Dyrektorka Policealnej Szkoły Pracowników Społecznych i Medycznych w Białymstoku złożyła rezygnację z członkostwa w Platformie Obywatelskiej. Po wybuchu afery korupcyjnej w szkole wolała odjeść z partii sama zanim zostałaby z niej wyrzucona.
Barbarę R. policja wyprowadziła ze szkoły w kajdankach na oczach uczniów w dniu nauczyciela. Od tamtej pory ma zakaz zbliżania się do szkoły i kontaktowania się z pracownikami. Prokuratura postawiła jej 8 zarzutów korupcyjnych. Miała otrzymywać część nagród i premii od pracowników swojej szkoły. Ci powtarzają, że byli zmuszani do płacenia, podobnie jak za przyjęcie do pracy w ogóle.
Oskarżona była członkiem Platformy Obywatelskiej. Jak twierdzą zwolnieni pracownicy, chwaliła się tym. Miała mówić do podwładnych, że nikt jej nic nie zrobi, bo zna się z Sikorskim i innymi politykami. Przez długi czas władze województwa, które posiadały informacje o nieprawidłowościach nie zrobiły za wiele, by uzdrowić sytuację w szkole. W końcu pracownicy powiadomili organy ścigania.
- Dostaliśmy jej rezygnację z członkostwa w Platformie Obywatelskiej w dniu 7 listopada w piątek. Dziś, 12 listopada było wyznaczone posiedzenie sądu partyjnego. Ale w tej sytuacji posiedzenie jest bezzasadne. Najwyższą karą, jaką sąd partyjny może wymierzyć, jest wykluczenie z partii, a pani Barbara sama zrezygnowała - powiedziała nam Anna Mierzyńska, dyrektor Biura Regionu Platformy Obywatelskiej.
Barbara R. złożyła rezygnację z członkostwa w Platformie Obywatelskiej zanim jeszcze została z partii wyrzucona. Marszałek Jarosław Dworzański jak na razie nie widzi powodów do rozwiązania stosunku pracy z oskarżoną. Dzięki temu może ona pobierać wynagrodzenie, choć formalnie nie wykonuje, ani nie świadczy żadnej pracy. Zwolnieni pracownicy tymczasem walczą w sądzie o przywrócenie do pracy.
Komentarze opinie