Co roku na cmentarzach dochodzi do kradzieży. Złodzieje kradną znicze, kwiaty i wiązanki. W czasie tłoku złote żniwa mają także kieszonkowcy. Nasza czytelniczka poinformowała nas o tym, że pierwsi złodzieje pojawili się na cmentarzu Farnym.
Niektórzy, aby uniknąć tłumów odwiedzają groby jeszcze przed 1 listopada. Tak właśnie zrobiła Pani Lidia Czausz. Wczoraj uprzątnęła grób swojego męża i rodziców, postawiła znicze i kwiaty. Dziś chciała jeszcze dostawić doniczkę z chryzantemami. Kiedy przyszła na miejsce okazało się, że na pomniku został tylko jeden znicz.
- Jak tak można?! Kraść na cmentarzu? Ludzie w sercu Boga nie mają! Nie chodzi mi o te parę złotych, ale o sam fakt. Siedziałam i płakałam tam przy grobie chyba z pół godziny – mówi roztrzęsionym głosem. – Kupiłam jeszcze kilka zniczy, takich małych, żeby nie było sensu ich kraść. Jutro nie będę jechać, bo jak się okaże, że jeszcze i te chryzantemy ktoś ukradł, to nie wiem, czy sama za chwilę nie będę leżeć obok męża.
Policja oraz inne służby mundurowe patrolują rejony cmentarzy. Przestrzegają przed kieszonkowcami i złodziejami. Jednak co roku dochodzi do kradzieży kwiatów, zniczy i wiązanek. Takie rzeczy upilnować im jest najtrudniej.
Komentarze opinie