
W całym kraju w mediach społecznościowych funkcjonują już dziesiątki grup, gdzie można liczyć na bezinteresowną pomoc, gdy wyląduje się w kwarantannie lub izolacji po potwierdzonym teście na obecność koronawirusa. W takim przypadku nie można przecież, mieszkając w bloku, wyjść na spacer z psem. Nie każdy też ma w miejscu zamieszkania rodzinę czy życzliwego sąsiada skłonnych do wyprowadzania czworonoga. I właśnie wtedy można liczyć na wsparcie wolontariuszy. W Białymstoku nie ma z tym najmniejszego problemu. Każdy kto dysponuje chwilą czasu, umie obchodzić się ze zwierzętami, a do tego - co chyba też istotne - nie boi się panicznie zarażenia przy stosowaniu zasad bezpieczeństwa, może się włączyć.
Pandemia wirusa SARS-CoV-2 zmieniła życie wielu z nas, nierzadko wywracając je do góry nogami. Bardzo przyziemne, a przy tym niemałe problemy pojawiają się, gdy jakiś czas trzeba spędzić w zamknięciu. Pół biedy z zakupami - tutaj nie ma problemu z zamówieniami przez internet, które są sprawnie obsługiwane, a przy spełnieniu odpowiednich warunków dowożone pod drzwi bez doliczania dodatkowych kosztów dostawy.
Gorzej, jeżeli ktoś ma w domu zwierzaka, który potrzebuje spacerów w celu załatwienia potrzeb fizjologicznych. Między bajki można włożyć, że przyjdą jacyś mistyczni urzędnicy i zabiorą czworonoga na siku. Rady typu wypuszczenie psa na balkon, niech sobie tak poradzi? Powodzenia. Nie każdy taką cześć mieszkania posiada, o braku zrozumienia sytuacji ze strony zwierzaka czy choćby kwestiach higienicznych nie trzeba chyba mówić.
Na potrzebę pojawiła się reakcja. Ludzie postanowili pomagać, bezinteresownie. "Pies w Koronie - grupa wsparcia" liczy na Facebooku blisko 100 tysięcy członków. Piszą ludzie z całego kraju, z dużych miast i niewielkich miejscowości.
"#potrzebuję #Lublin #LSM Do 10 lutego jesteśmy z synem na izolacji domowej, potrzebujemy pomocy przy wyprowadzaniu naszej suczki Figi 3 razy dziennie. Figa jest psem adoptowanym (z nami już 2 lata), lękliwym, nową osobę na pewno powita szczekaniem, ale na spacer z nieznajomą osobą pójdzie. Jest nieduża, węszycielska, po załatwieniu podstawowych potrzeb może od razu chcieć wracać do domu. Goni koty, ale raczej rekreacyjnie". Albo: "#potrzebuję #warszawa #bemowo #groty Dzień dobry, potrzebujemy pomocy w wyprowadzaniu dwóch piesków od jutra, tj. 31.01 do 09.02 włącznie z powodu kwarantanny. Gucio - York i Maniek - jamnik są bardzo przyjacielscy, kochają pieszczoty i oczywiście spacerki. Najlepiej rano koło 8-9, popołudniu 15-16 i wieczorem koło 20.00. Jeśli jakaś dobra dusza by nam pomogła, będziemy bardzo wdzięczni".
To tylko przykłady. Na odpowiedzi nie trzeba długo czekać. Jeden z postów dotyczących Białegostoku zebrał kilkadziesiąt reakcji, ponad 50 udostępnień. Do tego komentarze: "chętnie pomogę", "mogę wieczorami", "proszę o kontakt na priv". Inni zgłaszają się wysyłając prywatne wiadomości przez Messengera.
Na pomysł założenia tej akurat grupy wpadła Joanna Szpiega-Bzdoń, adwokat, kynolog, właścicielka dwóch labradorów. Zaczęła działać w ubiegłym roku, gdy wirus uderzył i było wiadome, że od razu nie odpuści i może zostać z nami na dłużej. Liczba członków zaczęła rosnąć lawinowo. Do Joanny dołączyły kolejne administratorki. Opracowały jasne zasady udzielania pomocy, schemat dodawania postów i regulamin, dzięki którym pomoc udzielana jest sprawnie.
Grupa "Pies w Koronie", to - najprościej ujmując - baza wolontariuszy, którzy udzielają nieodpłatnego wsparcia właścicielom zwierząt, potrzebującym go z powodu pandemii. Pomagamy osobom chorym, przebywającym na kwarantannie, starszym i tym, które z obaw o własne zdrowie wolą pozostać w domu. Główną udzielaną formą pomocy jest wyprowadzanie psów na spacer, ale pojawiają się również inne prośby, w których nasi wolontariusze chętnie pomagają, takie jak np. transport innego zwierzęcia do weterynarza czy spacer z kotem. Nie pomagamy natomiast w sytuacjach niezwiązanych z pandemią, typu opieka nad zwierzęciem z powodu wyjazdu na wakacje - wyjaśnia Agnieszka Tyczyńska. - Poza organizacją doraźnej pomocy publikujemy również aktualne wytyczne i rozporządzenia powiązane z tematyką grupy oraz porady z zakresu bezpieczeństwa zarówno dla właścicieli zwierząt, jak i wolontariuszy.
