Reklama

Na radnym ciążą poważne zarzuty, więc… odwraca kota ogonem

Radny Platformy Obywatelskiej, Tomasz Janczyło, zdążył już zwołać dwie konferencje prasowe. Ale ani na jednej, ani na drugiej nie wspomniał choćby jednym słowem o zarzutach poważnego kalibru, jakie stawiają mu śledczy z Białegostoku. To odwracanie kota ogonem, na co nie łapie się nikt o zdrowych zmysłach.

Oskarżenia radnego Tomasza Janczyło z Platformy Obywatelskiej pod adresem Eugeniusza Muszyca, a także Pawła Garleya, raczej świadczą o tym, że radnemu mocno pali się grunt pod nogami. Ani razu nie ustosunkował się do zarzutów, które stawiają mu śledczy. Atakuje na oślep, nie patrząc zupełnie na to, że opinia publiczna takie ataki odczytuje jako desperacką próbę ratunku własnej skóry. Tak się składa, że ani jeden zaatakowany mężczyzna, ani drugi, nie składali przeciwko niemu żadnych zawiadomień do prokuratury. Więc jak to mówią – uderz w stół…

Na podstawie art. 304 § 1 k.p.k. zawiadamiam o podejrzeniu popełnienia przestępstwa niedopełnienia przez funkcjonariusza publicznego obowiązków na szkodę interesu publicznego, tj. przestępstwa z art. 231 k.k.– od dnia 6 września 2017 do chwili składania tego zawiadomienia. Wnoszę o wszczęcie i przeprowadzenie w niniejszej sprawie postępowania karnego” – tak brzmiała treść zawiadomienia, które 23 stycznia 2018 r. trafiło do Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.

A to już wyjaśnienia, jakich udzielił naszej redakcji, krótko po złożeniu zawiadomienia do prokuratury – Eugeniusz Muszyc, przewodniczący Forum Związków Zawodowych.

- Pani Dyrektor Falkowska zwolniła z obowiązku wykonywania pracy i wypłacała co miesiąc wynagrodzenie nauczycielowi, członkowi OZZ PO, panu radnemu, działaczowi PO, Tomaszowi Janczyło, pomimo, że nie zostały spełnione ustawowe wymogi uprawniające do korzystania z tego przywileju związkowego, czym działała na szkodę interesu publicznego, spełniając znamiona przestępstwa z art. 231 k.k. – powiedział naszej redakcji.

Jak widać z przytoczonej treści zawiadomienia prokuratorskiego oraz wyjaśnień dotyczących istoty sprawy, Eugeniusz Muszyc wyraźnie wskazał, że to dyrektor Falkowska mogła popełnić przestępstwo. Dlatego zwrócił się do organów ścigania o sprawdzenie tego faktu. Ale jak mówi stare polskie powiedzenie, że „Na złodzieju czapka gore”, tudzież „Uderz w stół a nożyce się odezwą” – coś może być na rzeczy. Bo winnym domniemanych czynów na szkodę interesu publicznego tymczasem najwyraźniej poczuł się radny Janczyło, który zarzucił w ubiegłym tygodniu Muszycowi wręcz tępienie jego osoby.

- Istotą wszak działalności związkowej jest niesienie pomocy związkowcom, pracownikom. Tymczasem wygląda to tak, że Eugeniusz Muszyc i Podlaska Federacja Związków Zawodowych prowadzą działalność polegającą na tępieniu Tomasza Janczyły, o czym świadczy choćby strona www (podlaska-federacja.pl - red.), gdzie są właściwie zamieszczane tylko wzmianki prasowe o zarzutach Eugeniusza Muszyca w stosunku do Tomasza Janczyły – czytamy w piśmie przekazanym przez radnego mediom.

