Bezbramkowym remisem zakończył się pierwszy mecz Jagiellonii w pierwszej rundzie eliminacyjnej Ligi Europejskiej. Białostoczanie nie wykorzystali atutu własnego boiska realizując cel minimum postawiony im przez trenera Michała Probierza: „Nie stracić gola”.
Remis mimo wszystko pozostawia niedosyt. Białostoczanie zwłaszcza w I połowie byli stroną dyktującą warunki gry. Wspierała ich fantastyczna żółto-czerwona publiczność, która – jak zapowiadał gościom Michał Probierz - „stworzyła „piekło” piłkarzom Omonii. Jagiellonia niesiona gorącym dopingiem atakowała z animuszem: dobre okazje do pokonia Kostas Panayi mieli Taras Romańczuk i Przemysław Frankowski i Konstantin Vassilejv.
Po przerwie tempo gry siadło i tym razem coraz groźniej strzelali goście. Na nasze szczęście ich strzały omijały bramkę Jagiellonii. W 74 minucie klasę pokazał Bartłomiej Drągowski, który pewnie złapał piłkę po strzale Giorgiosa Ikonomidisa. Już w doliczonym czasie gry jagiellończycy mogli przesądzić losy spotkania, ale najpierw po rzucie rożnym Maciej Gajos uderzył nieprecyzyjnie a chwilę potem Patryk Tuszyński sam na sam z Panayiem zaplątał się we własne nogi.
Komentarze opinie