Reklama

Hala sportowa. Truskolaski jak Gronkiewicz-Waltz



Budowa hali sportowo-widowiskowej w Białymstoku znowu będzie na tapecie. Komisja Sportu i Turystyki Rady Miasta zaczęła pracę nad stanowiskiem radnych w tej sprawie. Jeśli zostanie uchwalona w wersji proponowanej przez Przewodniczącego Zbigniewa Brożka prezydent może mieć zepsuty nastrój.

Przypomnijmy, że po kilkuletniej ciszy w sprawie hali, w połowie lipca tego roku, doszło do nagłych zwrotów akcji. Najpierw prezydent znienacka zastosował politykę faktów dokonanych – przerywając rozpoczynającą się dyskusję na temat wyposażenia i charakteru Sali – podpisał umowę na wykonanie projektu. Następnego dnia minister sportu nie kryjąc irytacji oświadczył, że nie było obietnic 40 milionów dotacji do budowy takiej hali, ani rozmów na ten temat. Powiedział, że ministerstwo nie zaakceptuje budowy hali w kontrze do środowiska sportowego. Zaskoczenia wtedy nie krył wiceprezydent Adam Poliński. I ponownie zapadła cisza w tej sprawie.

Dobre wyniki w igrzyskach olimpijskich odniesione przez białostockich lekkoatletów sprawiły, że argumenty tego właśnie środowiska, by nowobudowana hala miała charakter lekkoatletyczny, nabrały większego znaczenia. Wojciech Nowicki, Kamila Lićwinko czy Damian Czykier przez kilka dni byli w centrum zainteresowania polskich kibiców. W tej sytuacji spora część środowiska sportowego Białegostoku (zwłaszcza, że nigdy nie zaakceptowała autorytatywnej decyzji prezydenta o zakończeniu dyskusji) zaczęła coraz głośniej dopominać się o dyskusję w sprawie charakteru hali. Poparła ich Podlaska Rada Olimpijska i przedstawiciele wielu innych dyscyplin.

Hala tym bardziej wzbudza emocje, bo magistrat wreszcie doliczył się, ile też ma ten obiekt kosztować. Z pisma wiceprezydenta Roberta Jóźwiaka wynika, że jej koszt jest obliczony na 103,7 miliona złotych. Stoi to w sprzeczności z dotychczas podawanymi kwotami, które u wiceprezydenta Rafała Rudnickiego rosły od 80 milionów, aż osiągnęły wartość 170 milionów (gdyby okazała się lekkoatletyczna). Przy okazji okazało się, że wartość dokumentacji projektowej to 3,3 miliona.



Skoro miasto przeznacza aż 3,3 miliona na wykonanie dokumentacji, a opracowanie projektu ma powstać do końca stycznia 2017 roku, to może sensowną rzeczą jest jednak powrócić do tematu konsultacji, jaka ma być ta hala. Tym bardziej, że prezydent wraz z zastępcami chcą zamilczeć deklarację ministra sportu, że NIE DOFINANSUJE HALI OCZEKIWANĄ KWOTĄ 40 MILIONÓW. I bez pełnej zgody wokół tego obiektu nie tylko nie ma mowy o powiększeniu tej kwoty, ale możliwe jest jej wsparcie wręcz symboliczne. Dlatego Panowie Prezydenci: jeśli macie jakieś wątpliwości w tym zakresie, to zarówno niżej podpisany, jak i uczestnicy spotkania z ministrem Bańką zapewniają – ministerstwo nie da pieniędzy. Oczekiwanie na wymianę ministra i liczenie, że gdy zmiana nastąpi, nowy minister sypnie bezrefleksyjnie kasą, to bardziej wiara w cuda niż jakaś strategia. Dlatego albo szukajcie konsensusu ze środowiskiem sportowym, albo znajdźcie kasę w budżecie, a potem przekonajcie radnych, żeby uchwalili 100 baniek na budowę.

