Reklama

Bogusław Koszyk: Wyciągnęliśmy wnioski...



Już jutro spotkanie Warta Kostrzyn nad Odrą – Dojlidy Białystok. Na krótką rozmową udało się nam namówić naszego byłego zawodnika, obecnie jednego z liderów Warty, Bogusława Koszyka. W kilku zdaniach opowiedział nam o przygotowaniach do tego meczu, o tym co poszło nie tak w pierwszym spotkania, o tym jak wyglądają jego plany na przyszły sezon i czy jest szansa na jego powrót w przyszłości do Białegostoku.

Do jednego z najważniejszych spotkań I ligi zostało niespełna 48 godzin. Jak twoja forma oraz jak nastroje wśród kolegów przed meczem z Dojlidami?

- Przygotowania przebiegły pomyślnie. W przerwie w rozgrywkach cały zespół przygotowywał się w Drzonkowie pod okiem Lucjana Błaszczyka. Mieliśmy do dyspozycji zawodników z Superligi, reprezentujących różne style gry. Przez cały rok trenujemy w czwórkę, więc zmiana otoczenia na pewno wpłynie na nas pozytywnie. Jeśli chodzi o sam mecz, to jest to dla nas spotkanie o przedłużenie szans gry w barażach o Superligę.

I dla Was i dla naszych graczy jest to mecz szczególnej rangi. Kto według Ciebie jest faworytem tego spotkania?

- Po pierwszym spotkaniu, które przegraliśmy 8:2 na pewno to Dojlidy są faworytem. Należy jednak pamiętać, że tym razem spotkanie rozgrywane będzie w kostrzyńskiej hali. To jest nasz zdecydowany atut, gdyż nasi kibice są piątym zawodnikiem naszej drużyny. Wyciągnęliśmy wnioski z pierwszego spotkania i na sobotnie będziemy lepiej przygotowani taktycznie. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby wygrać ten mecz ale to stół zweryfikuje, która z drużyn okaże się lepsza.



Co w Białymstoku poszło nie tak? Czy zawodnicy Dojlid czymś Was wtedy zaskoczyli?

- Przede wszystkim dziś jesteśmy silniejsi w grach podwójnych. Na początku sezonu próbowaliśmy różnych ustawień, dzięki czemu brakowało nam zgrania i bardzo słabo spisywaliśmy się w tym elemencie gry. Co prawda w spotkaniu z Dojlidami graliśmy tym samym ustawieniem co gramy dziś, lecz dopiero od jakiegoś czasu widać, że gramy dużo lepiej. Na pewno dobra dyspozycja Piotra Chmiela, który zrobił komplet punktów, ustawiła mecz i zadecydowała o końcowym wyniku meczu.

Na wasze szczęście Piotrek tym razem zagra na drugim stole. Na „jedynce” wystąpi najprawdopodobniej Meng. Jak wspominasz treningi z „Mańkiem” i czy jest szansa, że może Cię czymś zaskoczyć?

- Z Mengiem trenowaliśmy dwa lata. Wiadomo, że trening nigdy nie jest tym samym co mecz ligowy. Na zawodach nigdy nie graliśmy razem. Ja znam jego słabsze punkty, a on pewnie zna moje. W pierwszy roku treningów więcej gier treningowych wygrywałem ja. W drugim było już jednak odwrotnie i to „Maniek” zwyciężał w większości starć. Mój styl gry jest taki, że czym więcej z kimś trenuje to tym gorzej dla mnie. Sporo czasu minęło od tych treningów i wierzę, że jestem w stanie w sobotę wygrać.

Życzę Wam, aby wasze starcie było prawdziwym tenisowym widowiskiem. A jak wyglądają Twoje plany na przyszłość? Wszystko uzależnione jest od awansu?

- Jeszcze nie myślałem o nowym sezonie. Dopóki jesteśmy w stanie awansować to skupiam się na grze dla Warty. Rozmowy w klubie rozpoczną się pewnie dopiero wtedy gdy będziemy już pewni awansu lub też wówczas gdy będziemy mieli pewność, że klub zostanie w pierwszej lidze na przyszły sezon.

A gdyby była możliwość powrotu do Białegostoku to wróciłbyś?

- W Białymstoku bardzo mi się podobało. Jednak po tylu latach spędzonych po za rodzinnymi stronami postanowiłem wrócić na stare śmieci i nie mam planu aby zmieniać środowiska. To tutaj chce kontynuować swoją przygodę z tenisem stołowym.

Nie będę ci już przeszkadzał. Ze swojej strony życzę w sobotę powodzenia. Mam nadzieję, że i Dojlidy, i Warta zagrają w barażach. Dziękuje za tę krótką rozmowę.

- Dziękuję. Też mam taką nadzieję. Do zobaczenia przy stole.

(UKS Dojlidy: na zdjęciu: Bogusław Koszyk, fot. Robert Kruk)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do