To skrajna nieodpowiedzialność, aby o tej porze roku, przy tak niskich temperaturach, decydować się wejść na rozlewisko rzeki, a następnie próbować przepłynąć ją pontonem. Ale tak zachowali się nielegalni migranci, którym pomogły w ten sposób przekroczyć granicę służby białoruskie.
Rzeka Świsłocz to niewielka rzeka. Można powiedzieć, że jest to rzeczka. W okresie letnim bez żadnego problemu można przez nią przejść bez pływania. Zimą jednak, kiedy temperatury spadają poniżej zera, przejść się nie da bez uszczerbku dla zdrowia. Z tym, że w tej sytuacji można mówić raczej o niebywałym szczęściu, że nikomu nic się nie stało, bo w takich warunkach można nawet stracić życie. I nie chodzi nawet o samą rzekę Świsłocz, ale bardziej o jej rozlewiska, które są grząskie.
Bagniste tereny, które mogą sprawić utknięcie gdzieś właśnie w takim bagnie lub wysokim błocie – to jedno. Wydostanie się z nich stanowić może o tej porze roku spory problem. W innych rejonach, gdzie obszar jest zamarznięty, o skręcenie lub złamanie nogi w ciemnościach jest bardzo łatwo. Jednak służby białoruskie pomogły nielegalnym migrantom przedostać się przez rzekę do Polski. Wyposażając uprzednio cudzoziemców w ponton.
„Minionej doby tj.22.12 granicę Polski i Białorusi próbowało przekroczyć 48 osób. Na odcinku ochranianym przez #placówkaSG w Krynkach grupa 24 ob. Iraku przeprawiła się pontonem przez rzeką Świsłocz na stronę polską. Cudzoziemcom pomagały służby białoruskie. Osoby zostały zatrzymane. #NaStraży” – przekazała w komunikacie Straż Graniczna.
Minionej doby tj.22.12 granicę????????????????próbowało przekroczyć 48 osób.
— Straż Graniczna (@Straz_Graniczna) December 23, 2021
Na odcinku ochranianym przez #placówkaSG w Krynkach grupa 24 ob. Iraku przeprawiła się pontonem przez rzeką Świsłocz na stronę polską. Cudzoziemcom pomagały służby białoruskie. Osoby zostały zatrzymane.#NaStraży pic.twitter.com/ESqBrPp2vy
Od początku kryzysu migracyjnego z Białorusi do Polski usiłowało przedostać się blisko 40 tys. cudzoziemców. Większość z nich stanowili obywatele Iraku oraz Syrii. W tej chwili polskiej granicy strzeże około 20 tys. żołnierzy i funkcjonariuszy, którzy zmieniają się na służbie co kilka lub kilkanaście dni. Granica będzie pilnowana także w okresie świątecznym i noworocznym, bo pojawiły się informacje, że w Wigilię lub w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia może zostać przeprowadzony większy atak.
Z informacji, jakie podają niezależne od reżimu Aleksandra Łukaszenki media wynika, że aktualnie największy problem występuje na granicy białorusko – łotewskiej. To tam zostali przewiezieni cudzoziemcy, którzy starają się przedostać do krajów Unii Europejskiej. Polskie służby tymczasem informują o zmianie taktyki stosowanej przez służby białoruskie. I ostatni pomysł na pomoc w przeprawieniu się nielegalnych migrantów przez rzekę to niejako potwierdza.
Od czasu dużych ataków na polską granicę w Bruzgach, niedaleko przejścia granicznego w Kuźnicy, dochodziło do punktowych ataków o mniejszej skali, ale za to bardziej agresywnych. Migranci rzucali w polskich żołnierzy i funkcjonariuszy kamieniami, gałęziami, konarami, prętami, kostką brukową, petardami hukowymi kiedy w tym samym czasie służby białoruskie oślepiały strażników granicznych, policjantów i żołnierzy światłem laserowym i stroboskopowym, aby cudzoziemcy mogli przerzucić kładkę na uszkodzone ogrodzenie z zasieków i przejść po niej na terytorium Polski.
Migranci z Białorusi, którzy przedostają się do Polski, ale nie występują w naszym kraju z wnioskami o ochronę międzynarodową, są zawracani na linię granicy i najczęściej wcześniej otrzymują jeszcze postanowienie o opuszczeniu terytorium Polski wraz z trzyletnim zakazem wjazdu do strefy Schengen. W ośrodkach dla cudzoziemców przebywa w tej chwili około 1800 osób.
(Cezarion/ Foto: Twitter.com/ Straż Graniczna)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie