Po wczorajszym podpisaniu umowy na zaprojektowanie hali sportowej przez prezydenta Tadeusza Truskolaskiego podniosły się protesty. W piątkowe przedpołudnie na konferencji prasowej pretensje do prezydenta zgłosili przedstawiciele największych lekkoatletycznych klubów Białegostoku oraz Podlaska Rada Olimpijska. Paradoksem jest, że gorzkie słowa pod adresem Tadeusza Truskolaskiego popłynęły chwilę po tym, kiedy sześciu zawodników i dwóch trenerów z tych klubów dostało nominacje olimpijskie na igrzyska w Rio de Janeiro.
- Sprawa budowy hali widowiskowo-sportowej ciągnie się bardzo długo, a od 2012 roku do dnia wczorajszego, nic się z nią nie robiło. Wczoraj prezydent podpisał decyzję o budowie hali sportowej, ale bez urządzeń lekkoatletycznych. O to, żeby tam były zabiegał m.in. Polski Związek Lekkiej Atletyki oraz wszystkie lekkoatletyczne kluby z województwa podlaskiego z białostockimi na czele. To nieprzemyślana decyzja. Lekkoatletyka w Białymstoku jest rozwojowa i powinna mieć dobre warunki treningowe i startowe – mówił Janusz Kochan szefujący Podlaskiej Rady Olimpijskiej.
Kochan wskazał, że Białystok ma stadion lekkoatletyczny, ale jest to obiekt sezonowy. Jesienią i zimą lekkoatleci muszą na treningi i zawody wyjeżdżać daleko poza Białystok, a to jest bardzo kosztowne i czasochłonne.
- Chcę wyraźnie powiedzieć, lekkoatletyka zasługuje na uwzględnienie jej potrzeb w nowej hali widowiskowo-sportowej. Rozmawiałem w Polskim Komitecie Olimpijskim z ministrem sportu i wiem, że patrzy przychylnym okiem na pomysł budowy hali z lekkoatletyką w Białymstoku. Musimy przekonać ministra, że należy przekazać pieniądze na ten cel, a nawet zwiększyć dofinansowanie. Ten obiekt jest ważny dla rozwoju całego sportu polskiego i dlatego ministerstwo daje na niego pieniądze. Ale minister musi jakieś mieć argumenty i konkrety ze strony władz miasta. Ostatnia decyzja prezydenta przeczy temu – zaznaczył Kochan.
Krytycznie decyzję Tadeusza Truskolaskiego oceniali też przedstawiciele środowiska lekkoatletycznego.
- Nasze zadanie to jak najlepiej przygotować zawodników i chyba się to udaje, bo jest historyczny sukces: na igrzyska olimpijskie zakwalifikowało się sześciu lekkoatletów z Białegostoku. Jest nam bardzo przykro, że tego nie doceniono i przy budowie hali nie zostaną ujęte urządzenia do lekkiej atletyki. Czy nikogo nie obchodzą sukcesy białostockiej lekkiej atletyki? Hala bez tych urządzeń oznacza, że atrakcyjność dyscypliny będzie mniejsza. Nie będzie zawodów, nie będzie gdzie trenować. To wielki błąd i szkoda dla rozwoju tej dyscypliny, nie tylko w Białymstoku, ale i w całym województwie. Dziś wprawdzie osiągamy sukcesy bez hali, ale ponosimy ogromne koszty. Zimą praktycznie nie ma nas w Białymstoku, a bardzo duże środki wydawane są na transport i zakwaterowanie. Krajowe halowe zawody lekkoatletyczne odbywają się tylko w Toruniu i w Spale. Białostoccy kibice nie mogą obejrzeć naszych sportowców, a przecież białostoccy olimpijczycy: sprinterzy, płotkarze, skoczkini wzwyż, uprawiają konkurencje doskonałe do oglądania w hali – narzekał Jan Zalewski, wiceprezes Podlaskiego Okręgowego Związku Lekkiej Atletyki.
Wtórował mu trener Wojciech Niedźwiecki, trener sprinterów białostockiego Podlasia.
- Dziwię się, że nie bierze się pod uwagę racji ekonomicznej: hala z wyposażeniem lekkoatletycznym, to pieniądze dla miasta i generalnie całego środowiska. Tu będą nie tylko mistrzostwa Polski czy Europy juniorów czy seniorów, ale także niepełnosprawnych, weteranów. Niebawem powstanie droga ekspresowa łącząca Białystok z Warszawą i problem z dojechaniem tutaj zmaleje. Spora część sportowców wybierze Białystok na miejsce treningów, zwłaszcza jeśli tutaj będą mogły odbywać się też zawody. Tutaj wydadzą pieniądze na noclegi, zapłacą za treningi. Białostoccy lekkoatleci zamiast płacić za trening w Spale czy Toruniu zostawią środki tutaj.
Niedźwiecki dodał, że w Polsce są dwie hale o takich możliwościach: w Spale i w Toruniu. Przy czym Spała ma charakter głównie treningowy i służy zresztą nie tylko lekkoatletyce, ale i wielu innym dyscyplinom sportowym. Hotele i obiekty sportowe są tam bez przerwy zajęte i trudno jest tam znaleźć miejsce i czas na trening i zawody.
