Tak jak przewidywaliśmy Jagiellonia wygrała kolejny mecz w Lotto Ekstraklasie. Przewidywaliśmy również, że żółto-czerwoni – jeżeli zlekceważą rywali – mogą mieć kłopoty z zainkasowaniem 3 punktów. I to przewidywanie się sprawdziło: Jaga wygrała z Wisłą Kraków 2:1, ale nie przyszło im to łatwo. Jagiellonia po tym zwycięstwie nadal przewodzi Ekstraklasie.
Jaga do gry z Białą Gwiazdą przystąpiła osłabiona brakiem kontuzjowanych lub chorych: Fedora Cernycha, Łukasza Burligi i Karla Mackiewicza. Krakowianie przyjechali do Białegostoku mocno zmotywowani, ale to jednak gospodarze od początku narzucili im warunki gry. Już w 13 minucie jedną z kilku okazji wykorzystał Dmytro Chomenczovski, który po podaniu Rafała Grzyba uzyskał prowadzenie. Przy obronie tego strzału kompletnie pogubili się bramkarz i defensywa krakowian.
Potem dalej w ataku była Jaga, którzy ostrzeliwali bramkę strzeżoną przez Miśkiewicza. Goście rewanżowali się kontratakami: po jednym z nich żółto-czerwonych uratowała poprzeczka. Mimo to przewaga gospodarzy była przygniatająca.
W II połowie nadal w ataku była Jaga, która jednak nie stwarzała tak wielu sytuacji co przed przerwą. Aż w 73 minucie dobre podanie Dmytro Chomeczonvskiego trafiło pod nogi Kontantina Vassiljeva i było już 2:0.
Wisła odpowiedziała golem w 84 minucie po strzale Patryka Małeckiego i znowu na trybunach i na boiskach zrobiło się nerwowo. Najpierw był rzut karny dla Jagi, niewykorzystany przez Piotra Tomasika, a potem Marian Keleman ratował swój zespół kapitalną interwencją po strzale Rafała Boguskiego.
- Chcę pogratulować drużynie, bo zagraliśmy chyba najlepsze spotkanie do tej pory i to przeciwko zespołowi, który dziś chciał zrobić wszystko, żeby się odbudować – podsumował po meczu trener Michał Probierz.
Mecz z Wisłą wzbudził jeszcze dodatkowe emocje: niespełna 40 osobowa garstka fanów Wisły Kraków i ponad 18 tysięcy widzów musiały pilnować dodatkowe siły porządkowe: prawie 400 ochroniarzy. Wszystko to dlatego, że policja do spółki z prezydentem Tadeuszem Truskolaskim uznali mecz za imprezę o podwyższonym ryzyku. Efekt – niepotrzebne koszty i wielkie zamieszanie z powodu meczu, w którym kibice gości brali udział na poziomie symbolicznym. Rozeźleni działacze Jagiellonii zapowiedzieli, że taki wzrost kosztów ze względu na nadmierne asekuranctwo policji może spowodować konieczność podwyższenia cen biletów. Bez żadnego wątpienia policyjny wywiad w tej sprawie okazał się mistrzem dezinformacji.
Czy ktoś robi korektę tekstu zanim wpuści go do sieci?