Reklama

Bardzo bolesna inauguracja Jagiellonii. Słoniki nas rozdeptały

Od bardzo bolesnej wtopy zaczął się sezon Jagiellonii. Na powitanie z ligę żółto-czerwoni przegrali boleśnie aż 0:4 z beniaminkiem Termalicą Bruk-Bet Nieciecza. Porażka była niestety zasłużona, bo białostoczanom w tym meczu brakowało wszystkiego. Nie zawiedli jedynie kibice dopingujący ich bez chwili wytchnienia. Po meczu Jaga podeszła do trybun, a kibice wyskandowali "czy wygrywasz czy nie, ja i tak kocham Cię".

Jagiellonia zaczęła z animuszem i w pierwszych minutach uzyskała lekką przewagę optyczną. Próby kontrataków Słoników kończyły się przejęciem podań w środku boiska przez gospodarzu. oczątek meczu to badanie i lekki chaos w obu ekipach. Żółto-czerwoni często zagrywali gdzieś na pamięć i widać było spore braki zrozumienie. Białostoczanie próbowali wrzutek w pole karne, ale poza lekkim zamieszaniem przed bramką Miłosza Mleczki efektów to nie przynosiło. 


W 8 minucie Taras Romanczuk podaje w pole karne w kierunku Afimico Pululu, ale piłka szybuje obok bramki. W 11 minucie lekka nerwowość w polu karnym Jagi: po centrze Daniel Hilbrychta główkuje Gabriel Isik. Goście sygnalizowali, ze przy całej akcji któryś z białostoczan zagrywał ręką, ale sędzia nie reagował. VAR po chwili potwierdza decyzję. W 17 minucie świetna akcja białostoczan. Podanie ze środka pola od Yuki Kobayashiego, i główką strzelał na bramkę Jesus Imaz, ale Miłosz Mleczko w ostatniej chwili przerzucił piłkę nad poprzeczką. W 19 minucie pada pierwszy gol w tym sezonie: niestety dla gości. Głębokie dośrodkowanie Hilnrychta i białostockiej obronie wychodzi brak zrozumienia. Piłkę przedłuża Fassbender, a trochę zaskoczony tym Sławomir Abramowicz nie potrafi złapać piłki. Bezpańska futbolówka odbija się w polu bramkowym i przy biernej postawie obrońcy żółto-czerwonych została kopnięta przez Krzysztofa Kubicę. Abramowicz łapie ją niemal na linii, ale chorągiewka sędziego Marcina Bońka wędruje w górę: gol. Niestety bramka z niczego, a w zasadzie z nieporozumienia w szeregach Dumy Podlasia. Jagiellonia odpowiada natychmiast wykorzystując błąd w rozegraniu rywali, Bartłomiej Wdowik uderza z sytuacyjnej piłki, ale ta o kilkanaście centymetrów mija słupek bramki żółto-czerwonych. 
Po stracie gola tempo meczu siadło. Jaga na kilka minut straciła trochę zapału do ataku, ale potem znowu atakować. Około 30 minucie Duma Podlasia ostrzelała bramkę Termaliki, a kończy się to strzałem Louki Pripa, który okazuje się niecelny. Chwilę potem kolejna wrzuta w pole karne gości, Leon Flach strąca piłkę, ale piłki nie zdążył dopaść Jesus Imaz. A szkoda, bo miał przed sobą już tylko bramkę i Mleczkę. W 35 minucie Jaga ma kolejną szansę i znowu nieporozumienie: po wrzutce Norberta Wojtuszka krzyżakiem próbował trafić Pululu, ale przestrzelił. Szkoda, bo wydaje się, że prostszą metodą miałby większe szanse na trafienie do bramki Termaliki. W 38 minucie kontratak Niecieczy kończy się kolejnymi emocjami: Igor Strzałek podaje na obieg do Kamila Zapolnika. Próbując wybić mu piłkę spod nóg Wdowik wykonuje ryzykowny wślizg, po którym na murawę padł Zapolnik. Sędzia Paweł Malec najpierw nie reaguje, ale widząc leżącego w polu karnym gracza gości przerwał grę. Wezwany do ekranu VAR arbiter oglądał sytuację i uznał, że wślizg obrońcy Jagi to jednak przewinienie i podyktował karnego. Z jedenastki strzelał urodzony w stolicy podlaskiego Kamil Zapolnik i - choć Abramowicz wyczuł jego intencje - to nie zdołał zatrzymać piłki. 2:0! Tuż przed przerwą żółto-czerwoni dostali kolejny cios: strata piłki w środku boiska gospodarzy i piłka trafia pod nogi Macieja Ambrosiewicza, który podaje pod nogi Morgena Kwesi Fassbendera. Ten ogrywa Wojtuszka i precyzyjnym strzałem z 20 metrów pokonuje Abramowicza. I jest 3:0! Już w doliczonym czasie gry do podania w kierunku bramki próbuje zdążyć Pululu. Z bramki wychodzi Mleczko i odbija piłkę, a Pululu wpada na niego i pada jak ścięty. Ale gwizdek sędziego milczał. Jak pokazały powtórki - słusznie. 