Projekt stanowiska Rady Miasta wyraźnie wskazuje, że radny Brożek (autoryzuje ten projekt) ewidentnie stracił cierpliwość. Przebieg dyskusji na posiedzeniu wskazuje, że nie jest w tym osamotniony, a mający większość PiS podziela irytację Brożka. W stanowisku można znaleźć m. in. takie zwroty:

"Prezydent Miasta Białegostoku podejmując decyzję o zawężonym charakterze hali (przeznaczonym wyłącznie do sportów zespołowych) zignorował wolę ogromnej części środowiska sportowego, większości  radnych Białegostoku oraz opinię Komisji Sportu i Turystyki. Pan Prezydent przede wszystkim jednak zlekceważył potrzeby sportowców z naszego miasta, spośród których aż siedmioro reprezentowało Białystok na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Postępując w ten sposób prezydent Tadeusz Truskolaski zachowuje się jak prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Walz, która współdziałając przy niszczeniu dorobku sportowego klubu Skra Warszawa podpisywała się zarazem pod sukcesem zawodniczki tegoż klubu – Anity Włodarczyk. Obecnie prezydent honorując brązowego medalistę igrzysk Wojciecha Nowickiego i jednocześnie odmawiając mu możliwości trenowania i występowania w projektowanej hali widowiskowo-sportowej wpisuje się w niechlubne zachowanie władz samorządowych pozujących do zdjęć ze zwycięzcami i odmawiających im pomocy."

Prezydenta może szczególnie zaboleć także i ten passus: "Minister poinformował także, że nie jest prawdą, jakoby budowa hali miała zagwarantowane środki z budżetu centralnego w jakiejkolwiek wysokości, a zwłaszcza w kwocie 40 milionów złotych deklarowanej przez zastępcę prezydenta miasta Rafała Rudnickiego. Mimo afrontu, jakim była nieobecność prezydenta w trakcie tej wizyty, minister zadeklarował zamiar współpracy i dyskusję na temat dofinansowania obiektu w sytuacji, gdy będzie on odpowiadał jak najszerzej pojętym potrzebom środowiska sportowego miasta."

Oczekiwania radnych definiuje ten cytat "W tej sytuacji Rada Miasta wzywa Prezydenta Miasta Białegostoku do pilnego przeprowadzenia konsultacji ze środowiskiem sportowym (...) Rada Miasta oczekuje, że konsultacje te będą miały jawny i transparentny charakter zamiast dotychczasowych poufnych rozmów, których przeprowadzenie deklarował Prezydent."

Projekt stanowiska zawiera jeszcze zawoalowaną groźbę: "Brak odpowiedzi w tym zakresie Rada Miasta uzna za rezygnację z dofinansowania z środków rządowych, co byłoby niedopuszczalną niegospodarnością i narażaniem budżetu miasta na bezzasadne wydatki. Zmusiłoby to Radę Miasta do ponownego rozważenia wydatkowania środków na budowę hali nie spełniającej oczekiwań sportowców oraz mieszkańców, którzy w głosowaniu w 2014 roku udzielili Radzie Miasta mandatu na podejmowania decyzji o charakterze strategicznym, zaś Prezydentowi przyznali mandat wykonawcy tychże decyzji."

Projekt jest wystarczająco mocny aby prezydent zdał sobie sprawę, że zlekceważenie go oznacza otwartą wojnę (o ile nie dojdzie do niej przy okazji uchwalania referendum). Pytanie brzmi – czy radnym PiS starczy przysłowiowych jaj do uchwalenia tego stanowiska, a radnemu Brożkowi determinacji, aby przekonać kolegów, że czas pieszczot się zakończył i pora uderzyć pięścią w stół? Inaczej wydane zostanie bez sensu 3 miliony złotych na dokumentację hali, na której budowę nie będzie miasta stać. Poparcie kolegów z Komisji Sportu radny Brożek wydaje się mieć w pełni.

(Adam Remy/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do