Na części rozebranego parkingu, pod salą bankietową Promenada, nigdy nie stało nic, nawet betoniarka. I albo urzędnicy nie potrafią czytać map, albo świadomie działają na szkodę ludzi, którzy ich utrzymują. Kolejny raz musimy wrócić do tematu Państwa Bzura, bo znów ktoś mija się z prawdą i znów wychodzi na to, że Urząd Miasta.
Kilka tygodni temu podawaliśmy informację, że parking pod lokalem, w którym działalność gospodarczą prowadzą Państwo Bzura – został rozebrany po nic. I tę wersję jak najbardziej dalej podtrzymujemy. Doczekaliśmy się wprawdzie odpowiedzi magistratu w tej sprawie. Ale tak się składa, że ta odpowiedź jest przyznaniem się do niekompetencji osób pracujących w Zarządzie Dróg i inwestycji Miejskich oraz kilku innych departamentów w magistracie.
Przypominamy krótko, że chodzi o rozbiórkę parkingu pod budynkiem należącym do przedsiębiorców. Parking zaś rozebrano wbrew jakimkolwiek dokumentom pozostającym w obrocie prawnym, wbrew logice i wbrew zasadom współżycia społecznego. Na dodatek rozbiórki dokonano bez żadnego dokumentu, jaki można by było zaskarżyć.
- Przez to, jak ten parking wygląda straciliśmy klientów. Około 100 tys. złotych rocznie obrotów jest mniej. Bo u nas głównie zarabialiśmy na weselach. Przyjeżdża para młodych, widzi jak to wygląda i rezygnuje, bo to nieestetycznie wygląda. Poza tym w sklepie najemcy musieli zwolnić cztery osoby, bo też mają mniej klientów. Wjeżdżają tu ludzie i myślą, że nieczynne, więc jadą dalej – mówił nam Józef Bzura już kilka miesięcy temu.
- Nie rozumiem zupełnie po co było to rozbierać. Wszystko było zadbane, człowiek przyjeżdżał bez problemu, parkował, szedł załatwiać swoje sprawy. A teraz to wygląda brzydko i faktycznie odstrasza – powiedziała nam Anna, mieszkanka Jaroszówki.
- Byłem przy tym jak rozbierali ludziom ten parking. Widziałem to wszystko i nawet sami strażnicy miejscy mówili, że żal im patrzeć, bo tak być nie powinno. Wszystko przez to, że o tam, naprzeciwko swój sklep i budynek ma rodzina Ostrowskiego z Zarządu Dróg. A tu wiadomo – konkurencja. Nie tak się sprawy powinno załatwiać, nie tak – powiedział nam Marek, świadek rozbiórki parkingu.
Pytaliśmy Urząd Miasta dokładnie o to, po co parking był rozbierany. Do jakiego celu, co miałoby się na nim znaleźć? Bo minęło już kilka lat i kompletnie się nic nie dzieje na tym wąskim pasku terenu. Zresztą sama rozebrana część tego parkingu znajduje się bezpośrednio za ekranami akustycznymi, więc nie ma szans, aby było tam cokolwiek innego oprócz ziemi i dziko rosnącej trawy, jak to ma miejsce obecnie. Urząd wskazał nam decyzję, na mocy której dokonano rozbiórki.
- W związku z podjęciem przez Miasto Białystok realizacji inwestycji pn. ,,Budowa przedłużenia ulicy Piastowskiej na odcinku od ul. Mieszka I do ul. Wł. Wysockiego w Białymstoku”, do której niewątpliwie odnosiło się ograniczenie, niezbędne stało się dokonanie rozbiórki nawierzchni parkingu, zlokalizowanego w pasie drogowym ul. Wł. Raginisa. Państwo Bzura, pomimo uprzedniego wezwania, nie wykonali robót rozbiórkowych. W związku z brakiem reakcji Państwa Bzura, rozbiórka parkingu zlokalizowanego w pasie drogowym została dokonana na wniosek zarządcy drogi. Decyzja Nr 7/10 z dnia 01.102010 r. o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej polegającej na ,,Budowie przedłużenia ulicy Piastowskiej, w ciągu drogi krajowej Nr 19, na odcinku od ul. Sybiraków do przedłużenia ul. Gen. Wł. Andersa w Białymstoku” oraz „Budowie przedłużenia ulicy Piastowskiej, w ciągu drogi wojewódzkiej, na odcinku od przedłużenia ul. Gen. Wł. Andersa do ul. Wł. Wysockiego w Białymstoku”, wydana przez Wojewodę Podlaskiego w Białymstoku, zezwalała na wykonanie rozbiórek elementów kolidujących z budową drogi – wyjaśnia nam Beata Kołakowska z Departamentu Prezydenta Miasta.
I mimo tego urzędniczego języka, jest poważny problem. Ponieważ przywołana decyzja ani jednym wyrazem nie wspomina o rozbiórce tego fragmentu, jaki został siłą rozebrany. Wspomina za to o znacznie mniejszym fragmencie, który Państwo Bzura rozebrali zgodnie z dokumentami. Gdyby nawet na wezwanie magistratu rozebrali tę część, do jakiej zmuszali przedsiębiorców urzędnicy – złamaliby prawo. Doszłoby krótko mówiąc do samowoli budowlanej. Bowiem w decyzji wojewody zostało bardzo wyraźnie określone co należy rozebrać i jak ma przebiegać nowo budowana trasa.
