Reklama

Jeden strzał i nieskuteczna Jaga poległa. Konstantin nie pomógł



Jagiellonia zaliczyła pierwszą domową porażkę w tym sezonie i drugą z rzędu w lidze. Żółto-czerwoni ulegli Lechii Gdańsk 0:1, po meczu pełnym zaciętej walki i emocji. Niestety, dobrej gry było w nim dużo mniej, a skuteczności jak na lekarstwo.

Jagiellończycy jak zawsze imponowali ambicją i walecznością, niestety – mimo obecności na boisku Konstatina Vassiljeva – znacznie gorzej poczynali sobie z kreowaniem gry. Mecz oglądała rekordowa frekwencja – ponad 17 tysięcy widzów.

W przedmeczowej zapowiedzi przepowiadaliśmy, że Lechia będzie trudnym rywalem. Być może najtrudniejszym z dotychczasowych przeciwników białostockiej ekipy. Wynik potwierdził tą przepowiednię, choć styl gry gdańszczan bynajmniej nie powalał na ziemię. Początek meczu to spore zaskoczenie obecnością kontuzjowanego Vassiljeva. Lider gry Jagiellonii wystąpił w niedzielnym meczu dzięki nadludzkim wysiłkom sztabu medycznego żółto-czerwonych (Panowie – czapki z głów!).

- Vassiljev do końca nie był pewny swojego występu w niedzielnym spotkaniu. Wczoraj na treningu podjęliśmy decyzję, że Vassiljev zagra. Nie było wiadomo do końca, bo jeszcze dziś rano mieliśmy wątpliwości – wyjaśniał Probierz na pomeczowej konferencji.

Początek meczu był niezłym widowiskiem: obie ekipy usiłowały atakować ale większe zamieszanie pod bramką rywali tworzyła Jagiellonia. W 25 minucie Przemysław Frankowski omal nie pokonał golkipera Lechii, a chwilę później prosto w Podleśnego strzelił Fedor Ćernych. W 37. minucie Vassiljev popisał się bardzo mocnym strzałem z wolnego, ale Damian Podleśny ponownie pokazał spore umiejętności wybijając piłkę.

Tuż po przerwie, sytuację sam na sam z bramkarzem gości, miał Fedor Černych, ale Litwin oddał niecelny strzał. W 49 minucie obie ekipy omal się nie pobiły, a w strefach Michał Probierz i kierownik drużyny Jagi Arkadiusz Szczęsny spotęgowali tylko awanturę. W efekcie posypały się żółte kartki, a Szczęsny wylądował na trybunach. Na boisku roiło się od brutalnych zagrań karanych przez arbitra, który przynajmniej raz nie popisał się. W 54 minucie bardzo chamski faul Kovaćevicia w Vassiljeva kwalifikował się na czerwony kartonik – sędzia sięgnął tylko po żółty. Po godzinie gry pierwszy celny strzał na bramkę rywali oddali goście: po stracie Vassiljeva Aleksandar Kovačević popisał się potężną bombą z 35 metrów i zdobył prowadzenie dla Lechii. Dwie minuty później Cernych posłał piłkę do bramki gdańszczan, ale sędzia odgwizdał spalonego.



Końcówka spotkania to coraz bardziej desperackie ataki Jagiellonii przerywane faulami gości. W 70 minucie po główce Cernycha piłka trafiła w poprzeczkę, a Marek Wasiluk zamiast ją wpakować do pustej bramki wyekspediował ją wysoko nad poprzeczkę!

- Trochę nie popisaliśmy się w środku pola przy akcji bramkowej, bo zostawiliśmy Kovacevicowi za dużo miejsca przed naszym polem karnym, uderzył on bardzo ładnie z dystansu i trafił. Nie byliśmy dziś gorszym zespołem, ale taka jest piłka. Kiedy grają dwie dobre i odpowiednio przygotowane drużyny, to często decyduje jeden błąd, jedna bramka. Szkoda niewykorzystanych okazji, bo mieliśmy ich więcej, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać – komentował mecz Vassiljev.

Wtórował mu Probierz: – Dziękuję kibicom, bo przyszli licznie, więc tym bardziej szkoda tego rezultatu. Od początku staraliśmy się grać w piłkę i szkoda, że nie udało się tego wykorzystać. Parę ważnych momentów zadecydowało o tym, że zabrakło nam szczęścia. Nie można zawodnikom niczego zarzucić, do końca walczyli o to, by odrobić straty. Robili wszystko, by chociaż zremisować. Takie jest życie sportowców, że czasem tak to bywa.

Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 0:1 (0:0). Bramka: Aleksandar Kovačević 63. Żółte kartki: Tomasik, Černych, Mackiewicz (Jagiellonia), Janicki, Stolarski, Kovačević, Maloča (Lechia). Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów: 17 100.

Jagiellonia: Marián Kelemen - Łukasz Burliga (73 Maciej Górski), Dawid Szymonowicz, Marek Wasiluk, Piotr Tomasik - Przemysław Frankowski, Rafał Grzyb (83 Karol Mackiewicz), Taras Romanczuk, Konstantin Vassiljev, Dmytro Chomczenowśkyj (73 Damian Szymański) - Fedor Černych.

Lechia: Damian Podleśny - Rafał Janicki,  Mario Maloča, Jakub Wawrzyniak - Paweł Stolarski (79 Bartłomiej Pawłowski), Aleksandar Kovačević, Michał Chrapek, Miloš Krasić, Rafał Wolski (71 Grzegorz Wojtkowiak), Flávio Paixão - Grzegorz Kuświk (74 Marco Paixão).

(Adam Remy/ Foto: Tomasz Jastrzębski)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do