
Niedzielny wieczór to data, którą powinni w kalendarzu zaznaczyć kibice białostockiej Jagiellonii. Właśnie w niedzielę o 18.00 żółto-czerwoni zmierzą się z poznańskim Lechem i będzie to ważne spotkanie dla białostoczan. Po pierwsze: trzeba będzie udowodnić własnym kibicom, że nazwa twierdza Białystok zobowiązuje (po domowej porażce z Legią 1:4 sprzed dwóch tygodni ta nazwa trochę straciła na wartości), a po drugie Lech po słabym starcie zaczyna niebezpiecznie deptać po piętach Jagiellonii.
Kolejarz w ostatnich tygodniach rozjeżdża rywali niczym lokomotywa. Poznaniacy energicznie maszerują w górę tabeli a po drodze jeszcze zaliczyli awans do półfinału Pucharu Polski po rozgromieniu krakowskiej Wisły. Nic dziwnego, że w tej sytuacji poznaniacy w konfrontacji z Jagiellonią wcale nie są uważani za skazanych na porażkę. Zwłaszcza, że poza wynikami imponują też dobrą grą.
Jagiellonia jest wiceliderem i chociaż po przykrej porażce z Legią Warszawa zainkasowała komplet punktów w Chorzowie to styl na Bukowej wcale nie powalał na kolana. Z drugiej strony jednak mawia się, że o klasie świadczy czy zespół wygrywa, kiedy nie jest u szczytu formy. A co tu kryć - jagiellończycy po świetnych meczach jesienią w listopadzie i w grudniu spuścili trochę z tonu. Mimo to zdobywali regularnie punkty utrzymując wysokie miejsce w tabeli. W tej sytuacji styl Jagi w meczu z Lechem schodzi na dalszy plan: najważniejsza jest zdobycz punktowa i zatrzymanie poznańskiej lokomotywy. Ekipa z Wielkopolski może czuć trudy gry w pucharze i to ambicją i wolą walki jagiellończycy mogą powstrzymać rozpędzonych poznaniaków.
Początek meczu w niedzielę o godz. 18.00.
(Przemysław Sarosiek/ Foto: Tomasz Jastrzębski)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie