
Większość Polaków (ok. 80-95% wg różnych sondaży) nie lubią przestawiać zegarków. Tymczasem już za kilkanaście dni (25-26 października) znowu będą przestawiali zegarek. Od lat posłowie obiecują, że to już ostatni raz. I tym razem nie jest inaczej: Sejmowa Komisja Ustawodawcza dopuściła do dalszego procedowania projekt posłów PSL, który zakłada całoroczne obowiązywanie czasu letniego środkowoeuropejskiego. Zdaniem wnioskodawców, podwójna zmiana czasu to anachronizm generujący negatywne skutki ekonomiczne i zdrowotne. Choć projekt przeszedł pierwszy etap w Sejmie, jego dalsza droga jest skomplikowana. I chyba jeszcze parę zmian czasu nas w Polsce czeka
W nocy z 25 na 26 października przestawimy wskazówki zegarka z godziny 3 na 2 czyli właśnie weekend czeka nas godzinę dłuższy sen. Oznacza to tez, że gdy się obudzimy z rana będzie już jasno. Niestety dzień będzie krótszy, bo już późnym popołudniem będzie robiło się ciemno.
Tak jak pisaliśmy: Polacy to najbardziej konserwatywna nacja w Unii Europejskiej, która bardzo nie lubi zmian czasu. Jesteśmy też zwolennikami ustalenia jednego czasu, który będzie obowiązywał przez cały rok. Prawdopodobnie to dlatego, że bardziej niż pozostali Europejczycy odczuwamy dyskomfort związany ze zmianą czasu. Wedle źródeł medycznych zmiana czasu to większa szansa popadnięcia w depresję, rozregulowanie zegara biologicznego, rozdrażnienie, problemy z koncentracją, a pracodawcy przez pewien czas dostrzegają zmniejszenie produktywności pracowników przyzwyczajonych do trybu pracy o innych godzinach.
W Polsce pierwsza zmiana czasu miała miejsce w 1983 roku. Wprowadzono ją bo miała przynieść wymierne efekty ekonomiczne: miało to zmniejszyć zużycie energii potrzebnej na oświetlenie. Założenie nie miało pokrycia w rzeczywistości. Nie uwzględniono kosztów związanych z zamieszaniem organizacyjnym związanym ze zmianą czasu oraz problemów zdrowotnych ludzi. Obecnie doszły do tego jeszcze koszty związane ze zmianami w urządzeniach elektronicznych i wyposażeniu z zegarami elektronicznymi, które nie są regulowane przez sieć. Ich przestawianie wiąże się z kosztami pracy osób do tego zatrudnionych.
W Polsce czas zmieniamy dwa razy w roku (czas letni i czas zimowy). Dzieje się to w ostatnią niedzielę marca, (wtedy przestawiamy zegarki o godzinę do przodu, z 2:00 na 3:00).Drugi raz (czas zimowy) w ostatnią niedzielę października cofamy zegarki z 3:00 na 2:00.
Główną przeszkodą na drodze do zniesienia zmiany czasu w Polsce jest prawo Unii Europejskiej. Obecne prace toczą się z inicjatywy PSL. Legislatorzy przypomnieli, że identyczny projekt w poprzedniej kadencji uzyskał pozytywną opinię Biura Analiz Sejmowych, to stanowisko to zostało w międzyczasie zweryfikowane. Tyle, że przypomniano sobie, że zmianę czasu reguluje dyrektywa UE z 2001 r. Wskazuje ona datę rozpoczęcia oraz zakończenia okresu stosowania czasu letniego we wszystkich państwach członkowskich, co oznacza że projekt PSL jest niezgodny z prawem unijnym. Mimo to, posłowie Komisji Ustawodawczej zagłosowali za stwierdzeniem, że projekt jest dopuszczalny do dalszego procedowania, co utrzymuje go w obiegu legislacyjnym.
Osoby pracujące w nocy, w czasie najbliższej zmiany z 25 na 26 października, spędzą w pracy o godzinę dłużej. Według przepisów rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów, ta dodatkowa godzina jest traktowana jako godzina nadliczbowa i musi zostać zrekompensowana.
Pracodawca ma dwie możliwości:
Dodatkowy czas wolny: Jeśli pracownik wnioskuje o wolne, przyznaje się mu godzinę wolną (proporcja 1:1). Jeśli to pracodawca proponuje odbiór, musi udzielić 1,5 godziny wolnego.
Wynagrodzenie: Doliczenie 100 procent stawki godzinowej do wynagrodzenia.
Polacy mają nadzieję, że to faktycznie ostatnia taka "podróż w czasie", ponieważ Unia Europejska intensywnie pracuje nad przepisami likwidującymi procedurę zmiany czasu.
PS
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie