Jagiellonia leciała na Cypr bez zaliczki z meczu na własnym boisku. Białostoczanie na Stadionie Miejskim zmarnowali sporo okazji do zdobycia gola i ta bramkowa indolencja zemściła się w rewanżu w Nikozji. Jagiellończycy nie zawojowali Cypru grając ambitnie ale kompletnie bez pomysłu. W efekcie odpadli z pucharów z Omonią, której styl też nie rzucał na kolana.
Plany bronienia własnej bramki oraz opowieści trenera Michała Probierza o karnych i dogrywce wzięły w łeb już w 8 minucie. Wtedy jeden z najsłabszych technicznie zawodników gospodarzy Cillian Sheridan w ogromnym zamieszaniu w polu karnym Jagi ograł Igora Tarasovsa i bez namysłu kopnął piłkę przed siebie. Ta odbiła się jeszcze od nogi Tarasovsa i wpadła do bramki Bartłomieja Drągowskiego.
Białostoczanie po stracie gola atakowali bez pomysłu, ale to rywale nadawali ton grze. Częściej posiadali piłkę, groźniej atakowali i bez większego trudu wybijali z gry coraz bardziej bezradnych białostoczan. Jedynym pomysłem jagiellończyków na atak były dalekie podania do osamotnionego Tuszyńskiego i wrzutki w pole karne rywali, które padały łupem defensywy Omonii. Na dodatek białostoczanie często-gęsto niecelnie podawali piłkę.
W zasadzie Jaga tylko dwukrotnie zagroziła bramce gospodarzy: po rzucie rożnym Sebastian Madera dostał piłkę po błędzie golkipera gospodarzy, a Piotr Grzelczak groźnie strzelił z dystansu. O innych skutkach ofensywnych poczynań Jagi lepiej litościwie milczeć. Gospodarzom natomiast przeszkadzanie jagiellończykom wychodziło dobrze, choć styl ich gry nie stwarza nadziei na sukcesy w Lidze Europy.
- Najbardziej boli, że przegraliśmy w tak słabym stylu z tak przeciętnym zespołem. No ale teraz możemy skoncentrować się na walce o mistrzostwo – komentowali w internecie kibice występ Jagiellonii.
Nie kwestionując prawdziwości pierwszej części komentarza w kwestii drugiej trudno być optymistą patrząc na styl gry Jagiellonii na Cyprze.
Komentarze opinie