Reklama

Białostoczanie wpakowali w Jagiellonię ogrom pieniędzy a i tak sytuacja finansowa klubu jest kiepska

Przez lata Jagiellonia korzystała z różnych form pomocy czy choćby ukłonów w jej stronę. Wszystko po to, aby spółce było łatwiej i żeby mogła odnosić sukcesy. Dziś sytuacja finansowa jest krótko mówiąc kiepska. Tak przynajmniej przedstawiał ją niedawno radnym obecny prezes Wojciech Pertkiewicz.

Od wielu lat Jagiellonia Białystok nie jest już miejskim klubem, ale prywatną spółką sportową, która jak każda spółka prawa handlowego działa w warunkach rynkowych. Właściciele klubu musieli zdawać sobie z tego sprawę, kiedy decydowali się na działalność w tym zakresie. Choć patrząc na ostatnie 10 lat i więcej wydaje się, że władze Jagiellonii nie brały pod uwagę wielu czynników mogących wpływać na to, jak sytuacja finansowa wygląda dziś.

Przede wszystkim trzeba wiedzieć, że Jagiellonia dysponowała niegdyś wieloma obiektami, po których dziś już nie ma nawet śladu. W swoje obiekty nie inwestowała. Zostały posprzedawane nieruchomości i grunty, na których następnie wyrastały nowe obiekty, jak choćby na ulicy Mickiewicza, gdzie kiedyś znajdował się otwarty basen, na którym odbywały się ogólnopolskie zawody i spartakiady młodzieżowe. Ten basen był także dostępny dla wszystkich mieszkańców, ale to już stare dzieje. Bo dziś w tym miejscu stoi budynek, który nie ma nic wspólnego z pływaniem czy rozgrywaniem zawodów sportowych.

Chyba jednak najbardziej mieszkańcy Białegostoku, ale też wielu sportowców, pamiętają halę Jagiellonii przy ulicy Jurowieckiej. To tam przez lata funkcjonowały władze Jagiellonii, które w pewnym momencie wyprowadziły się do błękitnego biurowca przy ulicy Legionowej. W tamtej hali również rozgrywane były różne potyczki sportowe, ale też odbywały się treningi halowe. Hala została zburzona lata temu, a na jej miejscu wyrosły bloki mieszkaniowe. Przy ulicy Jurowieckiej funkcjonuje też obecna siedziba Jagiellonii, ale to miejsce to w zasadzie siedziba obecnych władz, bo o miejscu do rozgrywania tam czegokolwiek poza ewentualnie taktyką gry na boisku, w ogóle nie ma mowy.

- Kiedy Jagiellonia odnosiła sukcesy i zwiększała fundusze, to zaangażowała się i wybudowała ośrodek treningowy, który teraz jest kosztem stałym klubu. Brak sukcesów także odcisnął swoje piętno na przychodach. Zmniejszyło się też wsparcie miasta w ramach promocji – mówił do radnych obecny prezes Jagiellonii Białystok Wojciech Pertkiewicz na ostatniej, czerwcowej sesji Rady Miasta.

I faktem jest, że Jagiellonia od dłuższego czasu szoruje niemal po dnie tabeli, gra piłkarzy nie porywa, brakuje też pomysłów na zmianę tego stanu rzeczy. Po odejściu wieloletniego prezesa Cezarego Kuleszy doszło też do zmian personalnych w zarządzie i to kilkukrotnie, zmieniali się szkoleniowcy, a także osoby pracujące na niższych szczeblach. Nie ma co się dziwić, że słabsze wyniki i częste zmiany, w tym wszystkim też brak rozmów ze środowiskiem kibiców, sprawiły, że frekwencja na meczach nie porywa – delikatnie mówiąc.

Jednak odnosząc się wprost do słów prezesa Pertkiewicza trzeba zauważyć, że ośrodek treningowy przy ulicy Elewatorskiej został wybudowany nie na gruntach Jagiellonii, bo ta swoje grunty w innych lokalizacjach sprzedała już wcześniej, a dodatkowo spółce Ministerstwo Sportu przyznało dotację ponad 6,5 mln złotych, co pokrywało około jedną trzecią całości inwestycji. Czy faktycznie powodem do narzekania powinna być teraz kwota niezbędna do utrzymania ośrodka? Tym bardziej, że z tego miejsca musiały się wynieść dwa inne kluby sportowe, aby Jagiellonia mogła tam trenować swoje kadry piłkarskie.

