Reklama

Jagiellonia - Lech: Mikołajkowa wymiana prezentów . Jaga w roli lidera

Mikołajki okazały się niezwykle fortunne dla białostockiej Jagiellonii. Żółto-czerwoni pokonali na swoim boisku poznańskiego Lecha 2:1. Mimo mrozu na Stadionie Miejskim było gorąco i emocjonująco a mikołajowe czapki w jakich na mecz wymaszerowali piłkarze i sędziowie okazały się zwiastunem meczu pełnego prezentów.

Jako pierwszy w roli doręczyciela prezentów wystąpił golkiper poznańskiego Lecha, który wywędrował poza pole karne, gdzie dał się dziecinnie łatwo ograć Karolowi Świderskiemu, a potem przyglądał się jak jagiellończyk pakuje piłkę do pustej bramki. Potem o czerwonej czapce i roli świętego Mikołaja przypomniał sobie sędzia. Daniel Stefański podarował rzut wolny dla gości, choć to właśnie oni faulowali Jacka Góralskiego. Zamiast rzutu wolnego dla Jagi wykonywali go goście. Strzał w pole karne gospodarzy zakończył główką Arajuuri. Piłkę złapał w ręce Marian Keleman, który po opanowaniu futbolówki zrobił... krok w tył. A sędziowie uznali, że bramkarz z piłką wmaszerował do bramki i zaliczyli wyrównujące trafienie dla Lecha. Wtedy do akcji przystąpił trener Jagiellonii Michał Probierz, który w niedzielę wcielił  się w roli Grincha. Awantura z sędziami zakończyła się już po przerwie a szkoleniowiec Jagiellonii został wyrzucony na trybuny.

Początek drugiej połowy należał do gospodarzy, którzy - tak jak przed przerwą - rozgrywali dobre spotkanie. W 64 minucie prezent dla siebie i swoich kolegów zrobił Fedor Ćernych. Litwin, który kilka dni temu wygrał plebiscyt na najlepszego gracza w swoim kraju z ostrego kąta strzelił między bramkarzem Lecha i słupkiem i uzyskał prowadzenie dla swojej ekipy.
Wtedy w roli mikołajów wystąpili kibice Lecha, którzy sprezentowali karę finansową dla swojego klubu i kilkadziesiąt tysięcy dla Spółki Ekstraklasa. Tyle pewnie wyniesie kara za wrzucenie rac na murawę i przerwę w relacji telewizyjnej, bo race na tyle skutecznie zadymiły plac gry, że trzeba było odczekać 5 minut aż zasłona dymna przestanie przeszkadzać w grze i obserwacji zawodów. Końcówka meczu należała do Jagiellonii, która kontrolowała przebieg spotkania i uwieńczyła mikołajkowy mecz powrotem na fotel lidera (dzień wcześniej Lechia poległa w meczu z Wisłą Kraków).

Jagiellonia Białystok - Lech Poznań 2:1 (1:1). Bramki: Świderski 16, Cernych 64 - Arajuuri 45+3.

Jagiellonia: Marian Kelemen - Rafał Grzyb, Ivan Runje, Guti, Piotr Tomasik, Taras Romanczuk, Jacek Góralski, Dmytro Chomczenowski, Przemysław Frankowski, Fiodor Cernych, Karol Świderski (77 Patryk Klimala).

Lech: Matus Putnocky - Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Paulus Arajuuri, Tamas Kadar, Łukasz Trałka, Maciej Gajos, Maciej Makuszewski (39 Kamil Jóźwiak), Radosław Majewski (80 Szymon Pawłowski), Darko Jevtić, Dawid Kownacki (69 Marcin Robak).

(PS/ Foto: Tomasz Jastrzębski)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2016-12-05 11:02:29

    mecz faktycznie pełen prezentów, ale niezwykle dynamiczny. W końcówce to kibice Lecha wrzucili race. I to lech poniesie karę.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do