Szkła, pod nową barierą także walają się przezroczyste pojemniki. Znacznie mniej, ale i – zauważmy – do sklepu dalej.

Wrócę do tytułu. Chcąc zrozumieć, co dzieje się na Wygodzie, wężykiem, raz z jednej, raz z drugiej strony akustycznych ekranów, przespacerowałem się dzisiejszego ranka. I choć zachowanie to dziwne, czy aby byłem jedynym w mieście, który wężykiem szedł do pracy?

(Grzegorz Żochowski/ Obywatel Gie Żet)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do