Na dodatek nigdy ten fragment terenu nie kolidował z niczym. Nie był dla nikogo do niczego potrzebny. Od czasu, kiedy parking przestał wyglądać jak parking, bo dziś jest to kupa gruzu, nie działo się tam kompletnie nic. Nie stanęła tam nawet jedna betoniarka, ani żadna inna maszyna, ani pojazd, ani nic innego, co w jakikolwiek sposób uzasadniałoby rozbiórkę tego paska ziemi. Nawet robotnicy podczas przerwy w pracach budowlanych nie zajmowali tego miejsca na choćby zapalenie papierosa. Parking został rozebrany po nic. Ale urzędnicy postawili na swoim, bo właśnie taki przyjazny urząd mamy w Białymstoku. Na dodatek pełen profesjonalistów.
- Część działki objęta jest rezerwą terenu pod umieszczenie kanału ciepłowniczego, zaś teren ten jest przeznaczony pod budowę urządzeń ochrony środowiska – dodała nam Beata Kołakowska z Departamentu Prezydenta Miasta w sprawie przeznaczenia obecnie rozebranej części parkingu u Państwa Bzurów.
I znów nie do końca wszystko się zgadza. W decyzji środowiskowej nie było żadnych zapisów o takich urządzeniach, ani o tym, że parking należało rozebrać. Takie dokumenty pojawiły się wiele miesięcy, już po rozbiórce. Na dodatek Państwo Bzura o tym dowiedzieli się przypadkiem w Ministerstwie Środowiska. Obecnie tajemniczym zjawieniem się dokumentów zajmują się odpowiednie organy, które mają stwierdzić, w jaki sposób do oficjalnej dokumentacji dołączyła mapka, której nikt nigdy wcześnie nie widział na oczy, nie ma żadnego podpisu o tym, kto ją sporządził, ani śladu, jak trafiła do Ministerstwa Środowiska.
- Kiedyś, zanim to wszystko jeszcze się zaczęło prezydent Poliński powiedział mi, że doprowadzi do tego, że działalności tu nie będziemy prowadzić, że nasz biznes padnie. I jak widać swoją obietnicę realizuje w praktyce – powiedziała nam ze łzami Maria Bzura.
Pechowi przedsiębiorcy starają się jak mogą, aby utrzymać swój biznes. Ich usługi są chwalone przez klientów. Mogliby płacić większe podatki dochodowe do miasta, gdyby urzędnicy im w tym nie przeszkadzali. Można wręcz powiedzieć, że pozbawiają ich tych dochodów, z których sami przecież żyją. Ale przecież w razie czego mamy kodeks etyki i inne dokumenty, których nikt z magistratu w przypadku Państwa Bzura nie przestrzega. Pozostaje tylko chwalić się, że w Białymstoku kodeks etyki jest…Pytanie tylko – po co?
Głęboka Post komuna - niezalogowany
2015-02-18 00:54:28
Jak widać rząd nie jest dla ludzi, tylko ludzie dla rządu. Siedzą tam osobnicy działający na korzyść, ale przede wszystkim SWOJĄ :) Wszystko jak za czasów komuny, bo przecież skąd dzisiejszy rządzący się wzięli ? , nie waż się powiedzieć głośno jak bardzo Ci się to nie podoba,bo dookoła Ciebie znajdują się tylko chwasty , które użyźniają co jakiś czas glebę i z chęcią pomogą Cię zakopać w niej. Myślisz przecież to "wolny kraj","wolność słowa"??... za które później mogą Cie udupić,. Bo Twoja Wolność to NIEWOLNICTWO W MAJESTACIE PRAWA..
odpowiedz
Zgłoś wpis
Lucy - niezalogowany
2015-02-17 18:16:10
Taki "przyjazny" mamy urząd i niestety nic się nie zmienia od lat...
odpowiedz
Zgłoś wpis
Arek - niezalogowany
2015-02-17 11:50:20
Obok mieszka Zawdzka z dep. inwestycji a za nimi rodzina Wojewódko.
odpowiedz
Zgłoś wpis
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
A nu z takim prezydentem i urzędem
Jak widać rząd nie jest dla ludzi, tylko ludzie dla rządu. Siedzą tam osobnicy działający na korzyść, ale przede wszystkim SWOJĄ :) Wszystko jak za czasów komuny, bo przecież skąd dzisiejszy rządzący się wzięli ? , nie waż się powiedzieć głośno jak bardzo Ci się to nie podoba,bo dookoła Ciebie znajdują się tylko chwasty , które użyźniają co jakiś czas glebę i z chęcią pomogą Cię zakopać w niej. Myślisz przecież to "wolny kraj","wolność słowa"??... za które później mogą Cie udupić,. Bo Twoja Wolność to NIEWOLNICTWO W MAJESTACIE PRAWA..
Taki "przyjazny" mamy urząd i niestety nic się nie zmienia od lat...
Obok mieszka Zawdzka z dep. inwestycji a za nimi rodzina Wojewódko.