Reklama

Jednak dalej od ludzi niż bliżej



Wczoraj Marszałek Jarosław Dworzański był gospodarzem otwartego spotkania z mieszkańcami Białegostoku. Miał być bliżej ludzi, zgodnie z hasłem kampanii wyborczej. Jednak okazało się, że jest dużo dalej, niż przypuszczał. Udowodniły mu to zwolnione nauczycielki.

Nauczycielki to kobiety zwolnione ze Szkoły Policealnej nr 2 Pracowników Medycznych i Społecznych w Białymstoku. Szkołę nadzoruje marszałek. Zaś dyrektorkę szkoły, która mu podlega, dokładnie w Dniu Nauczyciela wyprowadzili w kajdankach mundurowi prosto do prokuratury. Zrobili to na oczach innych nauczycieli i młodzieży. W ubiegłym tygodniu prokuratura postawiła dyrektorce szkoły Barbarze R. osiem korupcyjnych zarzutów. Ale ta, przedtem zdążyła jeszcze zwolnić kilka nauczycielek ze szkoły.

Nauczycielki były wcześniej u marszałka województwa. Zgodnie z procedurą i drogą służbową informowały o nieprawidłowościach w swoim zakładzie pracy. Marszałek zamiast zainterweniować i przeprowadzić kontrolę miał powiedzieć jednej z kobiet, że nie powinny się podpisywać pod żadnymi donosami na dyrektorkę, bo pracy będą musiały szukać po całym województwie. Nauczycielki, które podpisały się pod skargą jedna po drugiej zostały zwolnione z pracy. Obecnie ich sprawą zajmuje się sąd pracy.

Wczoraj przyszły na otwarte spotkanie z Dworzańskim. Dyskusja pomiędzy nimi, a marszałkiem praktycznie zdominowała całe to spotkanie. Kobiety miały pretensje, że osoba pełniąca wysokie funkcje i nadzorująca szkołę dopuściła do ich zwolnienia. Zarzucały, że nie jest blisko ludzi. A już na pewno nic nie zrobił, by sytuację w szkole naprawić, choć o wszystkim został poinformowany. Marszałek Dworzański tłumaczył się dość nieudolnie, że te sprawy rozstrzygną organy ścigania i że on nie powinien do tego czasu podejmować żadnych działań.

Zarzuty postawione dyrektorce dotyczą między innymi konieczności dzielenia się z nią przyznawanymi nagrodami dla pracowników szkoły, ale także przyjmowania łapówek. Barbara R. nie została aresztowana. Sąd jednak zakazał jej zbliżania się do szkoły i kontaktu z pracownikami. Zwolnione nauczycielki zapowiadają walkę o przywrócenie do pracy. Marszałek zaś będzie miał bardzo trudny orzech do zgryzienia. Kobiety twierdzą, że nikomu nie mówiły o tym, kto się podpisał pod dokumentem, z którego tylko pracownicy urzędu marszałkowskiego i Dworzański mogli wiedzieć o nieprawidłowościach. A mimo to oskarżona dyrektorka dowiedziała się o wszystkim i zdążyła je zwolnić jeszcze przed własnym aresztowaniem.

Barbara R. – oskarżona – jest członkiem Platformy Obywatelskiej. Miała się chwalić pracownikom placówki, że nikt jej nie ruszy, bo zna się z Dworzańskim i Sikorskim. Marszałek wspomniał wczoraj, że dyrektorka najprawdopodobniej zostanie wyrzucona z partii w najbliższym czasie.

(Cezarion/ Foto: Facebook/ Platforma Obywatelska Region Podlaski)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do