Wystarczy przejrzeć pierwsze z brzegu ogłoszenia o pracę, aby zrozumieć, że dzisiejszy rynek pracy nie potrzebuje już osób z wykształceniem wyższym, ale z konkretnym fachem w ręku. Ale w Białymstoku szkoły zawodowe, uczące zawodu, giną jedna po drugiej.
Przykładem wygaszania szkoły może być dawny Zespół Szkół Melioracji Wodnych na os. Antoniuk (przezywany też "szczurami"). W najlepszym okresie – trochę ponad 10 lat temu – uczyło się tu ok. 1,2 tys. uczniów. Szkoła ma prawie 70 lat tradycji. Teraz w Zespole Szkół Ogólnokształcących i Technicznych (obecna nazwa) uczy się niewiele ponad 100 osób, w siedmiu klasach. Z czego sześć to oddziały sportowe. Ostatnia klasa techniczna w czerwcu kończy naukę i szkoła znika. Zostanie tylko liceum. Nawet fakt, że ledwie kilka lat temu wydano ok. 5 mln zł na remont szkoły, nie ma znaczenia. Kadra pedagogiczna walczyła o tę szkołę, tworzyła nowe kierunki, zgodne z zapotrzebowaniem pracodawców. Jak podkreślała dziś była wicedyrektor tej placówki, przedsiębiorcy oferowali zatrudnienie uczniom, bo już zaczyna im brakować wykwalifikowanej kadry, zwłaszcza w zawodzie poligrafa.
- W tym jest ogłoszony rok szkolnictwa zawodowego. Minister edukacji narodowej wyraźnie wskazuje to, co myśmy robili już od lat. Klasy dwuzawodowe lub trzyzawodowe. Ja uważam, że w tej chwili jest to nieoszczędne, że na szkołę wydano na remont 5 mln złotych i za chwilę tę szkołę przeznacza się do likwidacji, do wygaszenia. Co prawda jest to kontynuacja IX liceum, ale będzie to tylko i wyłącznie liceum dla młodzieży piłkarskiej – powiedziała Ewa Zajkowska, była wicedyrektor Zespołu Szkół Melioracji Wodnych, obecnie kandydatka na radną z Komitetu Roberta Żylińskiego „Rozbudźmy Białystok”.
W ostatnim czasie w Białymstoku zlikwidowano lub trwa wygaszanie Zespołu Szkół Zawodowych nr 2 przy ul. Transportowej, ZSZ 4 przy ul. Pogodnej, Zespół Szkół Mleczarskich, czy Technikum Zawodowe nr 1. Rozrastają się za to licea. Niektóre liczą nawet po 10 klas w danym roczniku.
- Nie każdy chce iść na studia. Z mojej pracy wynika, że wielu osobom bardziej zależy na zdobyciu dobrego fachu, niż na dalszej nauce. Ukończenie studiów nie gwarantuje zatrudnienia, nie mówiąc o godziwej pensji - dodaje Ewa Zajkowska.
Robert Żyliński sytuację w szkole melioracji wodnych uważa wręcz za absurdalną. – UE jako priorytet stawia ochronę środowiska. Nasza Politechnika ma kilka kierunków studiów z tym związanych, a w Białymstoku nie ma nawet takiej pół klasy. Dlatego Żyliński zapowiada, że kiedy zostanie prezydentem, właśnie specjalności zawodowe związane z ochroną i inżynierią środowiska, wrócą do szkół jako pierwsze.
Świetlica w jednej z podstawówek na os. Dziesięciny - 370 dzieciaków. Ponad 30 na nauczyciela, choć przepisy pozwalają na 25. W innych dużych podstawówkach jest podobnie. Dyrektorzy muszą do świetlic przyjąć wszystkich chętnych, bo takie są przepisy.
- Dodatkowych nauczycieli, czy ich asystentów, zatrudnić nie mogą, bo nie godzi się na to magistrat. Ratują się dyżurami nauczycielami w ramach godzin "karcianych", ale to oznacza, że inni uczniowie tracą szanse na zajęcia dodatkowe, które w ramach takich godzin były realizowane - zaznacza Grzegorz Herbszt, kandydat na radnego z Komitetu Żylińskiego.
Problem przeładowanych klas przerabiają też najlepsze szkoły ponadgimnazjalne. Są takie, w których najliczniejsze klasy dochodzą do 35 osób.
- To kuriozum. Nawet najlepszy nauczyciel nie ogarnie tak dużej liczby uczniów. Taka sytuacja kończy się ty, że rodzice i tak muszą dzieciom wykupywać dodatkowe zajęcia - dodaje Barbara Górska, która również ubiega się o mandat radnej.
- Pieniądze na zatrudnienie dodatkowych nauczycieli po prostu muszą się znaleźć. Oszczędzanie na edukacji, to mniejsze wydatki na krótką metę. Wzrost bezrobocia w ostatnich latach to jeden z efektów takiej polityki – zauważa Żyliński.
Proponuje on: - Przestańmy nieracjonalnie wydawać pieniądze. Choćby przeinwestowany dwukrotnie stadion, miał kosztować 150 mln zł, wyszło 300 mln zł. Teraz miasto chce budować zachodnią obwodnicę przez środek osiedla mieszkaniowego, zamiast wypchnąć ją poza granice miasta i naciskać na budowę ze środków GDDKiA. Albo jak w przypadku szkoły melioracji wodnych najpierw wydano 5 mln zł na remont, a teraz szkołę się zamyka.
Szkoda tych wyborów. Pozdrawiam
Bardzo dobrze Pani Ewko.......Bydgoszcz