
Mateusz Grygoruk to inicjator społecznej akcji, w której białostoczanie pomagali w uruchomieniu silnika czy wyciągnięciu auta z zaspy bądź pokrytego lodem parkingu. Pomysł zrodził podczas tegorocznego ataku zimy, gdy mnóstwo kierowców utknęło w samochodach nie mogąc jechać po zasypanych śniegiem i oblodzonych ulicach. Na odzew nie trzeba było długo czekać - wsparcie zaczęli deklarować kolejni mieszkańcy. Wszystko bez pobierania żadnych opłat, po prostu - za darmo. I choć teraz zima odpuszcza, to pogoda może jeszcze płatać figle, do wiosny jeszcze trochę. W razie czego wiadomo, że jest na kogo liczyć.
Skontaktowaliśmy się z Mateuszem. Jak opowiada, rodzice od małego uczyli go, że trzeba pomagać, jeśli widzimy, że ktoś tej pomocy potrzebuje.
I tego się trzymam. Chcę pomagać, mogę pomagać, to pomagam - mówi.
Tłumaczy przy tym, że w trudnej sytuacji może się znaleźć każdy z nas i wtedy pozostaje liczyć na czyjąś pomocną dłoń.
Jeżeli nie mam możliwości, to mówi się trudno. Ale jeżeli tak jak przy tej akcji stracę pięć czy 10 minut i komuś pomogę - fajnie - dodaje.
Mateusz Grygoruk tłumaczy też, dlaczego inicjatywa jest w 100-procentach wolontariacka.
Bo właśnie trzeba sobie pomagać w życiu, a nie wszystko przeliczać na pieniądze. Bardzo tego nie lubię i staram się z tym walczyć na każdym kroku - podkreśla.
Nasz rozmówca przyznaje, że podczas tegorocznego ataku zimy odebrał sporo telefonów od kierowców, którzy "utknęli" w śniegu albo po mroźnej nocy nie mogli odpalić silnika. Inicjatywa zresztą nabrała szybko rozpędu, bo do Mateusza zaczęli przyłączać się inni. Wsparła ją też facebookowa grupa Kolizyjne Podlasie, gdzie można znaleźć numery telefonów do kierowców - społeczników wraz z oznaczeniem osiedli, na które zadeklarowali przyjazd.
Akcja w ogóle fajnie się rozrosła, szacun dla wszystkich, którzy się zaangażowali. Od straży miejskiej otrzymaliśmy piasek. Funkcjonariusze pytali też nas, czy w razie potrzeby odpalenia komuś samochodu, jeżeli oni nie będą mogli dojechać, to mogą liczyć na nasze wsparcie. Oczywiście zgodziliśmy się - opowiada. - Dostaliśmy 100 30-kilogramowych worków z piaskiem. Nie spodziewałem się po wysłaniu maila do urzędu miejskiego, że będzie w ogóle odpowiedź, czekałem dwa dni.
W poście na Kolizyjnym Podlasiu Mateusz zapewnia, że ekipa będzie działała do końca zimy. Część osób deklaruje już chęć powtórki akcji za rok.
(Piotr Walczak / Foto: pixabay.com)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie