Reklama

Tygodnik codzienny, odc. 12 - Czarna gwiazda



Była gwiazdka, a teraz czas na "Czarną gwiazdę". W taki sposób już jutro David Bowie uczci swoje 69 urodziny.

2 stycznia


Dlaczego warto o tym pisać? Dlatego, że Bowie może już nie zadziwia, tak jak dawniej, ale znów pozwala sobie na coś, co niedostępne jest wielu młodszym. Absolutne muzyczne cojones. Chwilę temu wydał płytę na wskroś rockową, zanurzoną w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, a teraz daje nam jazz i trip hop. To fantastyczny przykład, że nawet w wieku całkiem sędziwym, rolling-stonesoweskim, można być artystą kreatywnym. Warto zadedykować te dwie ostatnie płyty muzykom pokroju Rogera Watersa, który zdaje się zamierza niedługo po raz czwarty, czy piąty nagrać ten sam materiał, kompletnie nie wiadomo, w jakim celu.


3 stycznia


Jest zimno, a więc z domu wychodzić się nie chce. Będzie nawet zimniej. Jednocześnie zbliża się gala rozdania Oskarów, więc szanowna Akademia puszcza w sieć hurtowo przeznaczone dla niej kopie kinowych nowości. Poznajemy je po charakterystycznym napisie pojawiającym się kilkakrotnie i względnie dobrej jakości. Oznacza to, że jak kto uprawia trudny zawód pirata, może w ciągu kilku dni nadrobić braki i kiedy rzeczona gala nadejdzie, być w kursie dzieła.


Dużo posypało się ostatnimi czasy filmów, które na Oskara mogą liczyć tylko w kategorii efektów specjalnych, a dodatkowo bazuje na książkach pisanych przez tzw. kidultów dla tzw. kidultów. Czyli przez niechcących dorosnąć dorosłych, dla podobnych sobie. Jeden mam z tym problem. Godzę się na to, że choć wszyscy strzelają do Ramba, Rambo nie zostaje zazwyczaj trafiony, sam za to nie chybia praktycznie nigdy. Zgadzam się, że Scooby Doo mówi. Ta zgoda to coś, co Angole nazywają "willing suspension of disbelief". "Świadome zawieszenie niewiary". Kiedy jednak Scooby Doo przebiera się za wróża, przyjmuje owego wróża klientkę, a ta nie poznaje, że oto ma do czynienia nie ze swoim ezo-guru, ale z przebranym psem, moje willing suspension of disbelief ponosi dramatyczną klęskę. Podobnie mam przy wszystkich tych "Kosogłosach", czy "Więźniach labiryntów". Zastanówcie się, kiedy i dlaczego Wy tak macie. Miła rozkmina. Zaprawdę miła.

Koniecznie sprawdźcie też nowego Tarantino, bo jest obłędny.

4 stycznia


Wyznaczony przez PiS szef Orlenu, Wojciech Jasiński, podpisał umowę z Rosnieftem. Umowę, która mocno wspiera kremlowskie zaplecze paliwowe, a więc i sam Kreml. Umowa nie jest więc nam na rękę politycznie. Więcej: nie jest wcale szczególnie atrakcyjna ekonomicznie. Wzbudza to kolejną dyskusję, czy aby obecnie nam rządzący nie mają jakichś podskórnych sympatii (albo i więcej), dla działań GRU. Bo przypadków, kiedy działania Jarkacza i jego pomagierów są dziwnie zbieżne z interesami Rosji, jest coraz więcej.


Odcinamy się więc od landu rowerów i wegan, czyli parszywej okupacji europejskiej liberalnej demokracji, a zwracamy tam, gdzie panują wartości tradycyjne, jak bicie pedałów na ulicach, zamordyzm, jeżdżenie czarną Wołgą i tak dalej. W całej sytuacji, która nadal mnie oczywiście śmieszy, pięknie jest patrzeć, jak z hufców poparcia PiSu, wyłamują się kolejni(ne) kucowie(kucówny), którzy nagle spostrzegają, że rządy partii totalnej mogą zaprowadzić tylko do powstania państwa totalnego, a owo się od kucowskiej przedwyborczej wyobraźni bardzo znacznie różni.

