
Z pochodzenia i zamiłowania gdańszczanka, z wykształcenia neurologopeda i pedagog. Absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego, obecnie wraz z mężem prowadzi rodzinną firmę. W wolnych chwilach czyta, podróżuje i spędza czas na łonie natury. Kamila Bryksy (na zdjęciu; fot. Aleksander Bryksy), bo o niej mowa, zadebiutowała na rynku pisarskim w kwietniu tego roku powieścią "Sowniki". Tytuł książki to nazwa fikcyjnej wsi, położonej niedaleko Białegostoku. O inspiracjach, zauroczeniu naszym regionem i kolejnych planach twórczych opowiada w rozmowie z Piotrem Walczakiem.
Piotr Walczak, Dzień Dobry Białystok: "Sowniki" to powieść osadzona na Podlasiu. Jest pani związana w jakiś sposób z regionem, czy wybór miejsca akcji to absolutny przypadek?
Kamila Bryksy: Podlasie to jeden z najpiękniejszych regionów Polski. Urodziłam się i mieszkam w Gdańsku, ale tamtejsze tereny pamiętam z rodzinnych wycieczek z dzieciństwa. Wybór nie był więc przypadkowy.
Zacytuję fragment opisu książki: "Kamila Bryksy znakomicie odmalowuje klimat podlaskiego miasteczka, w którym wszyscy się znają, a jednocześnie ukrywają przed sobą mnóstwo sekretów". Nie sądzi pani, że może to być odbierane jako doklejanie łatki zaściankowości i utwierdzania w takim przekonaniu o regionie czytelników? W końcu małe miejscowości, gdzie wszyscy się znają, są wszędzie...
- Małe miejscowości są wszędzie i czasami skrywają wielkie sekrety. Nie tylko na Podlasiu, ale również na terenie bliskich mi Kaszub. Tytułowe Sowniki to fikcyjna miejscowość, która mogłaby znajdować się w każdym miejscu w Polsce. Umiejscowiłam je na Podlasiu, w pobliżu Białegostoku i w otoczeniu pięknej przyrody. Pisząc książkę oglądałam dużo zdjęć, czytałam blogi o Podlasiu, przeglądałam lokalne strony internetowe i zakochałam się w tym regionie na nowo.
Debiutancka powieść to próba sprawdzenia się w pisarstwie, jednorazowy "strzał", a może początek nowej drogi? Recenzje czytelników, znalezione przeze mnie w internecie, są naprawdę niezłe. Ba, dobre!
- Pisanie towarzyszy mi, od kiedy pamiętam i przede wszystkim sprawia mi ogromną przyjemność. Zawsze marzyłam o zobaczeniu w księgarni książki z moim nazwiskiem na okładce. Wcześniej były to krótkie teksty, a kiedy przyszedł mi do głowy pomysł na fabułę całej książki - postanowiłam spróbować. Mam nadzieję, że wymyślone przeze mnie historie i styl pisania przypadną czytelnikom do gustu i że będzie to dopiero początek drogi.
Jesienią, również nakładem Wydawnictwa Kobiecego, pojawi się moja druga powieść. I tym razem na miejsce akcji również wybrałam Podlasie.
Jest coś, co zainspirowało panią do napisania tej konkretnej historii? A może to impuls, na zasadzie "wstałam rano z pomysłem na fabułę i piszę"?
- W moim życiu przyszedł kiedyś bardzo trudny czas. Wtedy wyobraźnia podpowiedziała mi fabułę książki, a kłębiącymi się we mnie negatywnymi emocjami i przeżyciami podzieliłam się z bohaterami "Sowników".
Jest jakiś autor bądź seria, która w jakiś sposób kształtuje pani styl pisania?
- Uważam, że wszystko, co czytam, kształtuje styl pisania. Wśród polskich autorów kryminałów, których uwielbiam, znajdują się książki Magdy Stachuli, Wojciecha Chmielarza czy Piotra Borlika. Czytam też reportaże, powieści obyczajowe i literaturę piękną. Czasami sięgam po książki młodzieżowe i popularnonaukowe.
W sklepach internetowych, gdzie można zamawiać "Sowniki" trudno o znalezienie biogramu autorki. Stąd i proszę opowiedzieć, czym pani zajmuje się zawodowo, czym pasjonuje, co robi w wolnym czasie.
- Z wykształcenia jestem neurologopedą i pedagogiem. Kilka lat pracowałam w zawodzie. Obecnie, wraz z mężem, prowadzimy rodzinną firmę. Zajmujemy się między innymi grawerowaniem w drewnie - tworzymy produkty dla branży ślubnej i agencji reklamowych, prezenty na wszystkie okazje i produkty dla dzieci. Uwielbiam podróżować, a zimą jeździć na nartach. Od niedawna większość czasu poświęcam córce. Lena urodziła się w marcu tego roku. Kiedy tylko mam wolną chwilę - spędzam ją z herbatą i książką.
Dziękuję za rozmowę.
"Sowniki" - mroczne tajemnice w spowitej mgłą podlaskiej wsi
Śmierć ukochanej żony w wyniku wypadku jest dla Bernarda końcem dotychczasowego życia. Od tamtej chwili nie potrafi stanąć na nogi. Pod wpływem impulsu wyjeżdża z Białegostoku do rodzinnej wioski Weroniki. Pojawienie się mężczyzny w Sownikach wywołuje konsternację wśród mieszkańców. Bernard poznaje historie, które wstrząsnęły przed laty lokalną społecznością i zaczyna podejrzewać, że żona celowo trzymała go z dala od rodzinnych stron. Czy naprawdę znał ją tak dobrze, jak mu się wydawało?
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie