Reklama

Jagiellonia przed sezonem: powinno być lepiej



Poprzedni sezon był dla Jagiellonii Białystok mocno rozczarowujący. Białostoczanie nie zdołali przygotować się do sezonu, bo czekała ich gra w pucharach. Z pucharami pożegnali się szybko, a efekt krótkich przygotowań zakończył się obroną przed degradacją i ostatecznie 11. lokatą. Na dodatek zespół rozsypał się całkowicie: odeszli podstawowi zawodnicy, zaś nowo pozyskani gracze nie zdołali ich zastąpić. W efekcie Jagiellonia zagrała dużo poniżej oczekiwań. Jak będzie w tym sezonie?

Bez wątpienia Jagiellonia powinna być lepiej przygotowana. Z zespołu ubył tylko jeden ważny gracz: bramkarz Bartłomiej Drągowski. Klub sprzedał go za ponad 3 miliony euro do Fiorentiny. Zespół opuścili Igor Tarasovs, Sebastian Madera, Piotr Grzelczak, Filip Modelski i Alvarinho. Wszyscy ci gracze albo wiosną radzili sobie słabo, albo nie grali wcale i ich ubytek nie uszczuplił potencjału Jagiellonii. Białostoczanie pozyskali za to kilku wartościowych graczy: trzech golkiperów: doświadczonego Słowaka Mariana Kelemana oraz znacznie młodszych Damiana Węglarza i Lucę Gugaszeszwili. Poza tym do drużyny dołączył młodzieżowy reprezentant kraju Damian Szymański (GKS Bełchatów), Dmytro Chomenczewsy, Maciej Górski (Chrobry Głogów, wicekról strzelców) i Chorwat Ivan Runje (Omonia Nikozja) oraz grupa młodych graczy z juniorów i rezerw. W efekcie żółto-czerwoni powinni być znacznie silniejsi niż w poprzednim sezonie.

Poprzedni sezon był dla jagiellończyków rozczarowujący pod kątem sportowym, ale... finansowo był jednym z najlepszych. Z bilansu spółki wynika, że zarobiła na transferach w 2015 roku ponad 10 milionów złotych, a zdaniem portalu www.weszlo.com w ostatnich kilku latach (wliczając w to Drągowskiego) sprzedała zawodników za 11 milionów euro! Sami pozyskiwali graczy głównie wolnych lub za niewielkie pieniądze (w tym sezonie wydali na transfery około 50 tysięcy euro sprzedając Drągowskiego za kwotę 3,2 mln euro).

Rozpoczynający się sezon powinien być więc dużo lepszy. Tym bardziej, że jagiellończycy mogli się spokojnie przygotowywać do rozgrywek. Byli na zgrupowaniu, rozegrali dziewięć sparingów z mocnymi rywalami. Wypadli w nich bardzo obiecująco: wygrali sześciokrotnie, raz zremisowali i dwa razy przegrali. W tej sytuacji trudno nie być optymistą.



Optymistycznie wypada też forma dwóch zawodników, którzy w poprzednim sezonie stanowili o sile Jagi ale spisywali się poniżej oczekiwań: Brazylijczku Gutim i Estończyku Konstantinie Wassiljewie. Ściągnięty w czerwcu 2015 roku zaliczył 7 goli i 10 asyst. Mimo to miał wahania formy. W letnich sparingach zapowiada się, że wreszcie ją ustabilizował. Podobnie Guti, który na samym początku swoich białostockich występów doznał kontuzji i miał problemy z aklimatyzacją. Także postawa tego 25-letni obrońcy wskazuje na rosnącą formę. Słabsza dotąd strona Jagiellonii – siła ataku – wzmocniona została Maciejem Górskim (15 goli, wicekról I ligi poprzedniego sezonu). No i jest też czterokrotny reprezentant Ukrainy Dmytro Chomenczewsky.

Sądząc po zestawieniu składu ze sparingu podstawowa jedenastka Jagiellonii w nadchodzącym sezonie powinna wyglądać następująco:

Keleman - Tomasik, Guti, Runje, Burliga - Romańczuk, Grzyb - Mackiewicz,Wasiljev, Frankowski – Górski.

Czy zatem kibice żółto-czerwonych doczekają się powtórzenia wyniku sprzed roku i gry o europejskie puchary? Byłoby miło ale to mało prawdopodobne. Jagiellończycy wzmocnili się, ale nie na tyle aby skutecznie walczyć ze znacznie bogatszymi i silniejszymi kadrowo ekipami, które w przerwie między sezonami nie osłabiły swoich kadr a obecnie - z kadrowiczami z Euro 2016 - wydają się jeszcze silniejsze.

Jagiellonia pierwszy raz od dawna prezentuje się przed sezonem bardzo solidnie i stabilnie. I to jest spora wartość. Białostoczanie nie powinni drżeć o ligowy byt jak przed kilkoma miesiącami, ale... zbyt duża presja i zbyt mocno rozdmuchane oczekiwania mogą jej jedynie przeszkodzić. Dlatego kibice nie powinni się za bardzo rozpędzać z oczekiwaniami.

Inaugurację Jagiellonia zacznie od najgorszego dla siebie miejsca i najtrudniejszego rywala: zagra na Łazienkowskiej z mistrzami Polski – Legią. Ekipa ze stolicy szykuje się do batalii o Ligę Mistrzów i wydaje się naprawdę mocna. Z drugiej strony – w Superpucharze przegrała na swoim terenie 1:4 z Lechem Poznań. Białostoczanie nie są więc bez szans, a pierwszy mecz powinien odpowiedzieć na ile będzie ich stać. Gdyby jednak doszło do ich porażki w meczu z Legią, to też nie oznacza to jeszcze końca świata. Powinni być w czołowej ósemce i powalczyć z najlepszymi. Przy sporym szczęściu – z powodzeniem.

(Adam Remy/ Foto: Tomasz Jastrzębski)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do