Jednak sytuacja w rzeczywistości wygląda zupełnie inaczej i faktycznie radny Tomasz Janczyło być może będzie miał się z czego tłumaczyć. Z tym, że nie wynika to z zawiadomienia, o którym pisaliśmy powyżej, a ze śledztwa jakie przeprowadziła policja oraz dziennikarka Radia Białystok. W toku badania sprawy wyszło na jaw, że zatrudnienie Tomasza Janczyło budzi wątpliwości, ale pod zupełnie innym kątem. Nie chodzi tylko o ustawowe wymogi uprawniające do korzystania z przywileju zatrudnienia związkowca, który nie musi świadczyć pracy. Chodzi przede wszystkim o to, że zatrudnienie radny Platformy Obywatelskiej mógł zdobyć na podstawie niewłaściwego dokumentu. I to dokumentu, który wystawiła mu szkoła prowadzona przez jego własną fundację – Polska Edukacja. Badane są uprawnienia nauczyciela kontraktowego, który aby je posiadać, musiałby być zatrudniony na umowę o pracę.

- Nauczyciel uzyskał stopień awansu nauczyciela kontraktowego będąc zatrudnionym na umowę zlecenie. A w związku z tym jest to decyzja wydana na podstawie złych przesłanek prawnych i jest decyzją nieprawidłową, niewłaściwą. W związku z tym kurator oświaty zwrócił się do organu prowadzącego szkołę podstawową w Downarach z informacją o tym, że stopień awansu zawodowego został wydany nieprawidłowo. W gestii organu prowadzącego szkołę w Downarach leży cofnięcie tego stopnia awansu zawodowego – powiedziała dziennikarce Polskiego Radia Białystok ponad tydzień temu pełniąca wówczas obowiązki Podlaskiego Kuratora Oświaty, Bożena Dzitkowska.

I tu zaczynają się schody, ponieważ radny Janczyło nie był zatrudniony na umowę o pracę w szkole w Downarach, którą prowadziła jego własna fundacja. Gdyby był, musiałby wykazać to w swoim oświadczeniu majątkowym. Tego jest brak. I brak jest na dodatek informacji o tym, że Janczyło był tam rzeczywiście zatrudniony, nawet na umowę zlecenie. A przynajmniej pracujący w tamtejszej, niewielkiej szkole, nauczyciele kompletnie nie kojarzą takiego pracownika. To tylko niektóre wątki, wobec których radny Platformy Obywatelskiej milczał we wszystkich ziemskich językach.

Podobnie rzecz się miała również z tym, że śledczy badający sprawę zatrudnienia Janczyły w białostockiej już szkole, musieli się tym zająć w związku z doniesieniem do Centralnego Biura Antykorupcyjnego. A tam pisała już zupełnie inna osoba niż Eugeniusz Muszyc. Dla dobra śledztwa CBA nie ujawnia informacji o osobie, która złożyła doniesienie, jednak ponad wszelką wątpliwość ustaliliśmy, że nie był to zaatakowany w ostatnich dniach przez radnego ani Eugeniusz Muszyc, ani Paweł Garley. W każdym razie to na wniosek CBA kontrolę zatrudnienia musi dodatkowo przeprowadzić prezydent Białegostoku, który pełni rolę organu prowadzącego z ramienia gminy Białystok.

dwa zawiadomienia dotyczące zniesławienia funkcjonariusza publicznego (Tomasza Janczyły) – zarzucanie nie przestrzegania prawa, nazywanie kłamcą, sugerowanie oszustw, brak publicznych przeprosin, do których się zobowiązał" – takie między innymi zarzuty wobec Muszyca miał skierować Janczyło do prokuratury w odwecie za sprawę, która dotyczy zupełnie innych wątków związanych z jego osobą i sprawę, którą rozpoczął zupełnie kto inny.

Wobec tak poważnych zarzutów odnośnie radnego Tomasza Janczyło milczy nie tylko on, ale także i Rafał Rudnicki, który nadzoruje białostocką oświatę z ramienia prezydenta Białegostoku. Departament Edukacji nabrał wody w usta i ani jednym zdaniem publicznego oświadczenia nie ustosunkował się do tematu zatrudnienia pracownika zwolnionego ze świadczenia pracy i na dodatek najprawdopodobniej na podstawie nieprawidłowego dokumentu. Wkrótce na naszych łamach będzie więcej informacji w przedmiotowej sprawie.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2018-03-21 19:14:08

    po nitce do kłębka w końcu sie ruszy tę patologię

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2018-04-05 23:52:33

    Lepiej przyjrzyjcie się tej jego Fundacji... tam to dopiero kasy łupi..

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do