Reklama

Nareszcie! Żubry wygrywają mecz o życie. Ależ to był rollercoaster!

Białostockie Żubry wreszcie przełamały serię spotkań bez wygranej. W sobotni wieczór Żubry Abakus Białystok pokonały Miners Katowice 104:92 i było pierwsze zwycięstwo białostockiej ekipy w I lidze od 15 lat. Zespół Kamila Piechuckiego odniósł zasłużone i wyraźne zwycięstwo, choć początek tego meczu nie zapowiadał triumfu białostoczan. 

Przed meczem była chwila wzruszeń: prezes Żubrów Jacek Zaniewski wręczył dwie pamiątkowe tablice dla byłych zawodników tej drużyny, którzy zasilili szeregi katowiczan, a w poprzednim sezonie zdobyli awans z białostockim teamem. Byli to Adam Skiba i Marcel Kapuściński. Ten pierwszy pozował z szefem Żubrów nie kryjąc wzruszenia, ale kiedy zaczął się mecz bezlitośnie dziurawił kosz swojego byłego klubu.

Pierwsze minuty spotkania nie wykazywały, że Żubry będą schodziły wygrane w tym meczu. Goście skutecznie bronili, trafiali niemal z każdej pozycji i szybko objęli prowadzenie. Miners zaczęli od prowadzenia 5:0 i 8:2. I choć Myles Douglas po "trójce" zmniejszył straty do 7:8 to dalsza część pierwszej kwarty należała do gości. Dwie minuty przed jej końcem przewaga Miners wynosiła już 20 punktów (29:9) i wydawało się, że wróciły stare demony Żubrów: brak skuteczności rzutowej, bezradność pod obiema tablicami, niedokładność, chaos w rozegraniu. Kibice łapali się za głowy, kiedy białostoczanie w prostych sytuacjach podawali piłkę w ręce rywali, a ci punktowali, punktowali, punktowali. Wtedy jednak poderwał się Benjamin Didier-Urbaniak trafiając za 3, a zaraz potem za 2 rzucił Roman Janik. Mimo to końcówka kwarty należała do gości, którzy zeszli prowadząc 14 punktami (33:19). 

Reklama

W drugiej kwarcie białostoczanie zaczęli od niecelnych rzutów: pudłował Cezary Karpik z dystansu i Samajae Haynes-Jones spod kosza. Goście zaś trafiali: Karol Nowakowski po "trójce" wyprowadził katowiczan na prowadzenie 36:19. Białostoczanie raz po raz zrywali się próbując znaleźć sposób na przedostanie się na dobre pozycje rzutowe, ale goście byli bardzo agresywni w obronie stosując pressing na całym parkiecie. Mimo to punkty Urbaniaka pozwoliły Żubrom zmniejszyć straty do najpierw 12 oczek (25:37),a potem do 8 (33:41). Zdenerwowany Kamil Piechucki wziął czas i próbował wstrząsnąć swoim zespołem. Poskutkowało: Żubry zmniejszyły dystans do 6 oczek (42:48), ale ostatnie słowo w I połowie należało do gości: po trafieniu Adama Skiby katowiczanie zeszli prowadząc 50:42. 

W białostockiej szatni doszło do twardej wymiany zdań, a trener Piechucki zarządził obronę strefową. Zmienił nieco taktykę i sprawił, że białostoczanie uwierzyli w siebie. Mimo to po 3 minutach trzeciej kwarty Miners prowadzili 65:54. Na szczęście Żubry włączyły wreszcie tryb rzutowy: trójki zaliczył Douglas i Łukasz Klawa, a spod kosza zaczął trafiać Urbaniak. Kiedy 28 sekund przed końcem kwarty "trójkę zaliczył Janiak i przewaga gości stopniała do 5 oczek (64:69), a potem trójką poprawił Kutta (67:69) było jasne, że czwarta kwarta będzie prawdziwą wojną nerwów.

Reklama

Początek czwartej kwarty to świetna gra Czarka Karpika: młody koszykarz Żubrów zaczął od pudła za 3, ale po jego lay-upie 9 minut przed końcem Żubry wyrównały (69:69), a chwilę potem po trafieniu Klawy wyszły na prowadzenie (71:69). I nie oddały go do końca meczu. Kiedy siedem i pół minuty przed ostatnią syreną Karpik trafił za 3 trybuny zatrzęsły się od oklasków, a Karpik - jak w poprzednim sezonie - zaczął gestami zachęcać fanów do jeszcze gorętszego dopingu. I przy ogłuszającym dopingu Żubry zerwały się do boju. Wprawdzie Miners zmniejszyli stratę do 1 punktu po trafieniach Thomasa Davisa i Nowakowskiego (76:77), ale rozpędzeni białostoczanie kontrolowali sytuację. Ważne osobiste bezbłędnie trafiał Karpik, z dystansu rzucał Krystian Tyszka oraz Wiktor Kowalenko. Cztery minuty przed końcem Żubry wygrywały 86:78 i - mimo bardzo agresywnego pressingu katowiczan - nie dawali sie zdominować. Punktował lider Żubrów Haynes-Jones i Didier-Urbaniak i kiedy 2 minuty przed ostatnią syreną było już 92:82 było wiadomo, że tylko naprawdę bardzo fatalna gra i pech może pozbawić białostoczan wygranej. Ale końcówka należała do Douglasa, który w debiucie przed białostocką publicznością trafiał. I to jego osobistym pierwszy raz w tym sezonie "pękła" setka dla Żubrów, które ostatecznie wygrały 104:92. 

Białostoczanie wreszcie zagrali na bardzo dobrej skuteczności (63 procent za 2 i 46 procent za 3 - w sumie 55 procent rzutów z gry). Poprawili też - zwłaszcza w II połowie - zbiórki, które wcale nie działały w pierwszej kwarcie. I to - oraz wielka wola zwycięstwa - zadecydowały o sukcesie.

Reklama

Żubry Abakus Okna Białystok - Miners Katowice 104:92 (19:33, 23:17, 25:19, 37:23)
Sędziowali:
Adrian Szczotka, Marcin Ławnik, Paweł Wójcik.
Żubry: Samajae Haynes-Jones 7, Benjamin Didier-Urbaniak 20, Myles Douglas 24, Krystian Tyszka 4, Witalij Kowalenko 11, Cezary Karpik 11, Karol Kutta 6, Roman Janik 14, Łukasz Klawa 7.
Miners: Thomas Davis 14, Michał Kierlewicz 13, Karol Nowakowski 18, Maksymilian Szefler 8, Adam Skiba 16, Tomasz Krzymiński 11, Wojciech Jagiełło 6, Mikołaj Jopek 0, Maksymilian Formella 6. 


Wyniki 15. kolejki: Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz - Fulimpex Starogard Gdański 71:79, WKK Active Hotel Wrocław - Decka Pelplin 92:99, Kotwica Port Morski Kołobrzeg - Novimex Polonia 1912 Leszno 67:70, ŁKS Coolpack Łódź - Solvera Sokół Łańcut 98:77.
Mecze PGE Spójnia Stargard - KKS Polonia Warszawa, Enea Basket Poznań - OPTeam Energia Polska Resovia, Weegree AZS Politechnika Opolska - GKS Tychy - 21 grudnia. 

Reklama

Przemysław Sarosiek

Aktualizacja: 21/12/2025 13:05
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do