- Wtedy ma sens budowa hotelu przy takiej hali lub wykorzystanie, choćby hotelu BOSiR. W Toruniu przy hali jest hotel, w którym ciągle mieszkają sportowcy. Przyjeżdżaliby tu sportowcy z krajów ościennych: Białorusi, Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy. Ta hala żyłaby cały rok i zarabiałaby cały rok, a nie tylko w czasie rozgrywek sportów zespołowych. Jestem mocno zdziwiony przyjętym rozwiązaniem – zakończył Niedźwiecki.
Lekkoatleci zwrócili też uwagę, że na długie wyjazdy poza Białystok na treningi halowe może pozwolić sobie tylko garstka najlepszych zawodników i trenerów.
- Żeby znaleźć i wychować jednego olimpijczyka grupa młodych zawodników musi trenować cały rok. Inaczej nie ma mowy o sukcesach. Dziwię się, że mimo naszych kłopotów z bazą treningową, udaje się nam odnosić tak duże sukcesy. Jedyne miejsce, gdzie dziś można trenować biegi szybkie, to podtrybunie na stadionie lekkoatletycznym i ono się do tego nie nadaje. Jest dobre dla licealistów i gimnazjalistów, ale nie dla wyczynowców. Jak nasze zawodniczki mają przygotować się do startów na 200 czy 400 metrów, kiedy najdłuższy odcinek to 60 metrów? To cud, że mimo to mamy takie wyniki. Teraz biegamy 60 metrów i hamujemy. Ludzie – to nie jest metoda treningowa! Dlatego pakuję zawodniczki w swój samochód osobowy i jedziemy poza Podlasie. W tym roku od stycznia do marca miałem 22 takie wyjazdy! Nikt nie zwraca pieniędzy za spalone paliwo, ale mnie na to jeszcze stać. Młodszych trenerów już nie. Mają dzieci na utrzymaniu. To co robimy, to wszystko jest dzięki pracy zapaleńców, hobbystów. Nie ma mowy, żeby mieć dalej takie sukcesy na takim patencie. To niemożliwe – mówił Mieczysław Sutyniec z UKS Bojary 19 (z jego klubu trzy sprinterki lecą do Rio na igrzyska).
Kochan i lekkoatleci odnieśli się też do informacji prezydenta, że decyzję o budowie hali podjął on po konsultacji ze środowiskami sportowymi.
- Dziwne to konsultacje, bo o ile wiem, to środowisko sportowe o tych konsultacjach nie wiedziało. Może to były konsultacje z urzędnikami, uczniami lub studentami? Rada reprezentuje całe sportowe środowisko, ale ani my, ani Polski Komitet Olimpijski nie byliśmy pytani. Prezydent nie rozmawiał też z lekkoatletami. Może wybiórczo spytał ludzi z dyscyplin, które są mu najbliższe? Na pewno spytamy prezydenta z kim o tym rozmawiał i jakie te osoby miały osiągnięcia. Mam nadzieję, że zechce wysłuchać i opinii ludzi, którym Białystok zawdzięcza nominacje olimpijskie. Mimo wszystko nie uważam, że podpisanie umowy zamyka temat. Spróbujemy przekonać prezydenta, że warto dokonać korekt – oświadczył Kochan.
Temat prezydenckich konsultacji jest tym bardziej zastanawiający, że lekkoatletyka to drugie środowisko pod względem liczebności ćwiczących zawodników. Brak rozmów z jego przedstawicielami i zastanawiająco liczne grono ludzi z innych środowisk sportowych, które również nie uczestniczyło w tych konsultacjach powoduje, że ich reprezentatywność i znaczenie są małe.
(Adam Remy/ Foto: bialystok.pl)
Komentarz
Coraz więcej wskazuje na to, że prezydent Tadeusz Truskolaski podpisując umowę na projekt hali widowiskowo-sportowej napisał kolejny rozdział scenariusza: najpierw zrobię, a potem pomyślę. Głupota takiego rozwiązania jest porażająca. Podpisanie umowy po czterech latach bezczynności, na dzień przed przyjazdem ministra sportu, od którego miasto chce otrzymać pieniądze na budowę obiektu, jest głupie. Na dodatek prezydent mówi o konsultacjach ze środowiskiem sportowym, co znaczna część przedstawicieli przyjmuje ze zdumieniem. Wszyscy pytają się nawzajem: kto kogo i co pytał. Zdumieni są i radni, którzy mają uchwalić pieniądze na budowę tej hali, bo prezydent zapomniał porozmawiać także i z nimi. Może nie wie, że to nie jest hala pana prezydenta, ale miejska hala widowiskowo-sportowa, a Białystok to nie tylko sam Tadeusz Truskolaski.
Kiedyś Jan Pietrzak komentując irracjonalne poczynania kolejnych kacyków z PZPR mawiał, że wierzy gorąco w ich głupotę. Dodawał, że mówi to w ich interesie, bo jeśli to nie głupota, to sabotaż.
Komentarze opinie