To jednak nie jedyna inicjatywa tego typu. Na Facebooku funkcjonują też np. "Pies w koronie" czy "Zwierzęta w Koronie - Podlasie - grupa pomocowa COVID-19". Ta ostatnia grupa ma dziś około 890 członków. Administrowana jest przez Beatę Zaniewską i prezes TOZ Białystok Annę Jaroszewicz. Obie w awaryjnych sytuacjach starają się, jak mogą, by nie zostawić potrzebujących samym sobie. Bo i nie każdy wolontariusz śledzi wszystkie posty, niekiedy trzeba skoordynować działania, popytać osoby mieszkające w danej okolicy.
Czy obcym ludziom można zaufać? Sprawdziłem to na własnej skórze. 10 dni izolacji z powodu zachorowania na COVID-19 nie nastrajało optymistycznie. Chyba że należało przyjąć, by psiak załatwiał się na dywanie, przy małym dziecku. Po zamieszczeniu ogłoszeń w grupie ogólnopolskiej i regionalnej, właściwie w kilka godzin udało się obstawić spacery na ponad tydzień. A i tak mowa o skorzystaniu z kilku propozycji, na blisko 30. Nikt nie zawiódł. Mało tego, właściwie nikt się nawet spóźnił na umówioną godzinę. Zdarzyły się momenty, iż ktoś dał znać odpowiednio wcześniej, że coś się stało i danego dnia nie podjedzie. Bez problemu udawało się momentalnie znaleźć zastępstwo. Bez zastrzeżeń. Z podkreśleniem - nie były to pięciominutowe spacerki.
Katarzyna z Białegostoku, która również się wtedy odezwała (nie znaliśmy się wcześniej), o grupie pomocowej dowiedziała się, gdy w Polsce zaczęła funkcjonować kwarantanna. Trafiła zresztą na nią już w marcu 2020, po powrocie z zagranicy.
Zastanawiałam się, co będzie z moimi psami. O grupie pomocowej w Podlaskiem dowiedziałam się od znajomych z wolontariatu. O drugiej, ogólnopolskiej, od innej "psiary" - opowiada.
Kiedy sama przeszła chorobę, postanowiła pomagać innym, tak jak i jej pomagano w trudnym okresie z wyprowadzaniem psów na spacery.
Wyprowadzałam póki co dwa fajne psiaki, mam nadzieję na więcej - dodaje Katarzyna. - Chcę pomagać, bo wiem, jak bardzo ważne jest wsparcie w tej sytuacji. Chcę pomagać, bo chcę poznać charaktery innych psów, każdy jest inny i wyjątkowy. Spacer w zimę, w mrozie, może być fajny, mam swoich podopiecznych w schronisku, którym poświęcam kilka godzin w tygodniu. Jeśli mam więcej czasu, chętnie pomagam też innym psiakom w potrzebie.
Pani Agnieszka, również mieszkanka Białegostoku, o inicjatywie pomocy zwierzętom w czasie izolacji lub kwarantanny ich właścicieli dowiedziała się z krótkiego materiału w jednym z informacyjnych programów telewizyjnych. Zainteresowało ją to, więc zaczęła szukać w internecie, znajdując grupy facebookowe.
Byłam bardzo zaskoczona chęcią i bezinteresownością innych ludzi, kiedy byliśmy w podobnej sytuacji: w izolacji i kwarantannie. Nasza izolacja przypadała w czasie przedświątecznym, ale mimo to odzew był ogromny. W wigilię i święta znaleźli się wolontariusze, którzy poświęcili czas, żeby zabierać na spacery naszego psa - wspomina. - Czułam chęć zrewanżowania się, poświęcenia swojego czasu na to, żeby pomóc komuś, kto znalazł się w podobnej sytuacji.
Do tej pory pani Agnieszka wyprowadzała tylko jednego psa, bo - jak tłumaczy - w naszym mieście nie pojawia się zbyt wiele ogłoszeń o takiej potrzebie.
Oczywiście, jeśli tylko natknę się na post kogoś, kto tej pomocy potrzebuje, w miarę możliwości postaram się znowu pomóc - zapewnia. - O dziwo, nie mam obaw, jeśli chodzi o wyprowadzanie cudzych zwierzaków. Mam dużego, silnego psa, który został adoptowany i nie do końca umiał się "zachować" na spacerze. Cały czas nad nim pracujemy i ta współpraca wychodzi nam całkiem nieźle, stąd też wiara w siebie, że dałabym radę poradzić sobie też w innym przypadku, mając pod opieką innego psa. Duże wsparcie daje konkretna informacja od właściciela na temat danego psa.
Nasza rozmówczyni podkreśla, że jeżeli trzeba komuś pomóc, nie ma znaczenia aura: czy pada, deszcz, śnieg, czy też jest siarczysty mróz. Bo doskonale wie, co czują właściciele psiaków, którzy nie mogą wyjść z mieszkania. Pojawia się poczucie bezradności i w takiej sytuacji liczy się na czyjąś odpowiedzialność.
(Piotr Walczak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie