Leśniczy Zdzisio zapadł w sen, znużony porannym odczytywaniem maili, które najprzeróżniejsi ludzie wysyłali na jego służbową pocztę (zasnął w trakcie czytania czwartego nekrologu). Śniło mu się, że w śnieżnobiałym (sic!) mundurze leśnika, wstępuje w bramy Niebios.
- Na Jowisza!- zawołał zaskoczony- Toż mam dystynkcje Derektora Generalnego!
- Witamy ciebie zbawco!- usłyszał głosy anielskie – Witaj o orędowniku najrozumniejszej z gospodarek leśnych!
Zewsząd zlatywały się Cheruby i Serafinowie, śpiewając radosne hymny, w których najczęściej powtarzały się słowa: „trwała”, „wielofunkcyjna”, „zrównoważona” oraz nie wiedzieć czemu „hosanna” i „okleina dębowa”.
Nareszcie pojawił się i Święty Piotr z pękiem kluczy i uradowany uścisnął dłoń zaskoczonemu leśniczemu:
- Nareszcie! Nareszcie! Tyleśmy lat czekali! W końcu sprawy naszego lasu pójdą w dobrą stronę!
Leśniczy Zdzisio podrapał się po głowie i zapytał wprost:
- O co się właściwie rozchodzi?
Święty Piotr westchnął głęboko i odpowiedział:
- Ano Dyrektorze Zdzisławie, latami prowadziliśmy rabunkową gospodarkę leśną, która wprawdzie dawała niezły profit, ale zniszczyła nasze rajskie lasy ze szczętem. Oczywiście stało się to za namową Szatana, który omotał poprzednich Dyrektorów i kazał im ciąć i sprzedawać jak leci! Obecnie nasze lasy to obraz nędzy i rozpaczy, a najgorsze, że w kasie niebieskiej pustki! Toteż serca nasze radują się niezmiernie, że oto w Twojej osobie, las nasz i budżet znajdą bezwzględny ratunek!
- Zawsze tak jest – kwaśno powiedział Zdzisio- Najpierw się narobi bagna w lesie i drzewostanów wyłączonych z produkcji, a potem Zdzisio ratuj!
- Mamy same młodniki i uprawy, które generują jedynie koszta!- biadolił Święty Piotr.
- Dostaniesz najbardziej oddaną Niebieską Służbę Leśną, będziesz mógł wprowadzać zakazy wstępu gdzie tylko zapragniesz, anioły będą przygrywać na harfach, kiedy będziesz pracował nad ratunkiem naszych lasów! – wyliczał Klucznik – Ratujże, o przedstawicielu najwybitniejszej z leśnych gospodarek!
- A bo ja wiem – wahał się leśniczy – Mam prostatę, rwę kulszową, hemoroidy, łeb boli mnie w zasadzie od rana do wieczora. Nie wspomnę o nadciśnieniu i nie wyleczonej boreliozie. Gdzie mi tam d prowadzenia gospodarki niebieskiej! Co innego na łez padole i w Polsce… Potrzebny wam ktoś młody i rzutki! Na szczęście znam kogoś takiego!
- Kogóż to?- zapytał z nadzieją w głosie Święty Piotr.
- Otóż i ona! – zawołał leśniczy Zdzisio – Pan pozwoli, że przedstawię – moja stażystka – Marysia!
Stażystka Marysia akurat wjeżdżała na leśną polanę na białym jednorożcu, pod pachą ściskając jakiś olbrzymi operat urządzeniowy, paląc jednocześnie ordynarne i niezwykle śmierdzące cygaro. Trzeba było zobaczyć zaskoczoną minę Świętego Piotra! Wszystkie cherubiny i serafinowie (a zebrało się ich niemało wokół leśniczego Zdzisia), stały z otwartymi gębami i łopotały zaskoczone skrzydełkami.
- Do usług!- zawołała wesoło trzymając w zębach cygaro- Marysia jestem!
Leśniczego obudziło ni to szczekanie, ni to borsuczy jazgot.
To stażystka Marysia śmiała się szeroko i oznajmiła z radością w głosie:
- Ot jak wujaszek Naczelnik urządził się w nowej rzeczywistości politycznej! Zaraz po stażu będę pełniła obowiązki leśniczego! Otrzymałam właśnie telefon z biura, że w związku z wzięciem leśniczego Mazgaja na inżyniera nadzoru, ja obejmę po nim funkcję! Będziemy sąsiadami!
Zdzisio wytrzeszczył zaspane oczy i wymamrotał:
- Na Jowisza i wszystkich świętych powiatu hajnowskiego (obojga wyznań), jestem prorokiem!
Komentarze opinie