Początek II połowy to ataki Termaliki. Najpierw Zapolnik wystawia piłkę dla Strzałka, ale strzał blokuje Dusan Stojinović. Zaraz potem Abramowicz z trudem broni po rykoszecie od nogi Dusana. Białostocki golkiper w 50 minucie ponownie wyciąga się jak struna po strzale Isika. Wyglądało to tak jakby defensywa żółt-czerwonych nie wyszła z szatni: goście hasają w polu karnym gospodarzy tak jak chcą. W 51 minucie Jaga próbowała odgryźć się kontrą zakończoną strzał Imaza, któremu podał Prip. Niestety Hiszpan nie zdołał opanować piłki na wprost bramki i uderzał futbolówkę z ostrego kąta. Strzał był za mizerny aby zaskoczyć bramkarza Słoników. Chwilę później Abramowicz ponownie miał okazję do interwencji: najpierw broni strzał Isika, a potem z 5 metrów broni ciałem strzał Zapolnika. W tej drugiej sytuacji sędzia odgwizdał spalonego. Na szczęście po pierwszym kwadransie drugiej połowy goście uznali, że raczej nie dobiją tak od razu brązowego medalisty Ekstraklasy i zaczęli zabezpieczać tyły. Jaga uporządkowały tyły i zaczęła atakować z większym animuszem. Niestety, kiedy już przebijała się w pole karne gości to brakowało im miejsca i precyzji, aby dojść do klarownej pozycji strzeleckiej. Od 65 minuty goście rozpoczęli akcję "jak utrzymać dobry wynik przy najmniejszym nakładzie sił". I cel ten realizowali przy niewielkich przeszkodach ze strony bardzo gościnnych gospodarzy. W 75 minucie próbą strzału chciał zaskoczyć Mleczkę Wojtuszek, ale było to zbyt sygnalizowane, aby mogło skończyć się sukcesem. Za 4 trafienie zaliczyli goście: próbujący zaczynać kontrę Jesus Imaz stracił piłkę, przejął ją Ambrosiewicz i wystawił zupełnie niepilnowanemu Isikowi. Piłka po rykoszecie trafiła jeszcze w Kubicę i pod poprzeczką wpadła do bramki Jagiellonii. I to był ostateczny koniec nadziei kibiców na korzystny wynik w inauguracji, którzy w odpowiedzi wyskandowali "Idźcie do domu, my nie powiemy nikomu!" A Jagiellonia zaczęła trać już nie o punkty ale chociaż o honorowe trafienie. W 89 minucie bliski tego był Imaz, któremu na główkę piłkę wrzucił po indywidualnej szarży Oskar Pietuszewski, ale piłka przeleciała nad poprzeczką. 

Białostoczanie w inauguracyjnym meczu razili wyjątkową nieporadnością w obronie. W środku pola zaś ziała ogromna dziura, a i ataki skrzydłami to też nie była mocna strona Dumy Podlasia. Jeśli dodać do tego częste nieporozumienia w ataku i próby rozgrywania akcji w polu karnym Niecieczy, w którym goście zagęścili swoją obecność to przyczyny porażki są dość oczywiste. Jagiellonia przypominała grono indywidualności, którzy grają ze sobą na pamięć Rzecz w tym, że każdy z nich pamiętał co innego. Biorąc pod uwagę dużą nerwowość w grze Bartłomieja Wdowika, który był zamieszany w dwie z trzech sytuacji, po których Jaga straciła gola to o optymizm jest bardzo, bardzo trudno po tej inauguracji. 

Jagiellonia Białystok - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 0:3 (0:3). Bramki: Krzysztof Kubica 17, Kamil Zapolnik 44-karny, Morgen Kwesi Fassbender 45, Gabriel Isik 76. Żółta kartka: Jesus Imaz (Jagiellonia). Sędziował: Paweł Malec. Widzów: 18 007. 
Jagiellonia: Sławomir Abramowicz - Dusan Stojinović, Yuki Kobayashi, Bartłomiej Wdowik (61 Cezary Polak), Norbert Wojtuszek - Oskar Pietuszewski, Taras Romanczuk, Leon Flach (61 Dawid Drachal), Jesus Imaz, Louka Prip (61 Alex Pozo) - Afimico Pululu (71 Dmitris Rallis). 
Termalica; Miłosz Mleczko - Bartosz Kopacz, Arkadiusz Kasperkiewicz, Maciej Wolski, Morgen Kwasi Fassbender (86 Wojciech Jakubik), Krzysztof Kubica, Damian Hilbrycht (70 Dominik Biniek), Kamil Zapolnik (61 Andrzej Trubeha), Maciej Ambrosiewicz, Gabriel Isik, Igor Strzałek (70 Radu Stefanita Boboc). 

Przemysław Sarosiek

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do