Inną sprawą jest, że w miejscu, gdzie niegdyś była hala, a obecnie stoją bloki wielorodzinne przy ulicy Jurowieckiej, miała być wybudowana galeria handlowa. Właśnie dlatego Miasto Białystok sprzedało na preferencyjnych warunkach grunty, jakie były potrzebne do tej inwestycji. I być może mało kto pamięta, ale to właśnie wybudowana w tym miejscu galeria handlowa miała służyć jako zaplecze finansowe klubu. Zyski z galerii miały być przeznaczane na utrzymanie Jagiellonii. I dzięki temu nie musiałaby on sięgać po pieniądze publiczne. Po takich deklaracjach i obiecankach dziś też nie ma już nawet śladu. Jagiellonia galerii nie wybudowała, nie ma więc z niej dochodów, a dotacje z pieniędzy publicznych jak ciągnęła, tak ciągnie dalej. Różnica jest tylko taka, że dotacje są mniejsze, Jagiellonia nie ma gruntów i nie ma na czym zarabiać na swoje utrzymanie.

Prezes Pertkiewicz być może nawet nie wie, że były plany posiadania stałego źródła dochodu z galerii handlowej, która nigdy nie powstała. I być może tak samo nie wie, że zyski, które mogły trafić z tego tytułu do Jagiellonii, zgarniał i zgarnia prywatnie ktoś, kto mógł akurat zadbać o to, aby trafiły one do klubu zamiast do prywatnych kieszeni. Ogólnie przez lata, Jagiellonia niesiona głosami kibiców i odnosząca sukcesy piłkarskie, mogła liczyć na dużą pomoc finansową i ukłony z wielu miejsc w swoją stronę, które obniżały koszty utrzymania i funkcjonowania klubu. Nikt w porę nie pomyślał, aby na dobrej fali zabezpieczyć klub na trudniejsze czasy.

- Jeszcze nie tak dawno drużyna zdobywała srebrne i brązowe medale, ale dziś jest na zakręcie sportowym i finansowym. Ten zakręt jest duży, a Jagiellonia wymaga restrukturyzacji – stwierdził Wojciech Pertkiewicz, prezes Jagiellonii, w czasie swojego wystąpienia na sesji Rady Miasta.

Trudno, tak się czasami dzieje. Nie tylko Jagiellonii jest dziś gorzej. Z problemami finansowymi boryka się obecnie wiele podmiotów gospodarczych. Ale żaden w mieście nie mógł nigdy liczyć na takie wsparcie, jakie latami miała Jagiellonia. Jako spółka prawa handlowego działać musi w warunkach rynkowych, które są zmienne i uzależnione od szeregu czynników. Sporo przedsiębiorców, także tych o wiele mniejszych, ma tego świadomość. Dlaczego nie może mieć jej też Jagiellonia?

Od czasu, kiedy sytuację klubu przedstawiał prezes na sesji Rady Miasta, minęły ponad dwa tygodnie. W sieci przez ten czas pojawiło się sporo komentarzy. I wydaje się, że wielu białostoczan jest już zwyczajnie zmęczonych ciągłym narzekaniem Jagiellonii i wyciąganiem przez nią ręki po kolejne pieniądze. Było przez lata wiele okazji i możliwości, aby Jagiellonia zabezpieczyła się na trudniejsze czasy. Ale z jakiegoś powodu, tego nie zrobiła. Dziś to na władzach Jagiellonii musi w końcu zacząć spoczywać pełna odpowiedzialność za to jak funkcjonuje i jak będzie budowała swoją przyszłość. Włącznie z tym, jak ma zachęcić kibiców, aby liczniej przychodzili na mecze, co przełożyć się powinno na dochody z biletów.

(Cezarion/ Foto: BL)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Adam Śmiałek - niezalogowany 2022-06-27 19:48:22

    Ten skorumpowany od prezesów po piłkarzy klub trzeba jak najszybciej rozwiązać a na jego miejsce powołać obywatelską drużynę piłkarską gdzie będą grać ludzie, którzy robią to dla przyjemności, nie pieniędzy. Dopóki jagiellonia istnieje dopóty będzie finansową kotwicą dla miasta. Nie wiem jak można kibicować tej błazenadzie założonej przez człowieka, który w latach 90 sprzedawał ruskie papierosy.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do