Głównie dlatego, że młodzi popierający PiS szukając władzy mocnej, nierozmieniającej się na ciepłą wodę w kranie nie zauważyli, że jakkolwiek np ja ze swoimi poglądami stanowię odrobinę inną epokę, inną epokę stanowią poprzednie elity, to Jarosław Kaczyński jest już epoką inną kompletnie. Człowiek nie korzystający z prerogatyw nowoczesnej demokracji, funkcjonujący w ramach bardzo dziwacznego, samotniczego lifestyle"u, nie jest w stanie nawiązać porozumienia z kimś, kto ze wszelkich liberalnych możliwości chce w życiu korzystać. Więc oto macie. Mocne rządy. Ale nie mocne technokratycznie, ale zgodnie z regułami ustalonymi przez wielkiego guru politycznego Jarkacza, czyli (co nie jest żadną tajemnicą, sam się do tego przyznawał), Józefa Wissarionowicza.

5 stycznia


Rzucanie palenia - paskudna sprawa. Ale wobec dyrektywy unijnej o zakazie produkcji mentoli i wobec cen, palenie - szczególnie nałogowe - daje po kieszeni mocniej, niż niejeden apasz gazrurką po bani. A więc trzeba. Uzależnienie chemiczne - pół biedy. Gorzej z kinetycznym. Wybór jest. Albo ogryzione do mięcha paznokcie, albo pestki. Rzucanie palenia jest więc zarazem budowaniem trwałej przyjaźni z odkurzaczem. A że wydaje odpowiednie dźwięki zastanawiam się, czy nazwać go Merzbow, czy Prurient. A że Thurston Moore nazwał swojego psa Merzbow, to...


6 stycznia


Wielu ucieszyło się, a wielu przestraszyło się, że rusza nam oto polski Netflix, a więc kanał z VOD, czyli video on demand. Taka telewizja, co to macie ją nie kiedy coś akurat jest w ramówce, ale ramówkę ustalacie sami. U nas chwilowo w wersji okrojonej, ale zawsze. Pytanie tylko... ile osób, które wiedzą czym Netlix jest, będzie chciało z niego korzystać. Bo... Nadal trzeba za to płacić, a torrenty przecież darmowe. Bo w procesie rejestracyjnym trzeba podać swoje dane, w tym numer karty kredytowej, co Polaków odstrasza, a dla Jarkacza czyni Netflixa niedostępnym.


Heca w tym, że nie ma polskiej wersji językowej, (chwilowo) nie zapłacimy za to w złotówkach, nie ma większości dostępnych w amerykańskiej wersji pozycji. Co więc się zmieniło? Albo zniesiono blokadę regionalną, albo zwyczajnie rozszerzenie po kropce z "com" na "pl". Nie przeszkodziło to większości newsowych portali zrobić sobie z tego "jedynkę".

Ale kto wie..? Duda podpisał dziś ustawę medialną, więc niedługo może zostanie nam już tylko Netflix. Informując o podpisaniu rzeczonej agencja France-Presse podpisując zdjęcie terminem "prezydent" pokazała zdjęcie nie Dudy, ale Kaczyńskiego. Taka haniebna pomyłka, a tyle o Polsce mówiąca... Nadal jest zabawnie.

7 stycznia


Witold Waszczykowski, znany z tego, że najpierw mówi, a potem myśli pyta właśnie, czy wśród ofiar ataków na tle seksualnym, jakie miały miejsce w Sylwestra w Niemczech są obywatelki Polski. Troska zrozumiała. W końcu gdzie jeżdżą na rowerach i nie jedzą braci mniejszych, tam gwałcą...


***


Saleta wyprowadza się do Tajlandii, który to fakt Pawłowicz komentuje: "Taki Przemek Saleta,chłop wydziergana potęga,a już nie mógł antydemokratycznej, pisowskiej dyktatury wytrzymać i ucieka przed faszyzmem do Tajlandii! Zamiast bronić Ojczyzny."


Mi też zdarzało się wrzucić coś na Fejsa po pijaku. Ale żeby codziennie..?

(Paweł Waliński)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do