Reklama

Żubry bez celowników. W sobotę rewanż w Katowicach (WIDEO)

Żubry przegrały pierwszy mecz półfinałowy z AZS AWF Mickiewicz Romus Katowice. Hala uniwersytecka była nabita po brzegi, a kibice urządzili ogłuszający doping. Białostoczanie zagrali świetnie w obronie ale bardzo nieskutecznie. Spotkanie - zwłaszcza w drugiej połowie - to był twardy, zacięty bój często fizyczny. Niestety Żubry nie poradziły sobie w takiej siłowej konfrontacji. Po meczu zapowiadały jednak zgodnie, że w Katowicach powalczą w rewanżu.

Początek meczu należał do gości. Wprawdzie pierwszy punkty zdobył Krystian Tyszka dla Żubrów, ale potem trafiali już katowiczanie. Obie drużyny grały bardzo uważnie w obronie stosując pressing na całym boisku niemal od pierwszych sekund meczu. Białostoczanie również dobrze bronili, ale mieli kompletnie rozregulowane celowniki. 

 To jest trochę jak zaraza: kiedy jeden i drugi zawodnik nie trafia do kosza to pozostałym się to udziela. I tak było właśnie z nami w pierwszej kwarcie - mówił po meczu Mateusz Itrich. 

Miejscowi przez kolejne 7 minut nie potrafili zdobyć punktów, a goście zdobyli ich 15. Fatalną serię przełamał dopiero po osobistych Cezary Karpik wykorzystując osobiste i jeszcze poprawił rzutem spod kosza i dzięki temu białostoczanie zeszli przegrywając tylko 6:15. 

W drugiej kwarcie białostoczanie grali równie dobrze twardo w obronie, ale wreszcie zaczęli trafiać. Wprawdzie dalej nie potrafili trafić z dystansu i zza linii 6,75 (w tym meczu tylko dwa razy rzucali za 3). Jeden z takich rzutów - autorstwa Adama Skiby - dał sygnał do ataku i Żubry powoli odrabiały straty. W połowie drugiej kwarty po trafieniu Igora Lewandowskiego Żubry objęły prowadzenie do stanu 20:18. Dobry okres gry białostoczan sprawił, że na przerwę schodzili z ośmiopunktowym prowadzeniem (31:23). 

W II połowie białostoczanie utrzymywali 10-9 punktów przewagi pilnując, aby gościom nie udało zmniejszyć dystans. Dwie minuty przed końcem 3 kwarty katowiczanie po osobistych Leszczyńskiego zmniejszając stratę do 4 oczek (36:40). Ostatecznie kwarta zakończyła się 5 punktową przewagą białostoczan, którzy zaczynali przechodzić lekki kryzys. Twarda gra w obronie na całym boisku plus bardzo fizyczna walka w defensywie zaczynała odbijać się na postawie Żubrów, którym ewidentnie taki styl gry nie pasował. Dodatkowo białostoczanie często pudłowali sam na sam z koszem i zupełnie nie potrafili wstrzelić się z dystansu. Na parkiecie tworzyły się pary jak Karpik kontra Wieczorek i Leszczyński vs Bębeniec na zmianę ze Skibą. Żadna z ekip nie miała swobody w rozegraniu akcji ofensywnych, a pressing zaczynał się już pod koszem rywala. Odbywało się to kosztem dużej utraty sił. 

W ostatniej kwarcie kryzys strzelecki Żubrów osiągnął zenitu. W 5 sekundzie tej części gry trafił Skiba i potem białostoczanie rzucali osobiste, z dystansu, spod kosza i w wyskoku. Bez efektu. Za to goście trafiali i dzięki temu wyszli na prowadzenie. Kiedy Karpacz trafił za 3 punkty pięć minut przed końcową syreną i AZS prowadził już 52:47, a zaraz potem Karpik źle podał i Wieczorek skończył akcję zdobyciem punktów (54:47) trener Skrzecz poprosił o czas. Itrich trafi lay-up 3 minuty przed końcem utrzymując dystans 7 punktów (49:56), ale potem nastąpił niecelny festiwal rzutów z obu stron. W ostatniej minucie katowiczanie dobili Żubry dwoma trójkami (Wieczorek i Karpacz) i ostatecznie mecz zakończył się przegraną białostoczan 55:65. 

- To był ciężki fizyczny mecz. Jesteśmy zadowoleni z tego co graliśmy w obronie, ale nie da się wygrać jeżeli nie potrafimy wykorzystywać nawet rzutów osobistych. Nie trafialiśmy spod kosza i dodatkowo jeszcze źle było ze zbiórkami. Katowice są w naszym zasięgu. Nie ma rady: musimy wygrać teraz w Katowicach i za tydzień ponownie walczyć z nimi u siebie o finał. Znam halę w Katowicach i kilka lat temu grając w finałach mistrzostw Polski U-20 miałem tam mecz, gdzie uzyskałem 100 procent skuteczności. Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby to powtórzyć. Zespół gości mieliśmy naprawdę dobrze rozpracowany. To my zawiedliśmy - mówił po meczu Cezary Karpik. 

- W obronie zagraliśmy bardzo dobrze, ale nie da się wygrać nie trafiając w kluczowych momentach rzutów osobistych. Poprawimy skuteczność to wygramy w Katowicach i decydujący mecz odbędzie się w Białymstoku - krótko podsumował trener Roman Skrzecz. 

Białostoczanie zagrają drugie spotkanie w sobotę (10 maja) o godzinie 18.00 w hali AWF w Katowicach. Jeżeli wygrają to decydująca gra odbędzie się 14 maja w Białymstoku. Jeśli Żubrom nie uda się awansować do finału to mecz będą mieli szansę na awans w meczu o 3. miejsce. W drugim półfinale Royal Polonia 1912 Leszno pokonało RJ House Legion Legionowo 78:71. 


Żubry Chorten Białystok - AZS AWF Mickiewicz Romus Katowice 55:65 (6:15, 25:8, 12:15, 12:27)
Sędziowali: Yury Ihnatsyeu, Paweł Wójcik. 
Żubry: Cezary Karpik 6, Marcel Kapuściński 4, Krystian Tyszka 8, Adam Skiba 15, Maciej Bębeniec 0, Szymon Ćwikliński 0, Mateusz Itrich 15, Igor Lewandowski 5, Bartosz Proczek 2. 
AZS AWF: Patryk Wieczorek 15, Karol Leszczyński 5, Mateusz Żebrok 7, Karol Nowakowski 5, Piotr Karpacz 29, Kacper Wydra 0, Kamil Nawrot 1, Aleksander Griszczuk 0, Dawid Boryka 3. 

PS
 

Aktualizacja: 08/05/2025 14:23
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do