Tygodnik codzienny, odc. 25 - "Panie Drozda, idź pan w **** z takim żartem"

Tak, jak w tytule ongiś rapsowali Panowie z Kalibra 44. Dziś Drozdę można by podmieniać i podmieniać. Jest nawet cały program będący, jak się wydaje, plebiscytem w tej kwestii.

12 kwietnia

Dziś po portalach rozeszła się prześmieszna informacja dotycząca nowego programu w narodowej telewizji. Idzie o "W tyle wizji", czyli prawacką odpowiedź (czy raczej jej próbę) na sukces TVN-owskiego "Szkła kontaktowego". Zerżnięcie formuły jest czytelne, nie obyło się jednak bez kilku różnic. "W tylewizji" montowany jest mniej składnie, bardzo w klimacie lat dziewięćdziesiątych, co po #dobrejzmianie w telewizji publicznej staje się powoli standardem. Dowcip prowadzących jest takim sucharem, że można się nim golić. Przykład? Marcin Wolski, zdaje się że główny gospodarz robiąc rozbiegówkę do programu, w którym ma być o aferze w stadninie w Janowie Podlaskim, częstuje nas strasburgerem, że oto Ryszard III w znanym dramacie Shakespeare"a nie mówił "Konia, konia, królestwo za konia", ale "Koniak, koniak, królestwo za koniak". Mówię serio. Zdaje się, że p. Marcin Wolski za dużo w ostatnich latach nadużywał koniaku. Nie winię, bo sam za kołnierz nie wylewam, ale sądząc po poziomie polotu, Wolski idzie na wynik.

Inni prowadzący lepsi dużo nie są, bo nie próbując nawet zachować pozorów, grają do jednej, wiadomej bramki, dodatkowo namiętnie cmokając się po pi***lcach. Jednak absolutnym hitem są rzekome telefony od telewidzów. Podejrzenia, że to uprzednio nagrywane połączenia były już przy drugim, trzecim odcinku. Słuchacze zawsze trafiali idealnie w temat rozmowy, idealnie żeby podkręcić pointę ostatniego zdania, które padło. A przecież żeby dostać się w takim formacie na wizję, trzeba przebić się przez osobę odpowiedzialną za telefony od widzów, co pewnie zajmuje jednak chwilkę (w "Szkle" to akurat mocno widoczne). Dalej: co dwa programy do studia dzwoni pani o identycznym głosie i intonacji, zawsze pochodząca z innego miejsca w kraju i prezentując kiepski kunszt aktorski rzuca coś, co chętnie podchwytują prowadzący. Ale dowód dostaliśmy dopiero dziś, kiedy w reżyserce, plik z nagraniem rzekomego telewidza niestety się zapętlił. Peszek, peszunio. Jak widać nowe kadry w TVP nie umieją nawet sprawnie oszukiwać.

Osobiście boryka mnie obecność w rzeczonym programie Wiktora Świetlika, z którym dawno, dawno temu pracowałem w jednej redakcji. Smutne są takie mentalne i etyczne upadki. A skoro przy upadkach, cieszy mnie za to (i przyznaję to bez zażenowania), że wraz z cała ekipą programu kompromituje się tam Krzysztof Skiba, który kiedyś w przestrzeni publicznej zachował się wobec mnie jak ostatnie bydlę, za co zresztą finalnie mu się oberwało. Jak widać tamto nie było ostatnim z jego poniżeń. Niecierpliwie czekam na kolejne.

 

*****

 

Okazuje się, że Polskie Towarzystwo Ginekologiczne znane również jako polski episkopat zamierza w poczet koncelebrujących mszę z okazji obchodów 1050 rocznicy chrztu Polski, włączyć abp. Juliusza Paetza, znanego z rozprawiczania młodych kleryków. Nie widzę w tym nic skandalicznego, jego osoba jest przecież reprezentacją trwającego wszak już 1050 lat obyczaju. Właściwy człowiek na właściwą okazję.

 

*****

 

140 tysięcy, czyli wobec milionów na pseudo-uczelnię niedużo, ale zawsze... Tyle zapłacicie biznesmenowi z Torunia za promocję czytelnictwa w TV Trwam. Czytelnictwa, jak domniemywam po charakterze anteny, trzech-czterech tytułów, raczej nie ze współczesnej prozy. Pieniędzy nie dostały za to żadne promujące literaturę festiwale i przeglądy nieumoczone w katolstwie. Jakże śmiesznie wobec tego wszystkiego wygląda niedawny hejt na ośmiorniczki. Ot mądry PiS-owski wyborca. Zmienił złodzieja w gajerze, na złodzieja w ornacie. Tylko ten drugi bardziej pazerny.

 

13 kwietnia

 

Świat śmieje się z Trumpa. Polska też. Mnie z kolei dziwi jedna sprawa. Załóżmy, że Trump dostanie nominację republikanów, co dotąd niepewne. Załóżmy, że wygra z kandydatem albo kandydatką demokratów, co na szczęście mało prawdopodobne. Mielibyśmy szaleńca rządzącego (nadal) najważniejszym mocarstwem świata. Kompletnie wywróconą do góry nogami politykę zagraniczną tego mocarstwa, a wkutek tego kompletnie do góry nogami wywrócony porządek światowej polityki. Regionalne potęgi rosnące w siłę, słabe NATO, zadowolonego Putina i chłopaków z ISIS. Do tego kryzys w światowym handlu, bo wszak Trump proponuje izolacjonizm... Zaprawdę, trzeba być tępakiem o czerwonym karczychu, wyciągniętym z campingowej przyczepy na jakiejś pipidówie; niewykształconym i o horyzontach ciasnych, jak powaby nastolatki, by zagłosować na kogoś takiego, co?

A teraz podmieńmy sobie wielkie światowe mocarstwo na będący na dorobku czterdziesto-milionowy kraj w środku Europy. Dostosujmy skalę. Rzućmy na szalę hasła "kondominium", "międzymorze", "polityka jagiellońska" i jeszcze kilka (animalizm sobie darujmy). #icoteras ? Różnica jest tylko taka, że te tępe czerwone karki z tych obskurnych przyczep na jakiejś pipidówie jeszcze Trumpa nie wybrały.

14 kwietnia

 

Jak słusznie zauważył pewien znajomy, skrócona historia klubu Kukiz"15, to "droga od Jednomandatowych Okręgów Wyborczych do Dwurękich Obiektów Głosujących.". Że to sytuacja prokuratorska, to inna sprawa. Pozostaje zapytać, czy zdarzyło się to po raz pierwszy, czy jest to w tym klubie (albo i całym Sejmie) proceder stały. Głowa Obiektu Głosującego poleciała, a Kornel Morawiecki który był dawcą karty, która jest do głosowania niezbędna sam wystąpił z klubu. Straci też miejsce w komisji etyki poselskiej. Twarz już stracił. Tymczasem PiS już zapowiedział, że w razie czego przyjmie Morawieckiego do siebie. Nie będzie to w PiSie pierwsza osoba bez twarzy.

 

*****

JarKacz ma pilota do marszałka Sejmu. Kiedy posłanka Pihowicz z mównicy zarzuciła mu kłamstwo, ten tylko położył palec na ustach, a usłużny Kuchciński wyłączył Pihowicz mikrofon. Ciekawe czy kiedy JarKacz drapie się po pośladkach, to Kuchciński odczuwa pieszczotę. Gdyby honor bolał, posłowie PiS ze wszystkich okolicznych sklepów wykupiliby cały ibuprofen.

(Paweł Waliński)